Plessy v. Ferguson: Harlan’s Great Dissent
By Charles Thompson
Ten artykuł pierwotnie ukazał się w numerze 1996 nr 1 czasopisma Kentucky Humanities, wydawanego przez Kentucky Humanities Council, 206 East Maxwell St., Lexington, KY 40508-2316. Przedrukowano za zgodą.
W 1896 roku, w sprawie Plessy przeciwko Ferguson, Sąd Najwyższy Stanów Zjednoczonych podjął to, co okazało się być jedną z jego najbardziej notorycznych decyzji. Głosami 7-1 (jeden sędzia nie wziął udziału w głosowaniu) Sąd zatwierdził zasadę „osobno, ale równo”, która przez następne pół wieku i dłużej była wykorzystywana do uzasadniania praw nakazujących segregację w każdej dziedzinie życia na Południu, od transportu, przez edukację, po zakwaterowanie w miejscach publicznych. Jedynym samotnym, odważnym przeciwnikiem decyzji w sprawie Plessy v. Ferguson był Kentuckianin, Associate Justice John Marshall Harlan.
Sporna była ustawa z Luizjany nakazująca segregację rasową w wagonach kolejowych. Aby sprawdzić konstytucyjność tego prawa, Homer Plessy, Luizjańczyk mieszanej rasy, dał się aresztować za siedzenie w części wagonu przeznaczonej tylko dla białych. Kiedy jego sprawa trafiła do Sądu Najwyższego, Plessy argumentował, że wymuszona segregacja w teoretycznie oddzielnych, ale równych pomieszczeniach narusza zasadę równości prawnej i naznacza czarnych jako gorszych. Większość Sądu nie zgodziła się z tym, uznając prawo za konstytucyjne, jednocześnie twierdząc, że naznacza ono czarnych „odznaką niższości” tylko wtedy, gdy „kolorowa rasa zdecyduje się nałożyć na to taką konstrukcję”
Ale jeśli jego koledzy sędziowie nie znaleźli zastrzeżeń do prawa Luizjany, John Harlan nie mógł znaleźć nic innego. Napisał:
„W oczach prawa nie ma w tym kraju żadnej wyższej, dominującej, rządzącej klasy obywateli. Nie ma tu żadnej kasty. „Nasza konstytucja jest ślepa na kolory i ani nie zna, ani nie toleruje klas wśród obywateli. W odniesieniu do praw obywatelskich wszyscy obywatele są równi wobec prawa. Najpokorniejszy jest rówieśnikiem najpotężniejszego… Arbitralne rozdzielanie obywateli ze względu na rasę, gdy znajdują się na drodze publicznej, jest oznaką poddaństwa całkowicie niezgodnego z wolnością obywatelską i równością wobec prawa, ustanowioną przez Konstytucję. Nie może być uzasadniona żadnymi podstawami prawnymi.”
Ponadto, argumentował Harlan, decyzja ta zatrułaby stosunki między rasami.
„Cóż może bardziej wzbudzić nienawiść rasową, co bardziej z pewnością stworzy i utrwali uczucie nieufności między tymi rasami, niż ustawy stanowe, które w istocie opierają się na założeniu, że kolorowi obywatele są tak gorsi i zdegradowani, że nie można im pozwolić na siedzenie w publicznych autokarach zajmowanych przez białych obywateli? To, jak wszyscy przyznają, jest prawdziwe znaczenie takiego ustawodawstwa.”
Nawet cały wiek po wygłoszeniu w 1896 roku, elokwentna obrona praw obywatelskich dla czarnych Amerykanów przez Harlana zachowuje swoją moc. W rzeczy samej, była ona źródłem inspiracji dla jednego z wielkich prawników tego stulecia, zmarłego sędziego Sądu Najwyższego Thurgooda Marshalla. Podczas uroczystości poświęconej pamięci Marshalla, która odbyła się w 1993 roku, koleżanka z pracy, Constance Baker Motley, wspominała, że kiedy Marshall był głównym adwokatem w walce NAACP o położenie kresu segregacji, w trudnych chwilach podnosił się na duchu czytając na głos zdanie odrębne Harlana. I cytował ją w sprawie Brown v. Board of Education, sprawie z 1954 roku, która ostatecznie obaliła wyrok Plessy v. Ferguson. Jak zacytowano w Judicial Enigma, nowej biografii Harlana, sędzia Motley powiedział: „Marshall podziwiał odwagę Harlana bardziej niż jakikolwiek sędzia, który kiedykolwiek zasiadał w Sądzie Najwyższym. Nawet szczera i poruszająca decyzja sędziego naczelnego Earla Warrena w sprawie Brown nie wpłynęła na Marshalla w ten sam sposób. Earl Warren pisał dla jednomyślnego Sądu Najwyższego. Harlan był samotną postacią piszącą dla potomności.”
„Nasza konstytucja jest ślepa na kolory”. Był to ulubiony cytat Marshalla z Harlana i jest teraz tak znany, że uznajemy go za oczywistość. Ale aby dojść do momentu, w którym sformułował go w swojej wielkiej dysertacji z 1896 roku, John Harlan z Kentucky, niegdyś właściciel niewolników i obrońca niewolnictwa, musiał przebyć bardzo długą drogę.
To oczywiście jest najważniejsze pytanie dotyczące Harlana: Jak doszedł od miejsca, w którym zaczął, do miejsca, w którym skończył, od obrony niewolnictwa do obrony praw byłych niewolników? Jego młodość i wczesna kariera polityczna nie wskazywały na ten kierunek. Harlan urodził się 1 czerwca 1833 roku w Harlan’s Station w hrabstwie Boyle (wówczas południowe Mercer). Harlanowie byli prominentną, posiadającą niewolników rodziną z Kentucky. Hrabstwo Harlan zostało nazwane na cześć wielkiego wuja Johna, Silasa, który zginął w bitwie pod Blue Licks w 1782 roku. Jego ojciec, James, był prawnikiem i politykiem, który przez dwie kadencje zasiadał w Kongresie w latach trzydziestych XIX wieku, a później piastował kilka urzędów publicznych w Kentucky, m.in. sekretarza stanu i prokuratora generalnego. Jego matka, Eliza Shannon Davenport Harlan, była córką farmera z hrabstwa Boyle. Wyszła za mąż za Jamesa Harlana w 1822 roku. John był szóstym z ich dziewięciorga dzieci.
Nazwany na cześć wielkiego naczelnego sędziego Stanów Zjednoczonych, John Marshall Harlan został wychowany w kierunku prawa. Jego edukacja była wspaniała – prywatna akademia B. B. Sayre’a we Frankforcie (Kentucky nie miało szkół publicznych), następnie Centre College w Danville, bardzo blisko miejsca jego urodzenia, oraz szkoła prawnicza na Uniwersytecie Transylwania w Lexington. (Szkoły prawnicze były wówczas rzadkością – większość prawników kształciła się jako praktykanci w kancelariach prawnych. Kiedy w 1877 roku John Harlan wszedł do Sądu Najwyższego, był jedynym absolwentem szkoły prawniczej wśród dziewięciu sędziów zasiadających w tym składzie.)
W 1852 roku świeżo upieczony absolwent dołączył do praktyki prawniczej ojca we Frankforcie i zanurzył się w polityce. Jego ojciec był Whigiem, bliskim przyjacielem i zagorzałym zwolennikiem wielkiego Whiga, Henry’ego Claya. Kiedy John rozpoczął swoją polityczną odyseję, on również był Whigiem. Ale Whigowie nie przetrwali długo – partia rozpadła się z powodu kwestii niewolnictwa na początku lat pięćdziesiątych XIX wieku. Była to pierwsza, ale nie ostatnia partia, która wygasiła Johna. Zanim został republikaninem w 1868 roku, użyczał swoich talentów wielu partiom. Sześć stóp i dwa cale wzrostu, rudowłosy i przystojny, o silnym głosie i stylu mówienia, jego umiejętności w prowadzeniu kampanii przyniosły Harlanowi sławę i wybory – sędziego hrabstwa Franklin w 1858 roku, prokuratora generalnego Kentucky w 1863 roku. Ale jego skakanie po partiach pozostawiło w niektórych ustach niesmak. W 1859 roku „Lexington Statesman” zauważył, że Harlan „w swojej krótkiej karierze wykonał tyle samo zwrotów akcji, co każdy inny człowiek w kraju”. A w tym momencie wciąż miał w sobie mnóstwo politycznej sprężystości.
Ale niezależnie od tego, czy był z Whigami, których wiara w silny rząd narodowy trwale wpłynęła na jego myślenie, czy z Know Nothings, do których kampanii przeciwko cudzoziemcom i katolikom na krótko dołączył, czy też z jedną z kilku innych partii, Harlan był konsekwentny w jednej kwestii: niewolnictwa. Bronił go energicznie i często, argumentując przeciwko jego zniesieniu jako pogwałceniu prawa własności prywatnej. Jednocześnie był przekonany, że Unia musi zostać zachowana, co skłoniło go do zaciągnięcia się do wojska po stronie Unii w wojnie secesyjnej w 1861 roku. Pułkownik J. M. Harlan dowodził regimentem z Kentucky, który wsławił się pokonaniem sił konfederackiego rajdowca Johna Hunta Morgana w 1862 r.
Harlan nadal twierdził, że rząd federalny nie powinien mieszać się do kwestii niewolnictwa. Celem Unii przy podejmowaniu walki, powiedział w przemówieniu z czasów wojny, „nie było danie wolności Murzynowi”. Przysiągł, że odejdzie z armii, jeśli prezydent Lincoln podpisze Proklamację Emancypacji. Kiedy Proklamacja weszła w życie 1 stycznia 1863 roku, Harlan potępił ją jako „niekonstytucyjną i nieważną”. Nie podał się do dymisji, choć z powodu śmierci ojca opuścił armię w ciągu kilku miesięcy, by zaopiekować się rodziną i wznowić karierę prawniczą i polityczną.
Proklamacja emancypacyjna nie dotyczyła Kentucky, ponieważ stan ten nie był częścią Konfederacji. John Harlan był właścicielem kilku domowych niewolników i nie uwolnił ich, dopóki nie zmusiła go do tego ratyfikacja Trzynastej Poprawki do Konstytucji USA w grudniu 1865 roku. Poprawka ta, jak twierdził, była „rażącą inwazją na prawo do samorządu, która pozbawiła stany prawa do prowadzenia własnej polityki. Sprzeciwiłby się jej”, powiedział, „…nawet gdyby w Kentucky nie było tuzina niewolników”
Niewiele ponad dwa lata po tym oświadczeniu Harlan wykonał swój ostatni i najbardziej zdumiewający polityczny manewr: został republikaninem, przyłączając się do partii Lincolna, którego politykę tak potępiał. Była to partia wolności dla czarnych Amerykanów, partia Trzynastej Poprawki, która położyła kres niewolnictwu, oraz Czternastej i Piętnastej Poprawki, które rozszerzyły prawa i przywileje obywatelskie na uwolnionych niewolników. Niegdyś zgorzkniały krytyk tych poprawek rekonstrukcyjnych, Harlan stał się nagle, i to chętnie, ich zwolennikiem. W 1871 roku powiedział: „Żyję wystarczająco długo, by czuć i deklarować, że … najdoskonalszym despotyzmem, jaki kiedykolwiek istniał na tej ziemi, była instytucja afrykańskiego niewolnictwa. . . . Niewolnictwo oznaczało śmierć lub hołd. . . . Nie znało kompromisów, nie tolerowało kompromisów pośrednich. Cieszę się, że już go nie ma”. Co do swojego spektakularnego salta w tej kwestii, Harlan powiedział: „Niech będzie powiedziane, że jestem raczej prawy niż konsekwentny.”
Teraz Harlan był na drodze do swojej wielkiej dysertacji, ale dlaczego wybrał to rozwidlenie dróg? W Judicial Enigma, swoim wysoko ocenianym studium Harlana, Tinsley E. Yarbrough twierdzi, że jednym z powodów była zwykła celowość. Aby kontynuować swoją karierę polityczną, Harlan musiał w końcu przyłączyć się albo do Republikanów, albo do Demokratów. Przez kilka lat był przywódcą konserwatywnej Union Party i jej krótkotrwałego następcy, Union Democratic Party, które zajmowały chwiejne miejsce pośrodku między głównymi partiami. Konserwatywni unioniści uważali Unię za świętość, co stawiało ich poza nawiasem zdominowanych przez secesjonistów demokratów z Kentucky, i byli przeciwni prawom obywatelskim dla byłych niewolników, co czyniło ich anatemą dla republikanów. Do 1868 r. ta pośrednia płaszczyzna załamała się, zmuszając Harlana do wyboru nowej partii. Wybrał republikanów. Republikanie wierzyli w prawa obywatelskie dla czarnych Amerykanów, a teraz, niezależnie od swoich wcześniejszych poglądów, John Harlan również. Przyjął doktryny republikańskie równie chętnie, jak w przeszłości przyjmował doktryny innych partii.
Ale celowość nie w pełni tłumaczyła jego wybór. W książce John Marshall Harlan, The Last Whig Justice, jedynej innej naukowej biografii Harlana, Loren P. Beth sugeruje, że przez lata prywatne postawy rasowe Harlana były bardziej liberalne niż jego publiczne wypowiedzi, które były napędzane „partyzanckim entuzjazmem i chęcią wygrania wyborów. . z wynikającym z tego rozłamem między człowiekiem prywatnym a publicznym.”
I rzeczywiście, istnieje wiele czynników w pochodzeniu Harlana, które mogły złagodzić jego postawy rasowe. Choć ojciec Harlana był właścicielem domowych niewolników, brzydził się brutalnością systemu. W incydencie, który stał się legendą w rodzinie, oburzony James podszedł kiedyś do dzierżącego bicz woźnicy niewolników na ulicach Frankfortu i nazwał go „przeklętym łajdakiem”. Bohater rodziny, Henry Clay, z zasady sprzeciwiał się niewolnictwu i opowiadał się za stopniową emancypacją. Podobnie było z wieloma nauczycielami Johna w Centre i Transylwanii. Żona Johna, Mallie, pochodząca z Evansville w stanie Indiana, którą poślubił w 1856 roku, napisała we wspomnieniu, że John przejął od ojca i nauczycieli „głęboką niechęć do niedobrowolnego poddaństwa w jakiejkolwiek formie”. Własny niesmak Malliego do niewolnictwa również mógł mieć wpływ na jego poglądy.
Następnie był niewolniczy przyrodni brat Johna, Robert, który w pewnym stopniu był traktowany jak członek rodziny. Według niektórych relacji James Harlan próbował kiedyś, bezskutecznie, posłać Roberta do szkoły razem z innymi dziećmi. Robert mieszkał przez większość życia w Ohio i powodziło mu się bardzo dobrze, ale na początku lat 60-tych XIX wieku przeniósł się do Anglii, głównie po to, by uciec od rasistowskiego klimatu w tym kraju. Wrócił dopiero wtedy, gdy pogorszenie się jego inwestycji w Stanach Zjednoczonych podkopało jego angielski styl życia, na który składał się wspaniały dom, służba i głębokie zaangażowanie w wyścigi koni pełnej krwi. Choć utrzymywali ograniczony kontakt, John musiał wiedzieć o przeszkodach, jakie rasizm postawił na drodze Roberta. Ta wiedza mogła uczynić go bardziej wrażliwym na niesprawiedliwość rasową.
Terroryzm, jaki Ku Klux Klan i podobne grupy stosowały wobec czarnych w Kentucky zaraz po wojnie, również popchnął Harlana w stronę republikanów. Był przerażony podpaleniami, pobiciami i morderstwami, a odrazę, którą czuł, wzmocniła jego przyjaźń z czołowym republikaninem, Benjaminem Bristowem, który jako prokurator Stanów Zjednoczonych Kentucky ścigał białych terrorystów z zapałem krzyżowca.
Harlan z taką samą energią zajął się sprawą republikanów w Kentucky. Choć przegrał w obu swoich kandydaturach na gubernatora, w 1871 i 1875 roku, przypisuje mu się uczynienie partii realną w polityce Kentucky. W 1876 roku pomógł Rutherfordowi B. Hayesowi zdobyć republikańską nominację prezydencką. Wiosną 1877 roku świeżo upieczony Hayes stanął przed szansą obsadzenia wakatu w Sądzie Najwyższym. Po tym jak jego pierwszy wybór, przyjaciel Harlana, Bristow, okazał się zbyt kontrowersyjny w partii, prezydent zwrócił się do Harlana.
Podczas jego senackiej konfirmacji, krytycy kwestionowali, czy republikańskie przekonania Harlana były szczere. Harlan przysięgał, że tak, a gdy w grudniu 1877 roku dołączył do Sądu, bez wątpienia czuł potrzebę, by to udowodnić. Nie był już politykiem zabiegającym o głosy, miał więc wolną rękę. Jego determinacja została wzmocniona przez żonę i dzieci, które zaakceptowały jego nowe poglądy na temat rasy. A kiedy zaczął pisać rozprawy, w których bronił praw czarnych obywateli – Plessy nie był jedyną taką rozprawą – wzmocnienie napłynęło. Wielu czarnych wyrażało uznanie i oferowało zachętę, w tym najbardziej widoczny czarny przywódca tamtych czasów, Frederick Douglass, z którym Harlan utrzymywał ciepłe stosunki przez ponad dwie dekady.
Tytuł „Wielki dysydent” był stosowany do wielu sędziów na przestrzeni lat, ale prawdopodobnie najlepiej pasuje do Johna Harlana. Jego zdania odrębne od decyzji kolegów były liczne i niekiedy zaciekłe. Prywatnie był cichy, uprzejmy i pełen humoru, oddany rodzinie i kościołowi prezbiteriańskiemu, szanowany przez swoich studentów. Był jednak zapalonym prawnikiem. Jak sam kiedyś przyznał, jego głębokie uczucia związane z daną sprawą mogły ujawnić się w jego głosie i sposobie bycia, gdy wygłaszał opinię z ławy. W gazetach opisywano jedną z jego rozpraw jako „harangue”, podczas której walił w biurko i kręcił palcem pod nosem kolegów sędziów.
Niezależnie od sposobu wygłaszania, wiele z jego rozpraw to klasyka. Dotyczyły one wielu kwestii, ale to właśnie zdania odrębne w sprawach o prawa obywatelskie zapewniły mu miejsce na współczesnych listach najwybitniejszych sędziów Trybunału. Sprawa Plessy przeciwko Fergusonowi była jego arcydziełem, ale zapisał na swoim koncie również pamiętne dysertacje w 1883 roku, kiedy to Sąd uznał Ustawę o prawach obywatelskich z 1875 roku za niekonstytucyjną, oraz w 1908 roku, kiedy to Sąd podtrzymał niesławną ustawę Day Law z Kentucky, która zakazywała nauczania zintegrowanego w szkołach prywatnych. Prawo to było wymierzone w Berea College, który był zintegrowany od momentu otwarcia w 1866 roku. W tej dysertacji Harlan zapytał:
„Czy staliśmy się tak zaszczepieni uprzedzeniami rasowymi, że rząd amerykański, rzekomo oparty na zasadach wolności i odpowiedzialny za ochronę wszystkich obywateli, może czynić rozróżnienia między tymi obywatelami w kwestii ich dobrowolnych spotkań w niewinnych celach tylko z powodu ich ras?”
Pomimo, że wyprzedził większość swoich współczesnych w kwestii rasowej, John Harlan wciąż był człowiekiem XIX wieku. Uważna lektura zdania odrębnego w sprawie Plessy’ego ujawnia złożoność jego poglądów rasowych. Stwierdza on w niej prawną równość czarnych, mówiąc, że nie ma dominującej klasy obywateli, ale jednocześnie przewiduje, że dominacja białych „w prestiżu, osiągnięciach, edukacji, bogactwie i władzy” będzie trwała „po wsze czasy”. Dla Harlana, jak ujął to Loren Beth w swojej książce, „równość była bardziej zasadą konstytucyjną niż osobistym przekonaniem”. To dlatego, napisał Beth w ostatnim liście, Harlan mógł „nawet po Plessy’m nadal uważać czarnych za gorszych pod pewnymi względami”. Jego komentarze na temat czarnych często miały paternalistyczny ton i nie ma wątpliwości, że nie popierał społecznego mieszania ras”. W rzadkich przypadkach, jak donosi Tinsley Yarbrough, Harlan pozwalał sobie na rasistowską obelgę lub żart w swojej korespondencji. Jak zauważa Yarbrough, „wadliwe istoty ludzkie są odpowiedzialne zarówno za postępy cywilizacji, jak i za jej cofanie się.”
John Harlan zmarł 14 października 1911 roku, kończąc trwającą prawie 34 lata kadencję Sądu Najwyższego, wciąż jedną z najdłuższych w historii. „Stanowisko Harlana w Sądzie jest godne uwagi, ponieważ pojawiło się wtedy, kiedy się pojawiło, i wbrew zgodnym opiniom jego braci” – pisze Beth. „Stanowi to zatem trwałe dziedzictwo”. Sercem tego dziedzictwa jest zdanie odrębne w sprawie Plessy’ego, które sto lat temu przyciągało niewiele uwagi, ponieważ segregacja, którą oprotestowywało, była już dobrze ugruntowana. Od tamtego czasu jednak zainspirowała ona wielu z tych, którzy pracowali nad urzeczywistnieniem jej wizji konstytucji bez koloru skóry. Jak zdawał sobie sprawę jeden z największych z nich, Thurgood Marshall, to właśnie kontekst i treść dysertacji Plessy czynią ją naprawdę niezwykłą. Wielka niezgoda Harlana była aktem samotnej odwagi. To z pewnością jedno z głównych źródeł jej nieprzemijającej siły: kosztowała go, jak to zwykle bywa z trwałymi spuściznami.