Arizona National Scenic Trail
By Gregory T. Jones
Photographs by Princely Nesadurai
The Arizona Trail, wąskie pasmo ziemi rozciągające się od Meksyku do Utah, został wyznaczony jako National Scenic Trail 30 marca 2009 roku i zakończony 16 grudnia 2011 roku. Jest to ciągły, ponad 800-milowy, zróżnicowany i malowniczy szlak biegnący przez Arizonę od Meksyku do Utah, łączący pustynie, góry, kaniony, społeczności i ludzi.
Wcześnie w sobotę rano w kwietniu, mój partner wędrówki Yvonne Arntzen i ja wędrowaliśmy w dół do granicy USA-Meksyk. Nasza mapa topo Gór Huachuca była wciąż rześka, ostro złożona i czysta, z wyliczonymi znakami ołówka. Wyraźnie wydrukowane notatki do siebie były na marginesie. „Bathtub Spring – 6 mil. Nie zapomnij wziąć więcej baterii w Patagonii!”. Czyste pismo i brak brudnych mazaków wskazywały na miesiąc spędzony na wyobrażaniu sobie nieznanego szlaku zza biurka. Byliśmy czyści, dobrze odżywieni i względnie zdrowi na umyśle. Wszystko to miało się zmienić w ciągu następnych czterech miesięcy. Przejście 750 mil zmieni cię. Zaufaj mi.
Zmiany fizyczne następowały powoli, ale były tak oczywiste, jak każdy wilkołak zmieniający się pod pełnym opalowym księżycem. Pięćdziesięciokilogramowe domy, które przywiązaliśmy do naszych pleców, pogrubiły nasze ramiona, zgrubiły nasze torsy i zachwiały naszym chodem. Przez te miesiące włosy pod pachami Yvonne urosły z zarostu do delikatnych blond kosmyków, które mogła przerzucać między palcami. Upierała się, że jej nogi są mięśniowo zdeformowane, „Colin Fletcher-itis”, jak to określano, na cześć słynnego guru wędrówek z nienormalnie masywnymi łodygami. Byłyśmy oblepione opuchniętymi ukąszeniami owadów i karmazynowymi zadrapaniami od zarośli. Nasze ciała były stale pokryte mączką z nawiewanego kurzu, a kapiący pot rozmazał go na naszych twarzach w linie farby wojennej.
Czasami byliśmy traktowani jak starzy przyjaciele przez ludzi, których drogi przecięliśmy, częściej jak zabawne dziwadła. P.T. Barnum byłby dumny, mogąc nazwać nas jednymi ze swoich. Słyszę teraz jego pośmiertny żal: „Przyjdźcie i zobaczcie nieszczęsne bestie zapomniane przez ludzi i Boga, stworzenia, które budzą grozę w sercach każdego, kto ma wystarczająco dużo szczęścia, by przejść przez ich ścieżkę. To będzie widok, który podnieca i zadziwia. Proszę tych, którzy mają dzieci lub słabe żołądki, aby odwrócili wzrok.”
Do czasu, gdy dotarliśmy do granicy Utah, byliśmy przemienieni w te właśnie bestie, lub Trail Ogres, jak nas nazywano. Cienie na ziemi nie należały już do wyprostowanych hominidów, lecz do bajkowych stworzeń, które przesiadywały pod mostami, pobierały myto i zjadały młode panny. W tym czasie ziemia przekształciła nas w coś, co trudno było zarejestrować w umysłach ogółu społeczeństwa, coś w rodzaju brakującego ogniwa przypominającego najbardziej czcigodnych outdoorsmenów, Sasquatcha lub Yeti.
Konfrontowani niejednokrotnie przez stada bydła kwestionujące nasze przejście, opracowaliśmy specjalistyczne techniki ich odstraszania. Nasza technika rozpraszania bydła została udoskonalona na dużych obszarach poza Flagstaff, ponieważ stada były ogromne i mniej tolerancyjne na naszą obecność. Właściwie zaczęły zbierać się razem, okrążając nas w celu konfrontacji. Nie mając gdzie się schować ani na jakie drzewa się wspiąć, narodziło się nowe podejście.
Yvonne wzięła nasze metalowe kubki i walnęła w nie tak głośno, jak to tylko możliwe. Ich dna były w końcu zniekształcone przez wgniecenia, równe tylko po wkręceniu w ziemię, ale była to niewielka cena za ochronę bydła. Wymachiwaliśmy naszymi laskami jak mieczami nad głowami, kręcąc nimi dookoła, a następnie celując tępym końcem jak złowieszczym żądłem pszczoły w największego byka, jakiego zauważyliśmy. Ostatnim krokiem była pieśń i taniec, skoki i obroty, łączące melodyjne chrząkania i piski Trail Ogre. Była w tej technice subtelność, gdyż zbyt wiele dziwnych zachowań zdawało się zamrażać bydło w miejscu.
Na Szlaku Arizony czasami znajdowaliśmy naszych naturalnych wrogów, takich jak bydło lub ogrodzenia z drutu kolczastego, ale częściej to oni znajdowali nas. Raz lew górski obudził nas w środku nocy – zawędrował do naszego obozu i wydał z siebie okropny ryk, który uciszył wszystko aż do świerszczy. Innym razem rój pszczół zaatakował nasz namiot, gdy nieumyślnie rozbiliśmy obóz na szczycie ich domu. Innym razem skorpion korowy – najbardziej jadowita odmiana skorpiona sonorańskiego – czekał pod jednym z naszych plecaków.
Mieliśmy spotkania z sześcioma grzechotnikami, z których wszystkie były zwinięte, by zaatakować bez żadnej prowokacji. Postanowiliśmy, że zjemy siódmego. Te doświadczenia nieuchronnie ukształtowały naszą mentalność i przez jakiś czas byliśmy ostrożni wobec wszystkiego, łącznie z trawą.
Z tych zdarzeń zaczęły się rozwijać przesądy, bez wątpienia pod wpływem czytania sobie nawzajem Węża i Tęczy przed snem. Nosiłem w plecaku róg byka znaleziony podczas jednego z naszych tańców bojowych. Rozważałem trzymanie rogu przed krowami jako groźnego gestu naszej wyższości, jak trzymanie głowy szamana przed plemieniem.
Co noc przy naszym ognisku paliliśmy coś, co nazywaliśmy „małpią stopą”. Przynosiło to szczęście na następny dzień wędrówki. Choć tylko symbolicznie, spędziliśmy sporo czasu na poszukiwaniu kawałków drewna z wygięciem kostki i stopy. Złamanie gałęzi, aby spełnić kryteria, tylko podsycało klątwę. Trudno mi podać jakikolwiek logiczny powód takiego zachowania. Zachowaliśmy poczucie humoru co do naszych nowych nawyków, ale wciąż je praktykowaliśmy, wiesz, „na wszelki wypadek”.”
Część przyjemności z wędrówki z plecakiem pochodzi z pielęgnowania radośnie masochistycznego ducha. W pobliżu granicy z Utah wypiliśmy ostatnią wodę z bydlęcego stawu, dobrowolne odwodnienie było naszą jedyną opcją. Yvonne porównała jej nieprzyjemny aromat do wywaru z laurii, lepkiej cieczy używanej do zaszczepiania kultur bakterii w laboratorium.
Spojrzenie w lusterko kompasu ukazało spaloną wiatrem cerę, pokrytą kilkutygodniowym zarostem. Nogi dyndały mi jakby do pięt przybite były 2×4. Mój plecak został złośliwie zaatakowany przez gryzonie miesiąc temu i trzymał się razem dzięki taśmie klejącej i modlitwie. Rats had chewed through the support straps, bingeing on the salt in my perspiration. In four months of walking, everything I carried, including myself, was worn down. At the Utah border with the sun stinging down and percolating underneath a layer of summer sweat, we celebrated our plight. I am happy to say we will never be the same.
The Arizona Trail Map
Related DesertUSA Pages
- Outdoor Recreation: Hiking & Climbing
- Places to Go in Arizona
- How to Turn Your Smartphone into a Survival Tool
- 26 Tips for Surviving in the Desert
- Your GPS Navigation Systems May Get You Killed
- 7 Smartphone Apps to Improve Your Camping Experience
- Desert Survival Skills
- Successful Search & Rescue Missions with Happy Endings
- How to Keep Ice Cold in the Desert
- Desert Survival Tips for Horse and Rider
- Preparing an Emergency Survival Kit