Można by argumentować, że podstawy demokracji opierają się na naszej zdolności do mądrego wyboru przywódców. Żadna decyzja nie jest tak istotna, jak decyzja o wyborze naszego prezydenta. Czy jednak faktycznie dokonujemy mądrych wyborów? Czy rzeczywiście bierzemy pod uwagę „właściwy” zestaw czynników, gdy wybieramy prezydentów?
Szerzej na ten temat napiszę w najbliższym czasie; na razie skupię się na trzech czynnikach: wzroście, wadze i roku wyboru. Używam ich do przewidywania dwóch wyników: (1) kto wygrywa wybory prezydenckie i (2) jak te czynniki przewidują historyczne oceny prezydenckiej wielkości.
Kto wygrywa wybory?
Istnieje niewielka tendencja, by zwycięzcy wyborów prezydenckich byli wyżsi od swoich przeciwników, choć różnica jest dość mała (1,24 centymetra lub 0,49 cala) i nieistotna. Wygląda jednak na to, że przewaga wzrostu, choć niewielka, staje się z czasem coraz wyraźniejsza. Jeśli weźmiemy pod uwagę wybory prezydenckie w latach 1988-2012, zwycięzcy są średnio o 1,07 centymetra (0,42 cala) niżsi od swoich przeciwników. Natomiast w ciągu ostatnich 100 lat (1916 – 2018) zwycięzcy są średnio o 3,81 centymetra (1,50 cala) wyżsi od swoich przeciwników. Jeszcze bardziej zaskakujące jest to, że minęło 118 lat, odkąd wybraliśmy prezydenta, który był niższy niż przeciętny amerykański mężczyzna w tym czasie, a od tego czasu przeciętny prezydent USA był o 11,23 centymetra (4,42 cala) wyższy niż przeciętny amerykański mężczyzna, co jest dość zauważalną różnicą.
W kategoriach wagi wyniki są mniej jasne. Rutynowo wybieraliśmy prezydentów USA, którzy mają nadwagę, w tym prezydentów Clintona i Trumpa. Jednak od ponad stu lat nie mieliśmy prezydenta otyłego.
Ogółem, choć wyniki różnią się nieco w zależności od rodzaju przeprowadzonego badania, wydaje się, że wzrost i waga mają znaczenie w tym, jak wybieramy prezydentów.
Jeden może lub nie może uznać tych wyników za zaskakujące. Znacznie bardziej nieoczekiwane jest to, jak te wyniki przekładają się na wielkość prezydenta.
Predicting Presidential Greatness
Następnie przeanalizowałem, czy te cechy – wzrost i waga prezydenta – przewidują wielkość prezydenta. Do oceny wielkości prezydenta wykorzystałem ostatnie badanie Brandona Rottinghausa i Justina Vaughna, „Official Results of the 2018 Presidents and Executive Politics Presidential Greatness Survey”. Ponieważ ich badania pokazują, że oceny wielkości są zniekształcone przez własną ideologię polityczną, użyłem ocen wielkości dostarczonych przez samoopisujących się politycznych moderatorów.
W regresji ocen wielkości na wzrost i wagę, kontrolowałem rok, w którym prezydenci zostali wybrani, a aby zbadać, czy premia za wzrost zmieniła się w czasie, zbadałem również interakcję między wzrostem a rokiem wyboru. (Zobacz wykres 1 poniżej dla mojej pełnej analizy.)
Wyniki sugerują, że istnieje umiarkowanie silny związek między wzrostem a wielkością prezydenta.
Nic dziwnego, że prezydenci z najwyższymi przewidywanymi ocenami – Washington, Jefferson, Jackson, Lincoln i Franklin Roosevelt – mają również bardzo wysokie oceny wielkości. Jedyny wyjątek – Lyndon Johnson – ma stosunkowo wysoki wynik wielkości. Chociaż są to prezydenci z górnej półki zarówno pod względem wzrostu, jak i wielkości, należy pamiętać, że analiza opiera się na wszystkich prezydentach.
Zauważ, że trudno jest argumentować, że wielkość prezydenta powinna zależeć od wzrostu, wagi (wskaźnika masy ciała) lub, co bardziej prawdopodobne, od tego, jak dawno temu przywódca został wybrany. Są to jedyne czynniki (wraz z interakcją pomiędzy rokiem wyboru a wzrostem), które wpłynęły na przewidywane wartości. Trudno jest nam zidentyfikować zachowania lidera, które, niezależnie oceniane, korelują tak wysoko z efektywnością lidera.
A co z naszym obecnym prezydentem? Większość historyków – i opinia publiczna – nie wystawia prezydentowi Trumpowi szczególnie wysokich ocen po 15 miesiącach sprawowania urzędu. Jednak jego wynik przewidywanej wielkości (score=33,53) jest jednym z najwyższych wśród wszystkich prezydentów – ustępuje jedynie George’owi Washingtonowi (score=34,37), Thomasowi Jeffersonowi (score=34,70), Lyndonowi Bainesowi Johnsonowi (score=35,77) i Abrahamowi Lincolnowi (score=37,51).
Poppycock, powiadasz? Słuchaj, jestem tu tylko posłańcem: Wybitny filozof David Hume ostrzegał nas ponad 250 lat temu, abyśmy unikali problemu „powinieneś – jest”: Zauważył, że nasze pragnienie tego, jak rzeczy powinny wyglądać, koloryzuje naszą ocenę tego, jak rzeczy naprawdę wyglądają. Nie mieszajmy tego, co myślimy, że jest, z tym, co myślimy, że powinno być. Nie wyobrażam sobie, by wielu z nas opowiadało się za wzrostem jako czynnikiem, który powinniśmy brać pod uwagę przy wyborze lub ocenie naszych przywódców politycznych. Ale wyniki wyraźnie sugerują, że jest to znaczący czynnik, czy nam się to podoba, czy nie.
Jeśli pozwolisz mi się odnieść, chodzi mi o to: Jeśli znajdziemy winę w naszych przywódcach, nie zapominajmy, że to my ich wybraliśmy. A moim zdaniem sposób, w jaki to robimy – zarówno w przypadku Republikanów, jak i Demokratów – pozostawia wiele do życzenia. W związku z tym pozwolę sobie zakończyć pytaniem: Jako obywatele, jak dobrze radzimy sobie z wyłanianiem najlepszych i najzdolniejszych liderów, którzy mają nam przewodzić – i co możemy zrobić, aby pomóc nam wybierać liderów na podstawie właściwych (cechy i zachowania przywódcze) i niewłaściwych (powierzchowność, uprzedzenia i inne rzeczy niezwiązane z obiektywnym wykonywaniem pracy) cech? To nie jest kwestia prawicy czy lewicy.
W jednym z kolejnych postów szerzej omówię te kwestie i przyjrzę się bardziej „powierzchownym” cechom.
Figura 1: The Data, U.S. Presidents: Wzrost, waga i wielkość prezydenta