Nowe traktaty pokojowe na Bliskim Wschodzie

Izrael ostatnio wstrząsnął światem podpisując traktaty ze Zjednoczonymi Emiratami Arabskimi (ZEA) i Bahrajnem. Wcześniej zawarł traktaty w świecie arabskim z Egiptem (w 1979 r.) i Jordanią (1994 r.), przynosząc korzyści obu stronom. Egipt, pierwszy kraj, który zawarł traktat pokojowy z Izraelem, otrzymywał regularną pomoc, w tym wsparcie budżetowe w wysokości dwóch miliardów dolarów, a także pomoc wojskową. Podobną treść miał traktat Izraela z Jordanią. Zachodnie firmy na Bliskim Wschodzie znalazły około dwóch miliardów nowych klientów (i wciąż ich przybywa).

Teraz strony nowych traktatów liczą na korzyści polityczne i nowe rynki zbytu. Dla Izraela oznaczałoby to około 12 milionów ludzi w Zjednoczonych Emiratach Arabskich i Bahrajnie. W zamian Izrael może zaoferować ekspertyzę w dziedzinie oczyszczania wody, rozbudowy sieci wodociągowej i technologii rolniczej, czyli najbardziej obiecujących sektorów współpracy. Partnerstwo może być również rozszerzone o turystykę i kulturę oraz prawdopodobnie transport.

Iran wyraził niezadowolenie z powodu traktatów Izraela z dwoma państwami Zatoki Perskiej. Zrozumiałe jest jednak, dlaczego zostały one podpisane właśnie teraz, po dekadach status quo bez współpracy i komunikacji między krajami arabskimi a Izraelem.

Naturalnie, władze palestyńskie również nie pochwalają tego posunięcia, ponieważ idea rozwiązania dwupaństwowego była rozważana od czasu powstania obecnego państwa Izrael, ale obecnie jest niepewna. Niektórzy uważają, że wszystkie kraje arabskie powinny pójść w ślady ZEA i Bahrajnu i nawiązać stosunki dyplomatyczne z Izraelem, otwierając tym samym cały region.

Z drugiej strony, musimy wziąć pod uwagę mapę Bliskiego Wschodu. Wyraźnie widać, że państwa arabskie chcą zrobić ten historyczny krok, aby zapewnić sobie niezależność, ciągłość i bezpieczeństwo. Wzmożona aktywność militarna w regionie w ostatnich latach spowodowała wzrost liczby organizacji muzułmańskich o charakterze proszyickim w związku z szeroko zakrojonymi działaniami grupy „Państwo Islamskie” na rzecz szerzenia swoich przekonań i hojnego finansowania.

Bezpieczeństwo regionalne to również ważny aspekt. W regionie nie ma oficjalnych państw nuklearnych. Jest jednak całkiem jasne, że zarówno Izrael, jak i Iran mogą posiadać broń jądrową, a inni próbują ją zdobyć; do niedawna jednak status quo oznaczał, że nie było potrzeby się spieszyć. A jak jest teraz? Zrozumiałe jest, że oba kraje martwią się przede wszystkim o swoich sąsiadów, a niezależnie od dobrych stosunków między Waszyngtonem a państwami arabskimi, Stany Zjednoczone wciąż są daleko.

Historyczne nowe porozumienia różnią się od poprzednich, ponieważ nie są wynikiem zimnej wojny ani tzw. ram „Ziemia za pokój” po wojnie sześciodniowej w 1967 r., lecz raczej realizują nowy model pokoju oparty na wspólnych interesach. Oba wynikają z możliwości gospodarczych i wspólnych obaw dotyczących bezpieczeństwa, zwłaszcza w odniesieniu do Iranu.

To nie wszystko. Od 1967 r. przez dziesięciolecia negocjacji pokojowych przyświecała zasada, że świat arabski może zaakceptować dalsze istnienie Izraela tylko pod warunkiem zawarcia pokoju z Palestyńczykami. Zjednoczone Emiraty Arabskie domagają się poszanowania rozwiązania dwupaństwowego, a co ważniejsze, pozwalają państwom arabskim udzielać Palestyńczykom rad w świetle bieżących wydarzeń, zwłaszcza w zakresie możliwości i potrzeby bezpośredniej komunikacji z Izraelem. Negocjacje powinny obejmować rzeczywiste potrzeby Izraela w zakresie bezpieczeństwa, jeśli zostanie podjęta decyzja o rozwiązaniu dwupaństwowym. Mohammed bin Zayed Al Nahyan, książę Abu Dhabi i de facto przywódca Zjednoczonych Emiratów Arabskich, oświadczył, że jego ceną (tj. żądaniem) za osiągnięcie porozumienia z Izraelem jest przejęcie osiedli na jordańskim Zachodnim Brzegu. W odpowiedzi na międzynarodowe naciski premier Izraela Benjamin Netanjahu nieco spowolnił rozwój na tym obszarze. Żądanie zatrzymania ekspansji jest dla Netanjahu ślepą uliczką, ponieważ obiecał on zaanektować w tym roku 30% Zachodniego Brzegu, co okazało się trudniejsze niż początkowo planowano.

Opozycja palestyńskich przywódców wobec posunięć ZEA i Bahrajnu oraz ślepa nienawiść, jaką wywołały one w rejonie Zatoki Perskiej, pokazuje jedynie, jak tradycyjna palestyńska postawa – wszystko albo nic – wciąż blokuje jakikolwiek postęp. Jest to powód, dla którego w latach 2000, 2001 i 2008 Palestyńczycy odrzucili ofertę Izraela dotyczącą utworzenia państwa, które uwzględniłoby prawie wszystkie ich żądania. Ponadto Palestyńczykom przeszkadza podpisanie przez Bahrajn traktatu z Izraelem, co jest wyraźnym znakiem aprobaty Arabii Saudyjskiej, podczas gdy Saudyjczycy do tej pory wspierali Palestyńczyków. Ci ostatni czują się oszukani przez wszystkich. Wiadomo, że nawet jeśli za obecnego saudyjskiego króla nie dojdzie do zawarcia traktatu pokojowego z Izraelem, to nie jest wykluczone, że dojdzie do tego za następnego, jeśli będzie nim Mohammed bin Salman.

Decyzja ZEA i Bahrajnu o normalizacji stosunków z Izraelem została podjęta za wiedzą i aprobatą Arabii Saudyjskiej. Rijad może działać nieco inaczej, ale wyraźnie zgadza się z tym nowym kierunkiem dla Bliskiego Wschodu. Ostatnie porozumienia z Izraelem są więc tylko wierzchołkiem góry lodowej, jeśli chodzi o zmiany w strategiach regionu i musimy poczekać, aby zobaczyć, jakie są ich długoterminowe perspektywy.

Wiadomo, że Waszyngton ogłosił plany wycofania wojsk amerykańskich z regionu, a prozachodnie państwa arabskie uznają partnerstwo z Izraelem, pamiętając o Iranie, wspólnym wrogu grasującym w pobliżu, i jego potencjale agresji. Kilka rzeczy pozwala nam mieć nadzieję, że państwa arabskie z sunnicką większością są po stronie Izraela, promując stabilność i współpracę w dziedzinie obronności i technologii informacyjnych. W tym świetle prawdopodobnie wzrośnie również współpraca kulturalna. Wszystko to powinno osłabić dążący do zwiększenia niestabilności Iran i jego zwolenników, w tym Hezbollah (prowadzący zastępczą wojnę w Libanie), reżim Assada w Syrii, islamistycznego przywódcę Turcji Recepa Tayyipa Erdoğana i Hamas.

Ponadto traktaty pomagają ambitnym państwom Zatoki Perskiej, które zgromadziły duże siły wojskowe. Traktat z ZEA zawiera obietnicę USA dotyczącą rozmieszczenia broni, którą wcześniej kraj ten mógł oglądać jedynie na wystawach wojskowych: myśliwca F-35 Lightning II i samolotu do walki elektronicznej EA-18G Growler. Zjednoczone Emiraty Arabskie wykorzystywały zdobytą wcześniej broń w Libii i Jemenie, ale w konfrontacji z największym antagonistą – Iranem – nie sprawdziłaby się ona. W związku z tym jest nadzieja na wspólne ćwiczenia z Izraelem, aby lepiej przygotować się na to zagrożenie.

Zyski Bahrajnu z traktatu są namacalne, ponieważ do 1969 roku reżim szacha uważał Bahrajn za część terytorium Iranu. Niezależnie od tego, że król Bahrajnu jest sunnitą, znaczna część ludności – antymonarchistyczni szyici – wolała stanąć po stronie Iranu. Jest to więc niewątpliwie także kwestia bezpieczeństwa narodowego.

Traktaty ze Zjednoczonymi Emiratami Arabskimi i Bahrajnem są bardzo korzystne także dla Izraela. Netanjahu wierzy w wielką strategię z lat 20. XX wieku, zgodnie z którą między Żydami a Arabami istnieje „żelazny mur”. Oznacza to, że Izrael zyskałby na tym w dłuższej perspektywie, a świat arabski zyskałby na zrozumieniu swojego sąsiada. Izrael nie chce być izolowany w regionie. Rozumiejąc długofalowe korzyści, zapomniał też o ostatnich nieporozumieniach ze Zjednoczonymi Emiratami Arabskimi w sprawie wzmocnienia przez ten kraj arsenału wojskowego.

Prezydent Turcji Erdoğan wyraził ubolewanie z powodu szkód wyrządzonych Palestyńczykom przez porozumienia Izraela ze Zjednoczonymi Emiratami Arabskimi i Bahrajnem. Tymczasem władze tureckie zostały zapytane, czy zgodziłyby się przyłączyć do ZEA i Bahrajnu w ich porozumieniach dotyczących przeciwstawienia się Iranowi, ale żadna oficjalna decyzja nie została jeszcze podjęta i nie ma informacji, gdzie Turcja widzi siebie na nowej mapie bliskowschodnich potęg.

Przywódcy Iranu szeroko skrytykowali porozumienia. To więcej niż puste słowa. Porozumienia Abrahama” postawiły przywódców Iranu w nowej sytuacji. Do tej pory sprzeciw zachodnich rządów był głównie werbalny, a jedynymi kwestiami były broń jądrowa i sankcje, ale nowa sytuacja to prawdziwy ból głowy. Do tego dochodzą wewnętrzne protesty w Iranie, gdzie niezależnie od wysiłków państwowych organów bezpieczeństwa, mających na celu uciszenie ludzi i zneutralizowanie opozycji, niektórzy odważni Irańczycy nadal są gotowi publicznie wyrażać swoje zdanie.

Waszyngton jest daleko od Iranu, ale Zjednoczone Emiraty Arabskie leżą tuż za Zatoką Perską. Z drugiej strony Teheran szuka możliwości powrotu do stołu negocjacyjnego, ale ze swoją tysiącletnią historią i kulturą Iran może sobie pozwolić na cierpliwość, a aktualnym punktem zwrotnym, na który czekają, wydają się być wybory prezydenckie w USA. Tym samym Izrael, ZEA i Bahrajn wykonały ruch, którego Iran się nie spodziewał, a to wyraźnie ograniczyło jego możliwości wyboru.

1 września kilka czołowych irańskich osobistości wyraziło głębokie obawy, że szereg państw arabskich może dołączyć do ZEA, Bahrajnu, Egiptu i Jordanii. Oman z zadowoleniem przyjął decyzję i działania ZEA, a Iran wyraził swoje poważne obawy w tej sprawie. Prezydent Rouhani oświadczył na Zgromadzeniu Ogólnym ONZ, że Iran nie jest kartą przetargową, a przyszła administracja USA powinna zamiast tego „poddać się” Iranowi. Jest jasne, że Teheran przygotowuje się do czegoś. Inni członkowie ONZ, w tym Wielka Brytania i Niemcy, twierdzą, że nałożenie nowych sankcji na Iran, co rozważają Stany Zjednoczone, może mieć nieprzewidywalne konsekwencje.

Z uwagi na zbliżające się wybory układ jest korzystny także dla Trumpa; w czasie kampanii opłaca się przedstawiać siebie jako ambasadora pokoju, tak jak zrobiło to kilku jego poprzedników. Zawarte zostały Porozumienia Abrahama, co powinno spodobać się ewangelikalnym chrześcijanom w USA i pomóc Trumpowi w reelekcji do Białego Domu.

Podsumowując, dzięki porozumieniom pokojowym Izraela ze Zjednoczonymi Emiratami Arabskimi i Bahrajnem, na Bliskim Wschodzie zaszła istotna zmiana – trwające od dziesięcioleci postrzeganie regionu uległo zmianie. Jeszcze do niedawna panował powszechny pogląd, że sytuację można opanować, a porozumienia pokojowe z Egiptem i Jordanią były tylko małymi wpadkami, które nie przyniosą żadnych zmian w przyszłości, ale obecnie stanowisko to uległo zmianie.

Dodatkowo, pomimo wielkich globalnych wysiłków, parias regionu, Iran, nadal znajduje się w centrum uwagi Zachodu, a nawet dawni zaprzysięgli wrogowie połączyli siły, aby zachować swoje kraje i dobrobyt. Wiele dużych państw zachodnich pozostaje w gotowości, nie spiesząc się z nakładaniem nowych sankcji na Iran.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.