Amerykański sen rozpoczyna się w nijakim mieszkaniu w Ameryce po II wojnie światowej. Bohaterowie, mamusia i tatuś, siedzą w swoich fotelach. Para czeka na niektórych oczekiwanych gości, ale ich goście są późno, a Mommy zauważa, że ludzie mogą uciec od wszystkiego w tych dniach. Zaczyna opowiadać o kupnie kapelusza poprzedniego dnia, ale tata nie zwraca uwagi na swoją gadatliwą żonę. Mamusia czuje się zaniepokojona, a drwiąc wielokrotnie z męża, upewnia się, że rzeczywiście nadstawi ucha. Następnie mamusia wznawia swoją opowieść o kupnie kapelusza, opowiadając tatusiowi, jak bardzo była zadowolona ze swojego beżowego kapelusza, dopóki nie spotkała przewodniczącej klubu kobiet, która upierała się, że kapelusz jest pszeniczny. Mamusia poczuła się oszukana i wróciła do sklepu z kapeluszami, aby go wymienić. Nalegali, że kapelusz był biały, ale mamusia zrobiła scenę w sklepie, a w końcu dostała nowy kapelusz i w ten sposób uzyskała „satysfakcję”
W międzyczasie mama mamusi, babcia, wchodzi od strony łuku, „obładowana pudłami, dużymi i małymi, starannie zapakowanymi i zawiązanymi”. Nie wydaje się być zbyt uprzejma dla swojej córki, o czym świadczy jej prostolinijna odpowiedź na zapytanie mamusi dotyczące zawartości pudełka: „To nie jest niczyj cholerny interes”. Zrzucając swoje pudła u stóp taty, babcia zaczyna narzekać, jak to starzy nie czują się komfortowo rozmawiając z kimkolwiek, ponieważ niektórzy ludzie mogą nie mieć szacunku do starszych. Mówi: „To dlatego starzy ludzie w końcu umierają. Ludzie tak do nich mówią.”
Jak babcia wychodzi po resztę swoich pudełek, mama wspomina, jak babcia zawsze była biegła w pięknym pakowaniu pudełek. Kiedy była młoda i biedna, babcia tak ładnie zapakowała jej pudełko na lunch do szkoły, że mama nie miałaby serca go otworzyć. Jej wspomnienie przywołuje dawne czasy, kiedy matka i córka miały dobre relacje, a babcia napełniała pudełka lunchowe mamusi własnymi niedojedzonymi obiadami z poprzedniego wieczoru, a mamusia przynosiła lunch ze szkoły, żeby babcia go zjadła. Mamusia stała się bogata po ślubie z tatusiem i uważa, że ma prawo używać pieniędzy tatusia, jak chce, w zamian za to, że pozwoli mężowi uprawiać z nią seks. Babcia nazywa mamusię włóczęgą i wspomina, że od dzieciństwa była oportunistką, która zawsze chciała wyjść za mąż za bogatego mężczyznę.
Dzwoni dzwonek do drzwi i para myśli, że oczekiwani goście – „ludzie z furgonetki” – wreszcie przybyli. Dzwonek dzwoni po raz drugi, jak tata bierze czas, aby rozważyć swoją decyzję, ale mama jest stanowczy, że powinny one wymyślić swoje zdanie o tym, czy otworzyć drzwi, czy nie. Gdy tatuś otwiera drzwi, wchodzi pani Barker i wśród absurdalnej pogawędki babcia mówi, że jest świadoma celu wizyty pani Barker.
Jak mamusia wychodzi ze sceny po wodę dla gościa, pani Barker prosi babcię o wyjaśnienie jej wizyty. Starsza pani daje gościowi subtelną wskazówkę: dwadzieścia lat temu para, taka jak mamusia i tatuś, mieszkała w mieszkaniu całkiem jak ich mieszkanie ze starszą kobietą bardzo podobną do babci. Jedyna różnica polegała na tym, że „oni wszyscy byli nieco młodsi”. Skontaktowali się z agentem adopcyjnym, podobnym do pani Barker, w agencji adopcyjnej bardzo podobnej do Bye-Bye Adoption Service pani Barker, i byli przeszczęśliwi, że otrzymają swoje „bumble radości.”
Rzeczy nie potoczyły się zgodnie z planem dla pary podobnej do mamusi i tatusia. Dziecko, czyli „bumble”, nie wyglądało jak żadne z jego rodziców. Można było sobie z tym poradzić, ale pewnej nocy wypłakało swoje serce, a jego mama powiedziała, że ma oczy tylko dla swojego taty. Pani Barker odpowiada, że w takim przypadku każda szanująca się kobieta wydłubałaby mu te oczy prosto z głowy. Babcia mówi im, że mamusia rzeczywiście tak zrobiła, ale potem dziecko „trzymało nos w górze”, a co gorsza „zaczęło interesować się swoim sam-wiesz-czym”. Pani Barker odpowiada, że w takim przypadku rodzice powinni byli odciąć dziecku rączki; babcia mówi jej, że najpierw odcięli mu sam-wiesz-co. Nieugięte dziecko jednak nadal wkładało rękę pod kołdrę, szukając swojego sam-wiesz-czego, więc rodzice musieli odciąć mu również ręce w nadgarstkach. Podobnie trzeba było obciąć mu język, bo pewnego dnia nazwał mamusię sprośnymi wyzwiskami. W końcu urażony trzmiel zdechł, a jego rodzice, szukając satysfakcji, wezwali do mieszkania agenta adopcyjnego i zażądali zwrotu pieniędzy. Nawet po tej historii pani Barker nie zdaje sobie sprawy z jej znaczenia i wychodzi po szklankę wody.
Dzwonek do drzwi rozlega się ponownie, tym razem przedstawia się Młody Człowiek. Babcia z czułością i aprobatą w głosie oznajmia, że jest on amerykańskim snem. Wygląda Babci znajomo. Młody Człowiek wyjaśnia, że szuka pracy, za pieniądze zrobiłby prawie wszystko, a mieszkanie wygląda mu na „prawdopodobną kamienicę”. Babcia pyta, dlaczego jest gotów wykonać każdą pracę za pieniądze, a on odpowiada, że musi zrekompensować swoją niekompletność. Babcia pyta, co to znaczy, a Młody mówi jej, że jego matka zmarła przy porodzie, a on nigdy nie znał swojego ojca. Po urodzeniu dowiedział się, że nie jest sam w łożysku, że ma identycznego bliźniaka, z którym został rozdzielony, gdy był jeszcze bardzo mały. Młody człowiek wspomina bliską więź, jaka łączyła go z bratem bliźniakiem: ich serca biły w tym samym rytmie, a brzuchy bolały w tym samym czasie, gdy płakali, domagając się karmienia. Po rozstaniu doznał niezliczonych, niewytłumaczalnych strat. Czuje, że jego serce zostało wyrwane z ciała, i stał się niezdolny do miłości; „specyficzna agonia” uczyniła go niezdolnym do fizycznego kochania, i nie jest w stanie czuć i dotykać, jakby usunięto mu jego własne ręce.
Babcia mruczy z politowaniem i mówi, że wcześniej się pomyliła i nigdy nie znała Młodego Człowieka, ale prawdopodobnie znała kogoś bardzo do niego podobnego, „kto mógł się okazać bardzo podobny do niego”. Babcia uważa, że Młodzieniec jest idealnym zamiennikiem wadliwego bumelanta z jej bajki. Mówi, że wkrótce dostanie pracę, której szuka.
Pani Barker wchodzi, a Babcia przedstawia Młodego Człowieka jako „Van Man”, który przyszedł zabrać Babcię wraz z jej pudłami. Jak on niesie jej pudełka na zewnątrz, Babcia szepcze do pani Barker, jak ona zaplanowała rozwiązać dylemat mamusi i tatusia. Babcia odchodzi, kierując się w stronę windy i zapewniając Młodego Człowieka, że wszystko zostanie mu wyjaśnione. Pani Barker ogłasza mamusi i tatusiowi, że ich problem jest rozwiązany, i że Van Man przyszedł i zabrał babcię z całym jej dobytkiem. Bliski łez, mama mówi, że to niemożliwe, bo Van Man nie jest rzeczywistością, ale ich wynalazek. Podczas gdy tata pociesza mamę, babcia wychodzi w pobliże reflektorów na scenie, widoczna tylko dla publiczności, która z niecierpliwością czeka na dalszy ciąg wydarzeń.
Pani Barker ogłasza, że Młody Człowiek jest zamiennikiem wadliwego bumble, co cieszy mamę, która wzywa do świętowania. Wszyscy są najwyraźniej szczęśliwi, bo dostali to, czego szukali; Babcia zwraca się do publiczności, mówiąc, że powinna iść teraz, pozostawiając innych tak, jak są, i żegna się z publicznością.
.