Kilkaset osób zebrało się w pobliżu moskiewskiego teatru, aby uczcić pamięć ofiar śmiertelnego kryzysu z zakładnikami w 2002 roku, przy czym niektórzy krewni, którzy wciąż są w żałobie, gorzko krytykują państwo za nieudaną akcję ratunkową.
Gorzkie emocje pojawiły się podczas ceremonii 26 października na zewnątrz Teatru Dubrowka, gdzie około 40 strzelców wzięło setki widzów, aktorów i pracowników jako zakładników 15 lat temu i zażądało wycofania wojsk federalnych z regionu Czeczenii w Rosji.
Kryzys z zakładnikami rozpoczął się 23 października 2002 roku, kiedy czeczeńscy bojownicy wtargnęli do teatru podczas przedstawienia popularnego musicalu. Zakończył się 57 godzin później, kiedy siły bezpieczeństwa przypuściły szturm na budynek po wpompowaniu toksycznego gazu, który unieszkodliwił napastników, ale doprowadził do śmierci wielu zakładników.
Rząd twierdzi, że zginęło 130 osób, podczas gdy grupa obrońców ofiar i ich krewnych twierdzi, że liczba ta wynosi 174. Wielu zadławiło się własnymi wymiocinami, połknęło języki lub udusiło się w ciasnych autobusach po tym, jak siły bezpieczeństwa szturmowały teatr i wyciągały nieprzytomnych zakładników.
„Naszemu państwu nie udało się uratować naszych bliskich. To potwór, kanibal, który pożarł życie naszych krewnych w imię politycznych ambicji” – powiedział podczas uroczystości Dmitrij Milovidov, którego 14-letnia córka zginęła w tragedii.
Rosyjski rząd odmówił ujawnienia, jaki gaz został użyty w operacji, a krewni ofiar oskarżają rząd o próbę zatuszowania swojej roli w śmierci członków ich rodzin.
Swietłana Gubarewa z Kazachstanu przeżyła, ale straciła 13-letnią córkę Saszę i jej narzeczonego, obywatela USA Sandy’ego Bookera.
„Władze nie chcą wziąć odpowiedzialności za bałagan, który zorganizowały zamiast akcji ratunkowej” – powiedziała RFE/RL Gubarewa podczas uroczystości. „To nie może być nazwane akcją ratunkową, to był prawdziwy bałagan. Prawda o tym incydencie „pozostaje w Rosji tajemnicą”, powiedziała.
W uroczystości wziął udział wybitny rosyjski piosenkarz i ustawodawca Iosif Kobzon, który wszedł do teatru i przekonał zakładników do uwolnienia kobiety z trójką dzieci.
Była z nim kobieta i dwoje dzieci, które urodziła po tragedii.
Kobzon powiedział RFE/RL, że czuł się zawstydzony, że żaden z urzędników miejskich, ministrów rządu lub kolegów ustawodawców nie przyszedł, aby uczcić pamięć ofiar.
Siedem osób zostało skazanych jako wspólnicy porywaczy zakładników od 2003 roku do marca 2017 roku i skazanych na kary więzienia do 22 lat.