As more rooftops start to double as farm and towers become artificial forests, staje się jasne, że obiekty hybrydowe, takie, które są w części stworzone przez człowieka, a w części naturalne, są znakiem rozpoznawczym designu XXI wieku. Engineered Nature, pięcioczęściowa seria autorstwa Karrie Jacobs, bada powstawanie tego nowego, hybrydowego świata, od naszpikowanego czujnikami wzgórza w nowojorskim porcie po stworzone przez człowieka rzeki we wschodnim Teksasie.
Jednym z moich ulubionych miejsc na ziemi jest Point Reyes, półwysep w hrabstwie Marin na północ od San Francisco. Oddzielony od reszty Kalifornii przez uskok San Andreas, zawsze wydawał mi się własnym kontynentem, senną kaskadą nadmorskich łąk, które łagodnie opadają do Pacyfiku.
Zdziwiłem się więc, gdy podczas mojej pierwszej wizyty we Freshkills, parku o powierzchni 2200 akrów budowanym obecnie na Staten Island, zauważyłem, że sceneria – soczyście zielone wzgórza falujące dzikimi trawami i długie widoki prowadzące do sieci potoków i cieśnin pływowych – sprawia, że czuję się jakbym był w Północnej Kalifornii. „Stoimy na szczycie 50 lat śmieci Nowego Jorku”, mówi Megan Moriarty, pracownik programowy parku, przypominając mi, że jestem tysiące mil stąd, geograficznie i koncepcyjnie.
W rzeczy samej, wzgórze, na którym stoję w East Park, jednym z pięciu obszarów, które stworzą ukończony park, składa się w całości ze śmieci, stałych odpadów komunalnych generowanych przez mieszkańców Nowego Jorku przez 53 lata, od 1948 do 2001 roku. Z moimi pojemnikami po jogurcie, moimi ręcznikami papierowymi i moimi torbami – i z pomocą ośmiu milionów nowojorczyków – zbudowałem to wzgórze.
Fresh Kills („Kill” pochodzi od holenderskiego słowa oznaczającego drogę wodną), do czasu jego ostatecznego zamknięcia w 2001 roku, było ostatnim działającym wysypiskiem śmieci w Nowym Jorku. Teraz zakopujemy nasze śmieci w sąsiednich stanach, a część z nich przewozimy do fabryki w New Jersey, która spala je w celu wytworzenia energii.
Z moimi pojemnikami po jogurcie i moimi Baggies – i z pomocą ośmiu milionów nowojorczyków – zbudowaliśmy to wzgórze.
Pomimo że Freshkills (park to jedno słowo, nie dwa) nie zostanie ukończony do około 2036 roku, część, na której stoję, zostanie ukończona znacznie wcześniej. Według administratora Freshkills, Eloise Hirsh, która prowadzi projekt od 2006 roku, Freshkills Park Alliance jest obecnie w trakcie przetargu na udogodnienia, takie jak ławki i toalety dla East Park, i przewiduje, że zostanie on otwarty w 2019 roku.
Przechodzimy na inne wzgórze, do sekcji zwanej North Park. Stamtąd widzę łuk mostu Bayonne Bridge i petrochemiczne krajobrazy Carteret i Perth Amboy, New Jersey, po drugiej stronie Arthur Kill. Daleko w oddali widać panoramę Manhattanu, która wygląda tak, jakby pasowała na półmisek. Dookoła są żółte motyle.
Również rzucająca się w oczy jest cecha, która odróżnia to miejsce od Point Reyes, i całkiem sporo innych naturalnych środowisk. Znajdują się tam studnie gazowe, zanurzone sklepienia zwieńczone egzotycznym układem rur, zaworów i rurek. Są one częścią ogromnego systemu zaprojektowanego do zbierania metanu powstałego z rozkładających się śmieci, oczyszczania go i przesyłania do National Grid, firmy energetycznej, która następnie sprzedaje gaz do około 25 000 gospodarstw domowych na Staten Island, zarabiając dla miasta około 12 milionów dolarów rocznie.
Ted Nabavi, dyrektor ds. inżynierii zarządzania odpadami w nowojorskim Departamencie Sanitarnym, przez 25 lat nadzorował zamknięcie i ponowne odkrycie Fresh Kills. Jest jednym z tych facetów, którzy na co dzień zajmują się zarządzaniem miastem. Ma klasyczny nowojorski akcent, a swoją odblaskową kamizelkę budowlaną uzupełnia gęsto wzorzystym krawatem. „Jesteśmy prawdopodobnie jedynym zakładem w Stanach Zjednoczonych, w którym gaz jest oczyszczany i trafia bezpośrednio do konsumentów” – mówi mi. „Być może dzieje się tak dlatego, że nowojorczycy produkują wysokiej jakości śmieci, ale prawdopodobnie ma to więcej wspólnego z podmokłym otoczeniem i klimatem. „Ilość wilgoci i temperatura mają duże znaczenie w kontrolowaniu wytwarzania metanu” – wyjaśnia Nabavi. „Mamy szczęście, że wysypisko w Nowym Jorku znajduje się na szerokości i długości geograficznej, że opady deszczu i temperatura są idealne.”
Freshkills, uświadamiam sobie, pasuje do teorii, którą mam na temat Nowego Jorku: Za każdym razem, gdy natkniesz się na dużą anomalię w krajobrazie, miejsce, które wydaje się dziwnie oderwane od tkanki miejskiej, zazwyczaj patrzysz na coś, co ukształtował legendarny urbanista i broker władzy Robert Moses. Na przykład sposób, w jaki Pierwsza Aleja staje się wyjątkowo szeroka przed siedzibą Organizacji Narodów Zjednoczonych, można przypisać pomysłowi Mosesa, by dać tej instytucji przestrzeń do oddychania. Podobnie, dziwna bezduszność znacznej części nadmorskich terenów w Rockaways jest wynikiem projektu budowy dróg pod kierownictwem Mosesa, który zmiótł z powierzchni ziemi wszystkie istniejące honky-tonki. Dlatego nie jest niespodzianką, że zachodni brzeg Staten Island stał się wypełnioną śmieciami ziemią niczyją, ponieważ w 1948 roku Robert Moses uznał, że dobrym pomysłem będzie zasypanie bagien odrobiną śmieci.
„To był jego pomysł, żeby zrobić tu wysypisko śmieci”, mówi mi Hirsh. „I powiedział mieszkańcom Staten Island, wypełnimy to, zrobimy z tego dobrą, solidną ziemię, a potem wrócimy za trzy do pięciu lat, i zbudujemy społeczność mieszkaniową po jednej stronie autostrady i lekki przemysł po drugiej stronie autostrady, i będzie wspaniale. Zobaczycie.”
W tamtych czasach konwencjonalna mądrość głosiła, że wysypisko śmieci to sposób na przekształcenie zaschniętych nieużytków w nieruchomości, które można zagospodarować. Mapa tego obszaru z 1951 roku pokazuje pododdziały mieszkalne i tereny przemysłowe wzdłuż Arthur Kill i różnych potoków. Śmieci wypełniłyby mokre miejsca, a na wierzchu ułożono by popiół lub ziemię i et voila. Zamiast tego, śmieci zaczęły żyć własnym życiem. Do 1955 roku Fresh Kills było największym wysypiskiem śmieci na świecie.
W pewnym momencie miasto miało całą kolekcję wysypisk, w tym to, co F. Scott Fitzgerald sławnie opisał w Wielkim Gatsbym jako „dolinę popiołów”, mile bagien Queens, gdzie z jakiegoś powodu Brooklyn palił swoje śmieci. Później stał się Flushing Meadows-Corona Park, miejscem Światowych Targów w 1939 i 1964 roku (ponownie, Mojżesz).
W latach 90. nie było już więcej wysypisk śmieci. Nowy Jork wysyłał wszystkie swoje śmieci na Staten Island, około 20 barek każdego dnia. Smród był nie do zniesienia, a West Shore Expressway, sąsiadująca z wysypiskiem, była wyłożona płotem niemal w całości pokrytym fruwającymi plastikowymi torbami. W późniejszych latach istnienia wysypiska opracowano system odprowadzania „odcieków”, wody deszczowej, która przefiltrowała się przez odpady domowe, tak jak woda z kranu przez fusy z kawy. Ciecz ta jest zbierana w sieci drenów i rur i wysyłana do oczyszczalni, gdzie jest oczyszczana w różnych procesach chemicznych i biologicznych. Czysta woda jest odprowadzana do rzeki Arthur Kill, a pozostały osad jest suszony, formowany w placki i wysyłany na wysypisko w Pensylwanii.
Staten Island zrobiła wszystko, co mogła, aby pozbyć się wysypiska, łącznie z wniesieniem pozwu. W 1996 roku prezydent gminy poprosił sędziego federalnego o zamknięcie wysypiska. W 2001 r. w końcu je zamknięto (chociaż zostało tymczasowo ponownie otwarte po 11 września, aby pomieścić gruz ze zniszczonego World Trade Center). Gdy wysypisko było likwidowane, znana organizacja obywatelska, Municipal Arts Society, dostrzegła wartość terenu i argumentowała, że jest to ostatnia szansa Nowego Jorku na zbudowanie dużego parku, takiego, który mógłby być trzy razy większy niż Central Park.
We współpracy z różnymi agencjami miejskimi organizacja zorganizowała konkurs. Zwycięzcą, wybranym w 2003 roku, został mało znany architekt krajobrazu z Filadelfii, James Corner. Później on i jego firma, Field Operations, zasłynęli jako wykonawcy High Line, ale Freshkills był pierwszym dużym projektem tej firmy. Projekt planu generalnego został dopracowany we współpracy z urbanistami burmistrza Bloomberga i przekazany do Departamentu Parków w 2006 roku. Plan opisywał projekt jako „lifescape”, zdefiniowany jako „ekologiczny proces rekultywacji i odnowy środowiska na ogromną skalę.”
Nawet zanim rozpoczęły się prace rekultywacyjne, natura już odbierała zamknięte składowisko: „The Fresh Kills site today already shows signs of remarkable ecological, cultural and scenic potential,” the park’s planners wrote in 2006. „Jego rozległa skala, piękne, kręte strumienie i rozległe mokradła, wraz z surrealistyczną obecnością wielkich inżynieryjnych kopców (w większości obecnie porośniętych trawami i kępami materiału drzewnego) tworzą niezwykle piękny krajobraz.”
Piękny. Ale przejście od krajobrazu, który zaczął się kształtować sam z siebie – gdy hałdy śmieci zostały przykryte, a barki przestały przypływać – do środowiska bezpiecznego dla ludzkiej rekreacji to długi, żmudny proces.
Nabavi siada ze mną w małej zielonej przyczepie, która obecnie służy jako centrum dla odwiedzających park. Oprowadza mnie po pracy, która została wykonana tylko na jednym małym odcinku, 286 akrach East Parku. Proces ten trwał sześć lat i kosztował ponad 221 milionów dolarów. Po zastosowaniu ogólnego wypełnienia do przykrycia śmieci i ukształtowaniu wzgórz za pomocą sprzętu do robót ziemnych, pokryto je dodatkowymi sześcioma warstwami, w tym czymś, co nazywa się geokompozytem, który Nabavi opisuje jako „warstwę wentylacyjną” dla metanu, geowłókniną, geomembraną, materiałem chroniącym barierę, wypełnieniem nasypu i wreszcie, na wierzchu, glebą do sadzenia. Chodzi o to, aby śmieci nie wydostawały się na powierzchnię, jednocześnie zarządzając gazem i wodą oraz zapobiegając erozji.
Po wyjaśnieniu złożonego procesu przekształcania stosów odpadów w ziemię użytkową, Nabavi prowadzi nas polną drogą do cul de sac, swojego ulubionego miejsca. To bukoliczna oaza z widokiem na Richmond Creek, z wysoką trawą i młodymi drzewami, które zostały zasadzone przez ptaki zrzucające nasiona. Nabavi mówi, że przychodzi tu, „kiedy muszę się zrelaksować, dwa lub trzy razy w tygodniu”. W jednej chwili wskazuje na rybołowa, a w następnej na komin dymu należący do odległej fabryki Con Edison.
Hirsh później upiera się, że Freshkills to coś więcej niż park. „Wszyscy na całym świecie mają wysypiska śmieci, a teraz o wiele więcej ludzi próbuje dowiedzieć się, co z nimi zrobić, a my jesteśmy jakby wielkim laboratorium w tym zakresie” – wyjaśnia. „I właściwie zdecydowaliśmy się… jako część naszej misji, przeprowadzić badania naukowe na temat tego, co jest potrzebne, gdy przywracamy do życia bardzo, bardzo zniszczone miejsce.”
Dodaje: „Ale rzeczą, która mnie tak porusza, jest wdzięk, z jakim natura powraca.”
Ja też. Zdumiewa mnie, że zaszliśmy tak daleko, że jesteśmy w stanie, w XXI wieku, zręcznie wymazać dowody naszych najgorszych błędów z XX wieku. Kiedy czuję się optymistą, wierzę również, że jedną z zalet dzisiejszego podejścia do projektowania miejskiego jest to, że odwraca ono złe rzeczy, które Robert Moses zrobił miastu. Nie jestem jednak przekonany, że historia Freshkills jest całkowicie optymistyczna.
Wzgórza na Staten Island nie musiałyby być projektowane, gdyby nie ludzka bezmyślność.
Już w lipcu dokumentowałem proces projektowania i budowy nowego zestawu wzgórz na Governors Island w nowojorskim porcie. W pewnym sensie wzgórza Governors Island, składające się z gruzu rozbiórkowego, pumeksu i gleby, są XXI-wieczną odpowiedzią na wzgórza Freshkills. Oba zestawy wzgórz są w całości stworzone przez człowieka; jest jednak duża różnica.
Wzgórza Governors Island były wynikiem świadomego procesu projektowania, intensywnie przemyślanego i modelowanego przy użyciu najbardziej wyrafinowanych strategii i oprogramowania. Wzgórza na Governors Island zostały zbudowane celowo. Z kolei wzgórza Staten Island nie musiałyby być projektowane, gdyby nie ludzka bezmyślność. Są one pomnikami kultury dostatku i dyspozycyjności, która była powojennym amerykańskim stylem życia. Niestety, nie zmieniliśmy się aż tak bardzo od jednego tysiąclecia do następnego.
Pod koniec lat 80-tych, kiedy Stany Zjednoczone miały szeroko opisywany „kryzys śmieciowy”, ponieważ zabrakło nam miejsca na składowanie śmieci, wytwarzaliśmy około 160 milionów ton stałych odpadów komunalnych rocznie, czyli 1300 funtów na osobę. Te liczby wciąż rosły, aż w końcu, według Agencji Ochrony Środowiska, w 2000 roku kraj osiągnął szczyt śmieci per capita. Obecnie EPA podaje w najnowszym zestawie statystyk (2013), że generujemy 254 miliony ton rocznie, czyli 1,600 funtów rocznie na osobę. Ponieważ jednak poddajemy recyklingowi lub kompostowi ponad jedną trzecią tej ilości, każdy z nas wysyła tylko 1 055 funtów rocznie na wysypisko lub do spalenia w celu „odzyskania energii”. To jest poprawa, ale to jest zbyt skromne.
Zrobione przez człowieka wzgórza Staten Island są bezdyskusyjnie piękne. Będą one, gdy park zostanie ukończony, cenionym dobrem dla dzielnicy i miasta. Departament Parków i Departament Sanitarny powinny być z nich dumne. Z drugiej strony, reszta z nas powinna być karcona przez fakt, że ta historia nie ma zakończenia, szczęśliwego czy innego. Gdzieś, w Pensylwanii, New Jersey, Ohio lub Wirginii – albo w każdym innym miejscu, które można wymienić z wyjątkiem Nowego Jorku – budujemy więcej wzgórz.