John Nance (Cactus Jack) Garner, trzydziesty drugi wiceprezydent Stanów Zjednoczonych, pierwszy z trzynaściorga dzieci Johna Nance’a i Sarah (Guest) Garner, urodził się 22 listopada 1868 roku w chacie z bali niedaleko Detroit w Teksasie. Chodził do szkoły w Bogata i Blossom Prairie. W wieku osiemnastu lat poszedł na Uniwersytet Vanderbilta w Nashville, Tennessee, gdzie został tylko jeden semestr, prawdopodobnie z powodu złego stanu zdrowia. Wrócił do Clarksville w Teksasie, czytał prawo i został przyjęty do adwokatury w 1890 roku. Po nieudanym starcie o urząd prokuratora miasta przeniósł się do Uvalde, gdzie rozpoczął praktykę prawniczą.
W Uvalde Garner dołączył do kancelarii Clark i Fuller i został wyznaczony do wypełnienia wakatu jako sędzia powiatu. Kiedy ubiegał się o regularną kadencję w 1893 roku, jego przeciwniczką była Mariette (Ettie) Rheiner, którą poślubił 25 listopada 1895 roku. Funkcję sędziego hrabstwa pełnił od 1893 do 1896 roku. Syn, Tully, urodził się Garnnerom 24 września 1896 r.
Rozszerzając swój polityczny horyzont, Garner został wybrany w 1898 r. do stanowej legislatury, gdzie służył do 1902 r. Podczas gdy w legislaturze miał okazję do ustanowienia nowego Piętnastego Okręgu Kongresowego i w wieku trzydziestu czterech lat został wybrany na jego przedstawiciela. Do Pięćdziesiątego Ósmego Kongresu wszedł jako demokrata 9 listopada 1903 roku i służył nieprzerwanie przez piętnaście kadencji, do 4 marca 1933 roku.
Wczesna kariera Garnera w legislaturze nie wyróżniała się niczym szczególnym, gdyż większość czasu spędził na słuchaniu i badaniu procesu legislacyjnego. Rzeczywiście, zanim wypowiedział słowo w Izbie, minęło 5 stycznia 1905 r., a osiem lat zanim wygłosił swoje pierwsze przemówienie. Wydaje się, że jego główne wysiłki były poświęcone uzyskaniu budynku federalnego dla Eagle Pass i nowego urzędu pocztowego w jego okręgu. W pierwszych latach pracy w Kongresie trzymał się swojej zasady numer jeden: zostać wybranym, pozostać w Kongresie i zdobyć wpływy dzięki starszeństwu. Do 1909 roku Garner został partyjnym whipem. Podczas I wojny światowej został uznany za lidera i stał się łącznikiem między prezydentem Woodrowem Wilsonem a Izbą Reprezentantów.
Po wojnie Garner kontynuował swoją politykę mówienia niewiele, zdobywając jednocześnie przyjaciół w obu izbach. W rezultacie służył jako lider mniejszości w siedemdziesiątym pierwszym Kongresie, a kiedy Demokraci zorganizowali Izbę w 1931 roku, został mówcą. Dzięki swojej pozycji mówcy i poparciu Williama Randolpha Hearsta Garner stał się wiosną 1932 roku poważnym kandydatem na prezydenta. Mimo że nie prowadził energicznej kampanii, w miarę zbliżania się konwencji zdobył dziewięćdziesiąt głosów z Teksasu i Kalifornii, które kandydat musiał mieć, by zostać nominowanym. Kiedy na czwartej karcie do głosowania oddał swoje głosy na Franklina D. Roosevelta, Roosevelt stał się dłużnikiem Garnera i stanu Teksas. W rezultacie Garnerowi zaproponowano nominację na wiceprezydenta, którą niechętnie przyjął. 8 listopada 1932 roku został jednocześnie wybrany na wiceprezydenta i ponownie wybrany do Kongresu. Zrezygnował z członkostwa w Kongresie 4 marca 1933 roku.
Oprócz prezydenta Garner był najważniejszym człowiekiem Nowego Ładu. Kiedy został wiceprezydentem, miał trzydzieści lat doświadczenia w Izbie, w tym dwa jako mówca. Teraz jego umiejętność zjednywania sobie przyjaciół i wiedza polityczna zapewniły mu szacunek i wielką siłę przekonywania. Co więcej, był utalentowany w innych dziedzinach związanych z polityką, takich jak picie whisky i gra w pokera.
Dzięki wiedzy Garnera na temat procesu legislacyjnego prezydent uczynił go swoim łącznikiem z Kongresem. Decyzja ta okazała się mądrym posunięciem, ponieważ Garner miał swoją własną maszynę kongresową. Co więcej, dziewiętnastu członków Senatu służyło z nim w Izbie, a on sam był osobistym przyjacielem praktycznie każdego ustawodawcy. Garner miał też ogromne wpływy w delegacji kongresowej Teksasu, a zwłaszcza u Samuela T. (Sama) Rayburna. Było to nieocenione, ponieważ w latach 1933-1938 nie mniej niż ośmiu Teksańczyków przewodniczyło regularnym komisjom, a dwóch przewodniczyło komisjom specjalnym. Rayburn został też liderem większości Izby w 1937 roku. Delegacja z Teksasu prawdopodobnie nie miała sobie równych w historii Kongresu. Mając za sobą tę siłę, Garner był gotów nadać nowy wymiar urzędowi wiceprezydenta.
Był wpływowy w pracy pod przykryciem. Ponieważ znał mocne i słabe strony obu izb, był w stanie przepchnąć projekty ustaw lub je pogrzebać. Był, jak stwierdził jeden z pisarzy, „raczej kretem niż orłem”. Był mistrzem w kręceniu się po senackim parkiecie lub w obrzucaniu przyjaciół błotem, był „mądrym starcem Kongresu”. W większość wieczorów po sesji legislacyjnej Garner sprawował sąd nad burbonem i wodą z gałęzi i doradzał opornym kongresmenom w swojej „Radzie Edukacji” lub, jak niektórzy ją nazywali, w „Psiarni”. Był tu w swoim żywiole, a większość współczesnych mu ludzi zgadzała się, że jego perswazyjna taktyka uczyniła go najpotężniejszym wiceprezydentem w historii. W trakcie „Stu dni”, specjalnej sesji legislatury zwołanej przez Roosevelta w celu zainaugurowania programów Nowego Ładu, Garner był niezwykle skuteczny w pomocy w przeforsowaniu ustawodawstwa, które charakteryzowało tę fazę programu Roosevelta. Mimo że Garner nie zawsze zgadzał się z programami administracji, zwłaszcza z wydatkami na deficyt, do wiosny 1937 roku nadal wspierał Nowy Ład. Jedną z jego metod było upewnienie się, że właściwi ludzie zostali powołani do komisji konferencyjnych, aby zapewnić uchwalenie ustaw Nowego Ładu. Co więcej, był szczególnie dobry w przepychaniu ustaw przez Senat. Jego działalność miała więc ogromne znaczenie dla administracji.
Związek Garnera z Rayburnem był szczególnie owocny. Podczas wspólnych przejazdów na Kapitol często omawiali i rozstrzygali kwestie o decydującym znaczeniu dla administracji. Mimo że nie zgadzali się w niektórych kwestiach, pozostali szybkimi przyjaciółmi, którzy znajdowali się na szczycie piramidy władzy Nowego Ładu.
Nieuniknione było, że Garner poróżni się z prezydentem, ponieważ jego poglądy na partię demokratyczną znacznie różniły się od poglądów Roosevelta. Jako demokrata starej daty, wywodzący się z epoki postępu, Garner nie ufał Wall Street, dlatego też był orędownikiem ustawodawstwa Nowego Ładu, którego celem było skorygowanie rzekomych ekscesów rynków finansowych. Ale kiedy Nowy Ład zaczął zmierzać w kierunku koncepcji państwa opiekuńczego, zaczął się wycofywać. Od początku swojej współpracy z Rooseveltem nie starał się ukrywać swojej filozofii. Wiosną 1934 roku ostrzegł prezydenta, by ten zwolnił tempo. W 1935 roku zaczął określać niektóre programy jako „zwykłe cholerne głupstwa”. Strajki okupacyjne, które zakończyły rok 1936, wyznaczyły punkt przełomowy w relacjach Garner-Roosevelt. Garner uważał, że strajkujący naruszyli prawo własności, i wpadł w furię, ponieważ sądził, że Roosevelt udzielił związkom milczącego poparcia. Na początku stycznia 1937 roku Garner odbył wściekłą dyskusję z prezydentem na ten temat. Ich nieporozumienie uwydatniło różnice między nimi. Garner wierzył, że Roosevelt preferuje sugestie liberalnych doradców, a nie swoje czy liderów kongresu. Dlatego zaczął przeciwstawiać się prezydentowi w szatniach.
Wydarzeniem, które przypieczętowało rozłam między Garnerem a prezydentem, był Court-Packing Plan z 1937 roku, na mocy którego prezydent miał otrzymać bezprecedensowe uprawnienia w zakresie mianowania sędziów Sądu Najwyższego. Fale uderzeniowe promieniujące z tej propozycji podzieliły Partię Demokratyczną. Garner, którego lojalność była najpierw lojalnością wobec partii, gwałtownie sprzeciwił się temu planowi. W trakcie walki wyjechał na wakacje do Uvalde, co nagłośniło rozdźwięk między nim a prezydentem. Co więcej, rozłam pogłębiała rosnąca wrogość Garnera wobec programów Nowego Ładu w ogóle.
Gdy rok 1937 zbliżał się ku końcowi, Garner był uznawany za drugiego najpotężniejszego człowieka w Waszyngtonie. Był liderem grupy konserwatywnych demokratów i republikanów, których celem było opóźnienie, zmiana lub zniweczenie różnych etapów Nowego Ładu. Jeden z komentatorów nazwał Garnera „oszustem naczelnym” opozycji. Teraz prawie wszystko, co nie spotkało się z aprobatą Garnera, było w tarapatach. Do 1938 roku Garner był przeciwny większości propozycji Nowego Ładu, zwłaszcza tym, które dotyczyły wydatków rządowych. Sekretarz spraw wewnętrznych Harold Ickes powiedział, że Garner „wbija nóż w plecy prezydenta”. Ostatecznym ciosem dla szybko gasnącej przyjaźni Garner-Roosevelt była proponowana przez prezydenta czystka wśród konserwatywnych demokratycznych kongresmenów. Garner użył wszystkich swoich wpływów, aby zapobiec tej akcji. Z nim na czele blok opozycji zaczął głosować przeciwko niemal wszystkiemu, czego chciał prezydent. Po niepowodzeniu czystki Garner, w trosce o harmonię partyjną, był skłonny dążyć do pojednania. Spotkał się z Rooseveltem 17 grudnia 1938 roku, po raz pierwszy od sześciu miesięcy. Nikt nie jest pewien, co się wydarzyło, ale spotkanie nie przywróciło zaufania Roosevelta do Garnera.
Chociaż Garner nigdy otwarcie nie przyznał się do rozłamu z Rooseveltem, ich wzajemna wrogość trwała nadal, a prezydent coraz bardziej gardził Jackiem. Garner odwzajemnił się tym samym, przenosząc swoją niechęć do Nowego Ładu na samego prezydenta. Z powodu ich wzajemnej nieufności, w ciągu ostatnich dwóch lat drugiej administracji Roosevelta Garner sprzeciwiał się praktycznie wszystkiemu, czego chciał prezydent. W efekcie stał się „przywódcą i mózgiem opozycji” wobec człowieka, z którym został wybrany.
Opinie na temat wiceprezydentury Garnera są bardzo zróżnicowane. John L. Lewis scharakteryzował go jako „pogromcę robotników, gracza w pokera, pijącego whisky, złego starca”, ale New York Times chwalił jego „polityczne cuda”. James Farley uważał, że Garner był „bardziej odpowiedzialny niż ktokolwiek inny” za wprowadzenie w życie programów Roosevelta, jednak realistyczne jest stwierdzenie, że Garner uniemożliwił ukończenie Nowego Ładu.
Pomimo swojego wieku polityczna pozycja Garnera sprawiła, że stał się on prominentnym kandydatem Demokratów w wyborach w 1940 roku. Już w 1938 roku teksańska konwencja stanowa Demokratów poparła go jako kandydata. Do marca 1939 roku obie izby teksańskiej legislatury poszły w jego ślady, a w czerwcu utworzono komitet Garnera na prezydenta. Sondaże wskazywały, że Garner byłby głównym kandydatem, gdyby Roosevelt nie wystartował. Mimo że Garner zadeklarował w grudniu 1939 roku, że przyjmie nominację, jego działania wskazują, że uczynił to przede wszystkim dlatego, że sprzeciwiał się trzeciej kadencji Roosevelta. Maszyna prezydenta była jednak zbyt potężna i Garner został pokonany w prawyborach, do których przystąpił. Po zakończeniu konwencji spakował swoje rzeczy i przygotował się do powrotu do życia cywilnego. Po inauguracji, w wieku siedemdziesięciu dwóch lat, po trzydziestu ośmiu latach służby w rządzie, po raz ostatni przekroczył Potomac.
Garner spędził resztę swoich lat w Uvalde we względnym odosobnieniu. W późnych latach 40-tych jego żona spaliła jego publiczne i prywatne dokumenty, pozostawiając jedynie kolekcję albumów, która znajduje się w Barker Texas History Center na Uniwersytecie Teksańskim w Austin. John Nance Garner zmarł 7 listopada 1967 roku, kilka dni przed swoimi dziewięćdziesiątymi dziewiątymi urodzinami, i został pochowany w Uvalde.