Mieliśmy wspaniały dzień. Upiekliśmy hot-dogi i s’mores na ognisku i położyliśmy nasze dzieci w śpiworach w namiocie. Podczas ostatniego koktajlu przy świetle księżyca, mój mąż i ja gratulowaliśmy sobie wspaniałego dnia w górach Adirondack. Wczołgaliśmy się do namiotu, nasze śpiwory sandwiching dzieci, i spał.
Pierwsze ukłucie wstrząsnęło mną obudzonym. Krzyknąłem. Stało się to ponownie – nóż w bok mojej głowy, a następnie grzmiący trzask, jak gdyby gigantyczna torba papierowa były baliled się wewnątrz mojej głowy. Potem kolejne dźgnięcia. Krzyczałam i krzyczałam, gdy mój mąż – zastanawiając się, czy nie postradałam zmysłów, jak mi później powiedział – wyciągał mnie z namiotu, z dala od naszych dzieci. Błagałam go, żeby obudził mnie z mojego koszmaru, żeby to się skończyło. Zawodziłam, łapiąc się za bok głowy. Oboje zdaliśmy sobie sprawę, że coś jest w moim uchu. Coś gryzło, kłuło lub wwiercało się w moją błonę bębenkową.
Rodziłam dwa razy; jako dziecko złamałam kostkę na pół i ostrze łyżwy rozcięło mi podbródek – rzeczy, które bardzo bolały. Ale ten ból był wstrząsem całego ciała, od palców u stóp do skroni; przy każdym ukłuciu widziałam błysk światła. Przez 20 minut, podczas gdy mój mąż próbował gorączkowo znaleźć chusteczkę Q (z perspektywy czasu zupełnie niedorzeczne) i uspokoić dzieci i mnie, rzecz w moim uchu zaatakowała mnie.
Byliśmy w głębokim lesie, około pół mili od drogi gruntowej, która, 10 mil później, łączy się z wiejską drogą, która, 30 mil później, łączy się z autostradą, która, 20 mil później, prowadzi do rozsądnie dużego szpitala. Wybraliśmy nasze miejsce kempingowe, ponieważ niechętnie zgodziłem się na pierwotny plan – miejsce z dostępem tylko dla łodzi, położone jeszcze dalej w głębi lądu. Dwa lata temu u naszego małego synka zdiagnozowano chorobę i od tego czasu nie biwakowaliśmy. Na naszą pierwszą wyprawę chciałem mieć dostęp do samochodu, tak na wszelki wypadek. Nigdy nie podejrzewałem, że to ja będę tym, który będzie potrzebował pogotowia.
Nie pamiętam zbyt wiele z jazdy. Dzieci spały. Mój mąż utrzymywał mnie w spokoju. Z mojego ucha sączyła się krew i inne płyny. W szpitalu, grubo po północy, mój mąż został w samochodzie ze śpiącymi dziećmi. Lekarz, który w końcu mnie zobaczył, przepłukał moje ucho i wlał roztwór, który miał znieczulić ból i zabić robaka, jeśli jeszcze żył. Moja błona bębenkowa była tak zaogniona, że nie było jasne, powiedział mi, co jest błoną bębenkową, a co pluskwą. Odesłał mnie do domu, ponieważ nie było nic więcej, co mógłby zrobić, zanim opuchlizna ustąpi, a on nie chciał trwale uszkodzić mojego słuchu.
Następnego ranka moja rodzina i ja udaliśmy się do Vermont, gdzie jest większy, lepszy szpital. Ból w moim uchu był intensywny. Straciłem słuch, a skóra wokół mojego oka po stronie bug-ear mojej twarzy była zdrętwiała.
Na ostrym dyżurze lekarze ponownie nawadniali moje ucho i podawali mi krople uśmierzające ból. Zauważyli nogę, ale nie mogli nic zrobić. Potrzebowałem specjalisty, który miałby odpowiedni sprzęt, by poradzić sobie z czymś takim. Odesłali mnie do domu.
Dwa dni później wróciłem do tego szpitala, aby zobaczyć otolaryngologa (eksperta we wszystkich rzeczach związanych z uchem, nosem i gardłem). Ci specjaliści widzą mnóstwo ciał obcych w kanałach słuchowych, ale według dwóch lekarzy, których spotkałem w sali egzaminacyjnej, są to głównie koraliki w uszach małych dzieci. Zajrzeli do mojego ucha za pomocą mikroskopu operacyjnego. Pamiętam, jak jeden z lekarzy powiedział: „To jest robak. Jest duży.”
Dzień wcześniej, w magazynie, w którym pracuję, moi koledzy i ja spekulowaliśmy na temat tego, co tam było: osa? Pająk? Mrówka? Kolczatka? Znajomy pisarz, który jest również przyrodnikiem, wpadł do biura i rzucił swój zakład: chrząszcz drążący drewno.
Wygrał.
To, co otolaryngolodzy wyciągnęli z mojego ucha, było nieco większe niż chrząszcz japoński – ten sam kształt, ale matowy brąz, bez metalicznej powłoki ciała. Skarabeusz. Byłam przerażona.
Zapewniono mnie, że moja błona bębenkowa będzie w porządku. Okazuje się, że błony bębenkowe, tak cienkie jak są, są odporne. Nawet po uszkodzeniu lub rozerwaniu potrafią zagoić się w ciągu kilku dni. Lekarze wyjaśnili też, dlaczego najmniejsze dotknięcie ucha wewnętrznego jest tak bolesne: Przewód słuchowy jest unerwiony przez cztery nerwy czaszkowe, z których wszystkie przekazują informacje sensoryczne do mózgu. To sensoryczne przeciążenie, jeśli coś nawet lekko podrażni ten mały kawałek skóry.
Jeden z otolaryngologów doradził, że jeśli to się powtórzy – jakie są szanse? – wypełnię ucho olejkiem (dziecięcym, mineralnym, roślinnym, z oliwek), aby zdusić i zabić robaka. Nie masz oleju? Woda lub mieszanka 50/50 wody i alkoholu lub wody i nadtlenku wodoru może zadziałać. Czasami możesz złapać pluskwę pęsetą, powiedział, ale istnieje niebezpieczeństwo, że wepchniesz ją dalej; plus, jeśli nie dostaniesz wszystkiego, i tak będziesz potrzebował pomocy medycznej.
Zostałem wysłany na moją drogę z moim chrząszczem w plastikowej obudowie. Wyrzuciłem go do kosza. Dokładne ID od entomologa byłoby super, ale noszenie rzeczy – śmierdzący w tym momencie – było poza niepokojące dla mnie. Kiedy później opisałem robaka ekspertowi, mógł on tylko potwierdzić, że był to skarabeusz. Zapytałem go, jak mógł on rozdrobnić moją błonę bębenkową. „One nie gryzą” – wyjaśnił. „Wszelkie szkody musiały zostać wyrządzone za pomocą jego nóg i pazurów. Duży skarabeusz jest w stanie unieść 50-krotność swojej wagi”.
Podczas moich podróży do izb przyjęć, pytałem lekarzy, którzy pracowali na mnie, czy kiedykolwiek wyciągali robaki z uszu. Dwóch powiedziało, że podczas rezydentury w Nowym Jorku wyciągnęli karaluchy z kanałów słuchowych. Jeden wspominał karalucha, który po tym, jak go trochę szarpnął, wyleciał z ucha i przeleciał nad jego głową. Najwyraźniej w Vermont nie jest rzadkością, że mole się tam zaklinowują.
Ale nic z tego nie ma znaczenia. Gdziekolwiek będę biwakował następnym razem, będę nosił zatyczki do uszu.