Tak, wiem, co myślisz, ale przeczytałaś to dobrze: mój mieszkający w domu chłopak, w którym jestem szaleńczo zakochana, dzielę obowiązki rodzicielskie i planuję przyszłość, jest również, o dziwo, moim przyrodnim bratem. I chociaż może to brzmieć jak nagłówek artykułu w Daily Mail, rzeczywistość jest o wiele mniej dramatyczna.
Patrz, będę pierwszą, która to powie: umawianie się z członkiem swojej przybranej rodziny jest trochę dziwne. Pomysł wydaje się w najlepszym razie nieodpowiedzialny, a w najgorszym – nieodpowiedni na wielu frontach. Chociaż nie jesteśmy spokrewnieni, początkowo przywodzi na myśl mutantów z The Hills Have Eyes, lub, dla tych, którzy są trochę mniej skłonni do horrorów, historię egipskich faraonów, znanych z tego, że często żenili się ze swoim rzeczywistym rodzeństwem, aby utrzymać czystą linię krwi.
Ale będę również pierwszym, który powie, że nie wybrałem tego; raczej, w typowy sposób, miłość wybrała nas.
Pozwólcie mi to wyjaśnić.
Znalezienie i utrata Mojego Bezpiecznego Miejsca
Cechą brzydkiego rozwodu jest to, że wstrząsy wtórne zazwyczaj nie kończą się w momencie podpisania papierów; raczej mogą powstać ponownie i ponownie, odmawiając śmierci (lub będąc celowo utrzymywanymi przy życiu) przez lata, dekady, a nawet całe życie i dłużej. Na szczęście ja i mój były mąż nie mieliśmy takiego związku, a nasze córki nie będą musiały doświadczać tych wibracji poprzez prąd rodzinny, nawiedzający ich przeszłość i przyszłość. Ale moi rodzice mieli i myślę, że okropność tego – patrzenie, jak znany mi świat staje się nieznany, brutalny i przerażający – pozostawiła we mnie pewne poważne problemy z zaufaniem, szczególnie wobec mężczyzn.
Podczas gdy moja matka i ojciec rozeszli się, gdy miałam dwanaście lat, te nieuniknione wstrząsy wtórne wciąż nadchodziły, a w wieku szesnastu lat mój dom rodzinny wciąż był pogrążony w chaosie, mimo że mój tata już tam nie mieszkał. Przez długi czas był to dom zdominowanej przez mężczyzn przemocy, którą desperacko staraliśmy się ignorować i normalizować, obchodząc ją tak, jak się obchodzi dziurę w zlewie w salonie. W konsekwencji, gdy zbliżałam się do końca szkoły średniej, moja zdolność do wyczuwania niebezpieczeństwa stała się nadmiernie rozwinięta; moja reakcja „walcz lub uciekaj” była w stanie niemal ciągłej aktywacji, do tego stopnia, że nie mogłam się skupić na lekcjach, za dużo spałam i zalewały mnie wyniszczające skurcze żołądka – później zdiagnozowane jako wrzody. I oczywiście pamiętam, jak obiecałam sobie, że pewnego dnia, kiedy będę miała środki na utrzymanie, nigdy więcej nie zamieszkam w środowisku, które wywoływało we mnie tak straszny, duszący niepokój.
Więc kiedy sześć lat temu spotkałam się z moim obecnie byłym mężem, ledwie wahałam się, czy w pełni się zaangażować, ponieważ wiedziałam, że jest łagodny, przewidywalny i miły – bardzo niedoceniane cechy, które dla mnie, produktu wybuchowej i niepewnej młodości, były niezwykle pociągające. Mężczyźni, z którymi umawiałam się przed nim, byli pod wieloma względami zupełnie normalnymi istotami ludzkimi, ale mieli też temperamenty i chwile dzikiej niestabilności, a w pewnym momencie zawsze stawało się to dla mnie zbyt wyzwalające i kończyłam z nimi. Ale podczas naszego krótkiego wspólnego czasu mój były mąż był bezpiecznym miejscem, którego tak bardzo brakowało mi jako młodej dorosłej osobie; po naszej separacji zastanawiałam się, jak mogłabym jeszcze kiedykolwiek zaufać komukolwiek w ten sam sposób. Część mnie była przekonana, że pod każdym pozornie zdrowym człowiekiem czai się potwór, którego moja miłość w końcu uwolni, a ja obudzę się pewnego dnia z powrotem w domu, w którym dorastałam, uświadamiając sobie z przerażającą jasnością, że tak naprawdę nigdy nie odeszłam.
Znaleźć dobro na nowo
Jednakże wszechświat działa w tajemniczy sposób i okazało się, że jest na świecie człowiek, któremu udało się posiąść zarówno siłę, jak i dobroć; na szczęście dla mnie, niedawno poślubił moją matkę. Ich ślub odbył się prawie trzy lata temu i chociaż jej nowy mąż nie jest idealny, jest miły, zabawny, uparty i dumny, i jakoś udaje mu się panować nad sytuacją, nie będąc jednocześnie poza nią. Jest niezawodny i kochający, i jest kimś, do kogo zawsze mogę się zwrócić o pomoc, a on mi jej udzieli, bezwarunkowo.
I tak się stało. Więc przypuszczam, że nie jest to całkowicie zaskakujące, że kiedy moje złamane serce zaczęło się naprawiać, zakochałam się po uszy w jego najmłodszym synu.
Pierwszy raz, kiedy spotkałam mojego obecnego partnera, a przy okazji mojego nowego przyrodniego brata, miałam 24 lata – zamężna mama dwójki dzieci z minimalną pewnością siebie i jeszcze mniejszym doświadczeniem życiowym. Mój obecny chłopak miał dwadzieścia osiem lat, niedawno wyszedł z trudnych zaręczyn i cieszył się swoim kawalerskim życiem w pełni. Nasze sytuacje nie mogły być bardziej odmienne, ale niemal od razu go polubiłam. Łatwo się śmialiśmy, moje córki ciągnęły go za ręce, a w nim wyczuwałam tę samą wrodzoną dobroć, którą wyczytałam w jego ojcu, tę niemożliwą do spełnienia świadomość, że jest kimś, na kim można polegać. W miarę jak rozwijała się nasza przyjaźń, z czasem stał mi się bliski jak brat, dzwoniąc lub wysyłając SMS-y, by zapytać o radę w sprawie związku, opowiedzieć wspaniałą historię lub pośmiać się z wybryków naszych rodziców.
Przyjęcie miłości
Ale miłość znajduje sposób. Później, kiedy moje małżeństwo się rozpadło, telefony i wizyty stały się mniej powierzchowne, a bardziej wspierające; wysyłał mi rano zabawne filmiki, żebym mogła się obudzić i pośmiać, albo wpadał z pretensjami, że sam potrzebuje pomocy, ale szybko naciskał na mnie w sprawie mojego stanu emocjonalnego. W środku mojego rozwodu, w sytuacji, w której czułam się, jakby wszyscy mężczyźni w moim życiu zniknęli – oprócz utraty męża, mój własny ojciec nie odzywał się do mnie, moi bracia byli zranieni i odlegli, a ja nie miałam już teściów – znalezienie mężczyzny, który był świadkiem mojego najgorszego i akceptował wszystkie moje niedoskonałości bez osądzania, było niczym cudownym. Był przystojny, uprzejmy, wściekły i wspaniały, i przywrócił moją zachwianą wiarę w męską populację w czasie, gdy rozpaczliwie jej potrzebowałam.
Czy mieliśmy się zakochać? Prawdopodobnie nie. W idealnym świecie oboje znaleźlibyśmy bardziej rozsądnych partnerów – takich, którzy nie byliby, jak później zażartowała moja siostra, „pływakami w rodzinnym basenie”. Ale im jestem starsza, tym bardziej zaczynam sobie uświadamiać, że nic nie dzieje się tak, jak tego oczekujemy; ludzie się zmieniają, dokonują szalonych wyborów, odchodzą od miłości i idą na odwyk. Żyjemy w niewiarygodnie dziwnych czasach, pełnych przytłaczających zmian, tragedii i niemal wyniszczającej niepewności, a wszystko, co może zrobić każdy, kto próbuje je przetrwać, to słuchać swoich instynktów i mocno trzymać się osobistego poczucia moralnej prawdy. Dla mnie oznacza to zwracanie uwagi na to, co mówi do mnie moje serce, i odwagę, by spełnić jego żądania.
I w końcu jest coś, co można powiedzieć o miłości, która trwa pomimo przytłaczających przeciwności; miłości, która trwa ponad własnymi uprzedzeniami i ustalonymi przekonaniami. Podczas gdy mój partner i ja nie jesteśmy w rzeczywistości spokrewnieni i nie spotkaliśmy się aż do naszej połowy/późnych lat dwudziestych, nadal istnieje dziwność w umawianiu się z członkiem swojej przybranej rodziny; fakt, że pociągnięcie, które mieliśmy w kierunku siebie przeciągnął prawo przez ten ogromny blok psychiczny mówi coś o jego mocy. I choć Josh i Cher sprawili, że wyglądało to łatwo w Clueless, a Kathryn i Sebastian nadali temu manipulacyjny zwrot w Cruel Intentions, rzeczywistość jest taka, że dla nas nie jest to żadna z tych rzeczy; jest to coś nieskończenie bardziej skomplikowanego i wyjątkowego. Znalezienie partnera, który zdecyduje, że warto dla ciebie podjąć tak kolosalne ryzyko – który jest gotów wziąć na swoje barki ciężar publicznej krytyki i odrzucenia od samego początku – to ktoś o bezdyskusyjnej sile i odwadze. A dla mnie są to cechy charakteru, którym nie mogę zaprzeczyć ani ich zignorować.
Chociaż nie posunę się do stwierdzenia, że umawianie się z przyrodnim rodzeństwem jest normalne, jest w tym wszystkim coś, co sprawia wrażenie przypadkowości, co daje mi wiarę w większy, wciąż cienisty plan dla mojego życia. I ze wszystkich niewiadomych kłębiących się w dzisiejszym świecie, jest to jedna z niewielu, za którymi mogę się opowiedzieć.