W świecie golfa, uśmiech, który mówi o głębokim szacunku i respekcie pojawia się na twarzach każdego, kto słyszy imię „Bobby”. Nawet ponad 25 lat po jego śmierci w 1971 roku, ludzie wciąż pamiętają „Bobby’ego” jako nieśmiertelnego Roberta Tyre Jonesa Jr, i robią to z wielkim uznaniem dla człowieka czczonego tak samo za jego niezłomny charakter i niepokornego ducha, jak jego legendarną grę w golfa.
Ale dla 225 członków Peachtree Golf Club w Atlancie, Ga., imię „Bobby” wyczarowuje znacznie szerszy uśmiech, bo to właśnie Jones był odpowiedzialny za istnienie klubu i, ostatecznie, jego wielkość. Jego dziedzictwo żyje nie tylko w 18 dołkach, które pomógł stworzyć, ale w klubie, który założył wyłącznie w oparciu o jego głęboką miłość do przyjaciół i wielkiej gry w golfa.
Dziś, Peachtree Golf Club nadal utrzymuje wzniosłe standardy ustanowione przez Jonesa. Według Furmana Bishera, wieloletniego felietonisty Atlanta Journal and Constitution i znanego pisarza sportowego, Peachtree jest „tym, czym powinien być klub golfowy, wspólnotą gry. Klubem. Dobrzy przyjaciele i współpracownicy zgromadzeni razem w więzach dobrej woli, w których siłą wiążącą jest golf.” W rzeczywistości, wielu z oryginalnych członków nadal spotyka się w sali grillowej codziennie na lunchu, nawet jeśli nie grają już w golfa. „To jest jak braterstwo,” mówi Dick Murphy, główny profesjonalista od 1968 roku. „Ci ludzie są przyjaciółmi od lat”. I w tym tkwi najbardziej pociągający aspekt Peachtree, że jest to klub poświęcony przyjaźni, golfowi i niczemu innemu. Nie ma tu kortów tenisowych, basenu ani country clubu; są tylko przyjaciele na całe życie i jedno z najlepszych pól golfowych w kraju, zajmujące aż 16 miejsce w USA i będące gospodarzem Walker Cup Matches w 1989 roku.
Co jest jeszcze bardziej cudowne w Peachtree to fakt, że mimo iż istnieje w obrębie jednej z największych metropolii w kraju, klubowi udało się pozostać oazą w miejskim środowisku, które spowodowało rozległy rozwój wokół wszystkich czterech ścian klubu. Ale jedna podróż przez bramę wprowadza cię w świat, w którym czas jakby stanął w miejscu. W rzeczywistości pierwszą rzeczą, jaką zobaczysz, jest nieskazitelnie zadbany trawnik, który wznosi się na spotkanie ze starą rezydencją Cobb Caldwell, dwupiętrowym ceglanym domem plantacyjnym zbudowanym w 1857 roku, który obecnie służy jako stały dom klubowy. (Został on oszczędzony podczas palenia Atlanty, ponieważ generał Sherman i jego wojska spędziły w nim noc 18 lipca 1864 roku). Za domem klubowym jesteś witany przez Sammy’ego Perkinsa, caddiemastera, i eskortowany do łagodnie toczącego się świata zdominowanego przez magnolie, sosny i dęby, jak również azalie i nieśmiertelniki.
Pomimo, że odcisk Bobby’ego Jonesa jest widoczny w całym Peachtree, nie był on osamotniony we wczesnych latach 40-tych w chęci zbudowania nowego pola golfowego w swoim rodzinnym mieście. W rzeczywistości pomysł narodził się z Dick Garlington, członkiem United States Golf Association’s Green Section i bliskim przyjacielem Jonesa. Ale Garlington, Jones i inny wczesny zwolennik, pan Robert W. Woodruff, przewodniczący Komitetu Wykonawczego w Coca Coli, nie byli zainteresowani budową po prostu kolejnego pola golfowego. „Zgodziliśmy się, że powinniśmy spróbować zbudować pole”, powiedział Jones, „tak blisko jak Augusta National, jak to możliwe, i lepiej, jeśli to możliwe.”
Z przysłowiową rękawicą rzuconą, Jones i spółka wybrali architekta Roberta Trent Jonesa, aby pomógł im osiągnąć ich wzniosłe cele. Jeden z najgorętszych architektów tamtych czasów, Trent Jones studiował na Uniwersytecie Cornell i terminował u wielkiego, urodzonego w Kanadzie architekta Stanleya Thompsona. Polecił go Ed Dudley, główny profesjonalista w Augusta National, ale tym, co przekonało Bobby’ego Jonesa był fakt, że „jego koncepcja architektury pól golfowych tak doskonale zgadzała się z naszą”. (Robert Trent Jones miał tak głęboki szacunek dla Bobby’ego, że zmienił swoje imię na Trent, mówiąc do Bobby’ego podczas rundy na East Lake w 1945 roku. „W Atlancie może być tylko jeden Bobby Jones, i to jesteś ty! Od teraz będę Trent Jones.”)
Ale choć Trent Jones był łatwym wyborem, znalezienie idealnego kawałka ziemi okazało się czymś zupełnie przeciwnym. Obaj Jonesowie przeszukali Atlantę, zanim zdecydowali się na 240-akrową działkę w północnej Atlancie, która ostatnio była domem dla Ashford Park Nurseries. (Inne arcydzieło Bobby’ego Jonesa, Augusta National, również znajduje się na terenie byłej szkółki). Dla Bobby’ego Jonesa ziemia była „zasadniczo odpowiednim terenem”, ale dla Trenta Jonesa była „łagodnie pofałdowana i wspaniała”. W rzeczywistości, gdy po raz pierwszy postawił stopę na posiadłości, Trent wykrzyknął: „kontury – są tu wszędzie! I nie ma złych kątów. Po prostu naturalnie dobre!”
Teraz jedyną przeszkodą pomiędzy Peachtree a rzeczywistością były pieniądze. Według Trenta Jonesa, to była najłatwiejsza część: „krótko , poznałem znaczenie słowa clout. Byłem na lunchu z Jonesem i około tuzinem jego przyjaciół i wpływowych mieszkańców Atlantydy. Powiedział: 'Koledzy, to zajmuje mi pięć lub sześć godzin, aby zagrać rundę w East Lake, a jeśli będę musiał to zrobić, zamierzam zrezygnować z golfa. Niektórzy z nas uważają, że w mieście powinno być nowe pole golfowe. Wybraliśmy ziemię, Trent przygotował układ i chcemy ją kupić. Chciałbym uzyskać wasze wsparcie, więc będę potrzebował czeku … od was do następnego poniedziałku rano. I dostał pieniądze.”
Mięsień Bobby’ego Jonesa był silnie odczuwany przez wielu pierwotnych członków, w tym Jacka Glenna, prezesa Peachtree w latach 1973-75, który powiedział: „Wielu ludzi zostało członkami, ponieważ Bobby Jones wskazał na nich palcem. Niektórzy nie grali w golfa, a niektórzy nawet nie wiedzieli, który koniec kija trzymać.” Nawet Ivan Allen, były burmistrz Atlanty, powiedział, że powodem, dla którego dołączył, było to, że „było to pole golfowe Bobby’ego Jonesa.”
Wczesna propozycja nazwy klubu brzmiała „Atlanta Golf Club”. Ale kiedy drzwi zostały oficjalnie otwarte w 1948 roku, nazwa została zmieniona na Peachtree Golf Club, ze względu na drzewa brzoskwiniowe rozrzucone po całej posiadłości. Pole natychmiast zostało okrzyknięte arcydziełem i wysłało Trenta Jonesa na czoło architektury pól golfowych. „Często trudno jest wskazać wydarzenie, okoliczność, która zapoczątkowuje karierę lub przynajmniej ją przyspiesza” – napisał Trent Jones. „Dla mnie ten moment jest stosunkowo łatwy. Peachtree to zrobiło.” Od tego czasu stał się jednym z najbardziej płodnych projektantów w historii, z ponad 500 projektami rozsianymi po całym świecie, w tym takimi klejnotami jak Spyglass Hill w Monterey, Calif…, Ballybunion New w hrabstwie Kerry w Irlandii, Mauna Kea w Kamuela na Hawajach i tegoroczna strona Ryder Cup, Valderrama w Hiszpanii.
Częścią magii, którą Trent Jones przyniósł do Peachtree był fakt, że pole golfowe rzuciło wyzwanie profesjonalnym graczom, ale zapewniło średnim i wysokim graczom przyjemną rundę golfa. Nie było to łatwe zadanie, ale Jones osiągnął to dzięki temu, co stało się częścią jego charakterystycznego stylu: ogromne greeny i długie, wybiegowe tee. Według Larry’ego Dennisa, znanego pisarza sportowego, „Słynny Peachtree Golf Club … był pierwszą egzemplifikacją i nadal jest znakiem rozpoznawczym filozofii”. Ostatecznie, to co Jones wniósł do Peachtree to duża elastyczność, która pozwalała na ustawienie pola tak twardego, lub tak łatwego do opanowania, jak było to potrzebne. „Wierzyłem… że to pole ustanowi standard dla nowoczesnej architektury pól golfowych,” powiedział Trent Jones.
Podczas gdy jego greeny i tee były bezprecedensowe w tamtym czasie, najbardziej widoczną cechą Peachtree była i jest topografia terenu. Pole zostało zaprojektowane tak, aby grać raczej w górę i w dół dolin niż przez wzgórza, co w dużej mierze wynikało z ogromnej powierzchni terenu i faktu, że Bobby Jones chciał nawiązać do Augusta National. David Boyd, członek Komitetu Wykonawczego USGA i członek Peachtree od 1968 roku, uważa, że to, co jest tak wspaniałe w tym polu, to fakt, że „Bobby i Trent Jones pozostawili każdy kontur, każde pofałdowanie”. Było to równie ważne dla Bobby’ego Jonesa, który czuł, że „kontury są subtelną linią pomiędzy wspaniałym polem golfowym a marnym.”
7,043-jardowe pole parkland posiada hojne fairway’e, ale obfite rough i gęste drzewostany magnolii, sosen i dębów mają tendencję do zacieśniania obszarów lądowania. Tory są również zalewane przez spadki, skarpy i zbocza, co sprawia, że znalezienie równej pozycji jest prawie niemożliwe. Ziemie z trawy bentgrass, najbardziej intrygująca i wymagająca cecha Peachtree, są onieśmielające ze względu na ich rozmiar i pofałdowanie, a dramatyczne bunkry po stronie zieleni kładą nacisk na strzał z podejścia. Jedną z rzeczy, której nie można zobaczyć w Peachtree, jest mnożenie się bunkrów na fairway’u; w rzeczywistości tylko dwa dołki, nr 1 i 18, posiadają je, a nr 18 nie był częścią oryginalnego projektu. „Koncepcja,” według Toma Doaka, praktykującego architekta i uznanego autorytetu w dziedzinie architektury, „polegała na wykorzystaniu ciężkiej, falistej topografii terenu jako głównego zagrożenia przy strzale z tee.”
„Koszmar par-bustera” według LIFE, kurs rozpoczyna się w stosunkowo prosty sposób, od lekkiego doglegu w prawo, który łagodnie opada przed wzniesieniem się na green. Ważne jest, aby dobrze zacząć, ponieważ charakterystyczny dołek Peachtree znajduje się na 524-jardowym, drugim par-5. Strzał z tee jest zagrany na płaskowyż, ale potem dołek mocno się obniża i trzeba podjąć decyzję: Albo wybrać się na green za dwa, który jest strzeżony przez potok i jezioro, które biegnie z przodu i po prawej stronie, albo położyć się na skrawku fairwaya po prawej stronie, co wymusza precyzyjny wedge nad wodą na green, który jest nachylony w kierunku zagrożenia i ma duży garb z przodu. Jest on zarówno brutalny, jak i piękny, ponieważ do greenu prowadzi kamienny most, a płacząca wierzba stanowi tło.
Jednym z najczęściej fotografowanych dołków jest nr 4, 166-jardowy par-3, który jest rozgrywany nad wodą do płytkiego greenu otoczonego czterema bunkrami. Wiosną za dołkiem kwitną azalie i dogwoods. Pole nabiera rozpędu na 5. dołku par-5, który ma 532 jardy do greenu pod górę, a następnie kontynuuje upał na 215-jardowym, szóstym par-3 i 434-jardowym, siódmym par-4, który jest dołkiem nr 1 w handicapie. handicapowym dołkiem, który wznosi się łagodnie do miejsca lądowania, a następnie zakręca w prawo i strzela w dół do ciasno zbunkrowanego i wydłużonego greenu.
Dziewiątka zaczyna się od par-5, który ma 516 jardów z podwyższonego tee na wielokonturowy i nachylony fairway, po czym przekracza potok i pnie się ostro pod górę do greenu strzeżonego przez rozpadający się bunkier. (Dziesiąty green był największym w USA, kiedy go zbudowano.) Być może najlepszym dołkiem Peachtree jest jednak 455-jardowy, par-czwarty 12-ty. Dołek ten dramatycznie opada z tee do lądowiska strzeżonego przez potok i ogromną wierzbę płaczącą, po czym przesuwa się w prawo i lekko pod górę do podwyższonego greenu zabunkrowanego z przodu i z tyłu. W konkurencji z czwartym dołkiem jest zjazd par trzy 14-ty, który gra 179 jardów nad wodą do pofałdowanego greenu, który posiada swój własny udział dogwoods i krzaki azalii, jak również płaczącą wierzbę po lewej stronie.
Ostatnia droga do domu jest jedną z najtrudniejszych w kraju, zaczynając od roller-coaster 448 jardów, par cztery 15-ty i dramatyczny 528 jardów, par pięć 16-ty, który posiada jezioro, potok i bunkier, które grają spustoszenie z lay-up strzałów. Ale klejnotem jest nr 17, brutalny par-4, który nieubłaganie pnie się 439 jardów prosto pod górę do greenu chronionego z przodu przez dwa ogromne, rozpadające się bunkry. Pole kończy się w mocny sposób 413-jardowym par-4, który charakteryzuje się bunkrem po lewej stronie, który został dodany przed Walker Cup, oraz podwyższonym, dwupoziomowym greenem. Według Murphy’ego, „Bunkier na fairwayu na 18. dołku zrobił z przeciętnego dołka końcowego świetny dołek.”
Między 18. greenem a pierwszym tee znajduje się tablica pamiątkowa ku czci Bobby’ego Jonesa. Jego wygrawerowany portret dominuje nad tablicą, która spogląda na żywy pomnik, który nosi niezatarte ślady jego serca i duszy. W uchwale z 1966 r. wybierającej Bobby’ego Jonesa na prezydenta Augusta National Golf Club napisano, że „każda wielka instytucja jest wydłużonym cieniem człowieka” i dlatego wydaje się, że Peachtree Golf Club powinien zaczynać i kończyć pod czujnym okiem i nieśmiertelnym cieniem swojego legendarnego i najbardziej utalentowanego członka i przyjaciela.