W miarę jak kulturowe poglądy na temat tatuażu zmieniają się w bardziej zniuansowane podejście, coraz więcej Żydów decyduje się na ozdobienie swojego ciała trwałą sztuką. Dla niektórych tatuaże stanowią uhonorowanie odejścia bliskiej osoby, wskazują na coś o nich samych i ich zainteresowaniach lub też pozwalają odzyskać ciało odbiorcy po urazie lub operacji. To nowe pokolenie przyjęło tatuaże do pewnego stopnia, ale ta zmiana kulturowa nie jest pozbawiona pułapek.
Tess S. wspomina o obawach ojca, kiedy w wieku 18 lat chcieli mieć tatuaż oznaczający daty narodzin i śmierci ich matki: „Kiedy powiedziałam ojcu, że chcę zamieścić daty jej narodzin i śmierci, zdenerwował się w sposób, jakiego wcześniej nie widziałam. Cyfry? Na moim ramieniu? Zapewniłem go, że będą po wewnętrznej stronie górnej części mojego ramienia, blisko serca, i że będą szły poziomo w poprzek, a nie wzdłuż w dół. Trochę się rozluźnił. Nie zastanawiałam się, jak to zabrzmi, gdy osoba pochodzenia żydowskiego poprosi o tatuaż na ramieniu w postaci ciągu liczb”. Ojciec Tess również odrzucił sugestię, że mógłby chcieć mieć tatuaż na znak straty, stwierdzając, że „nie chciał ryzykować, że nie zostanie pochowany obok niej. Poza tym, trudno byłoby mu wymyślić wzór, który chciałby mieć na zawsze.”
Mit, że wytatuowana osoba nie może być pochowana na żydowskim cmentarzu jest wszechobecny, choć Tess uważa, że jest on „niezgodny z moim rozumieniem żydowskiego etosu”. Tess pisze: „Prowadzenie życia w taki sposób, że nieustannie przygotowujesz się na to, co stanie się z tobą po śmierci, wydaje mi się niewiarygodnie chrześcijańską koncepcją – w chrześcijaństwie każde działanie przyczynia się do tego, czy nieuchronnie spędzisz życie pozagrobowe w raju czy w karze. Ale w moim rozumieniu judaizmu, życie jest dla żyjących. Pracujemy nad naprawą świata teraz, nie po to, abyśmy zostali za to nagrodzeni po śmierci, ale dlatego, że dzięki temu życie ludzi teraz jest lepsze. Dlaczego więc mielibyśmy zachowywać się ze strachu przed karą pośmiertną?”
Alma R. przyjmuje podobne podejście, stwierdzając, że choć „niektóre cmentarze będą bardziej rygorystyczne w tej kwestii, z mojego doświadczenia wynika, że nie jest to tak powszechne w praktyce, jak się większości ludzi wydaje.” Reformowany Żyd sefardyjski z 14 tatuażami, rozumie „dlaczego niektórzy Żydzi czują się niekomfortowo z tatuowaniem się”, ale ostatecznie uważa, że tatuaże i judaizm nie zawsze są nie do pogodzenia. „Myślę, że ostatecznie sprowadza się to do 'dwóch Żydów, trzy opinie'” – mówi Alma. „Tak długo, jak tatuaż nie jest nienawistny, nie uważam, że posiadanie jednego lub więcej tatuaży czyni kogoś złym Żydem.”
Społeczność LGBTQ jest dobrze znana z przyjmowania kontrkulturowej estetyki, po części po to, aby łamać normy społeczne, a po części, aby się identyfikować, więc zrozumiałe jest, że Żydzi LGBTQ przyjmują bardziej szczodre stanowisko w sprawie tatuaży. Jednak społeczność żydowska jako całość może odepchnąć te wybory, jak wynika z doświadczeń Almy i Britt K.
Britt pisze: „Rodzice i babcia odepchnęli mnie w sprawie moich tatuaży i prawdopodobnie część z tego jest związana z ich zaangażowaniem w konserwatywny judaizm, ale uważam, że większość z tego jest związana z konserwatyzmem w ogóle. Pochodzę z dwóch bardzo skromnych żydowskich rodzin z okolic Filadelfii. Zostały one osadzone w pewnych wartościach tego, co jest 'reprezentacyjne’ lub 'godne szacunku’, więc moje tatuaże są tylko jedną z części mnie – wraz z moją odmiennością, moim stylem, moimi piercingami – której nie chcą zrozumieć.”
Alternatywnie, Tess w ogóle nie otrzymała żadnego odepchnięcia, pisząc: „Mam szczęście być częścią niesamowicie postępowej kongregacji rekonstrukcjonistycznej w postępowym mieście w postępowym rejonie Stanów Zjednoczonych. Studiujemy Talmud i omawiamy zasady i przepisy, które często są przedstawiane jako przestarzałe i nieaktualne, ale istotnym elementem naszej praktyki jest adaptacja starych praw do współczesnego życia.”
Podczas tych rozmów z przyjemnością dowiedziałam się, że zarówno Alma, jak i Britt mają tatuaże przedstawiające rośliny dalekie od tradycyjnych róż czy pęków ziół. Na zewnętrznym przedramieniu Almy znajduje się „bukiet kwiatów, które tak się składa, że są trujące” jako symbol idei, że „musisz być piękna i delikatna, ale nadal się bronić.”
Największy tatuaż Britt został „zrobiony przez przyjaciółkę, kiedy była praktykantką, i jest to rodzaj surrealistycznego układu mięsożernych roślin, które tworzą twarz z liści i pnączy. Zawsze czułam się związana z muchołówkami wenusjańskimi i dzbanecznikami, ponieważ wydają się one zaprzeczać temu, co wszyscy wiemy o życiu roślin – że są nieruchome, bierne, są ofiarami innych – i ta siła jest dla mnie wyjątkowa. Dorastałam bardzo nieśmiało i słodko, robiąc wszystko, by zadowolić innych, a zawsze czułam w sobie coś w rodzaju mięsożernej rośliny, jakby była we mnie pasja, kierunek i pewność siebie, której inni się po mnie nie spodziewali lub mieli nadzieję nie widzieć.”
Chociaż Alma, Tess i Britt reprezentują bardzo małą próbkę Żydów LGBTQ, uderzyło mnie, jak bardzo ich doświadczenia i myśli odzwierciedlają moje i jak ich odpowiedzi wskazują na szerszą zmianę w żydowskiej opinii na temat tatuażu. O ozdabianiu własnego ciała Britt pisze: „W judaizmie wierzę, że mogę być taka, jaka jestem, i że powinniśmy celebrować nasze ciała; ja celebruję swoje za pomocą tatuaży. Są one sposobem na wyrażenie siebie, aby inni mogli dostrzec, kim jestem, zanim jeszcze się do mnie odezwą. Następnie chcę mieć wytatuowane hebrajskie imiona moich babć na ramieniu, więc moje tatuaże i moja religia są ze sobą bezpośrednio powiązane.”
To wykorzystanie tatuażu jako uhonorowania siebie działa jak samoopieka i miłość własna, praktyki istotne dla Żydów LGBTQ, i wydaje się, że kultura wstydu otaczająca tatuaż w części społeczności żydowskiej może zmierzać w bardziej zniuansowanym, współczującym kierunku.