Illustration by Mary Ann Smith
Rok 2017 był stresujący. Często znajdowałem się na binge-listening audiobooków podczas jazdy samochodem, spaceru z psem lub robienia prania, próbując uniknąć najnowszego skandalu politycznego, społecznego rozłamu lub wybuchu przemocy. Świat wydawał się rozregulowany, a ja próbując wzmocnić swoje własne centrum, zaczęłam szukać fizycznej i duchowej ucieczki od tego wszystkiego. Oto kilka miejsc odosobnienia, które odkryłam, zakotwiczonych w różnych tradycjach religijnych, w niewielkiej odległości od D.C.
Silent Treatment
Illustration by Mary Ann Smith
W marcu ubiegłego roku, moja przyjaciółka Jan i ja zarezerwowałyśmy dwa spartańskie pokoje w Holy Cross Abbey – położonym pomiędzy Blue Ridge Mountains i rzeką Shenandoah w Berryville, w stanie Wirginia – na głównie ciche weekendowe rekolekcje z mieszkającymi tam mnichami cystersami (aka trapistami). Mnisi śpiewają pięć razy dziennie, wykonując rytuał znany jako Boskie Oficjum lub Liturgia Godzin.
Jak słońce zapadło pierwszego wieczoru, dołączyliśmy do mnichów na nieszpory, w milczeniu chłonąc ich wzór prowadzenia i odpowiedzi, gdy śpiewali psalm i modlitwy w tradycyjnych gregoriańskich tonach. Potem, podczas prostej, ale obfitej kolacji, witaliśmy się z innymi uczestnikami rekolekcji skinieniami głowy i uśmiechami, ale bez słów.
W ciszy, szybko odkryłem, że słucha się uważnie i porusza się ostrożniej. Następnego ranka, idąc 10 minut do kaplicy przez gnuśne zimowe akry opactwa, byłam dostrojona do każdego kształtu i koloru, który wpadł mi w oko: błyskotliwy niebieski ptak na pobliskim słupku ogrodzenia; górne gałęzie białego jaworu rozpostarte jak koronka na tle bezchmurnego nieba. Po południu Jan i ja powędrowaliśmy nad brzeg Shenandoah, gdzie rozmawialiśmy i rozmawialiśmy. Nagle ta prosta czynność wydała mi się dekadencka.
Później tego samego dnia, każda z nas zapisała się na 30-minutowe spotkanie z Ojcem Jamesem, jednym z mnichów-rezydentów. Kilka spraw mnie nurtowało (nasza podróż zbiegła się z 22 rocznicą śmierci mojego ojca), a on z uśmiechem podzielił się swoją łagodną mądrością, wraz z kilkoma rekomendacjami książkowymi.
Po obiedzie poszliśmy na nabożeństwo w mroźnym powietrzu, zwracając uwagę na pas Oriona świecący jasno wśród gwiazd. Weszliśmy do kaplicy i nie znaleźliśmy żadnych świateł poza jednym, oświetlającym ikonę Maryi i Jezusa w absydzie. Rozległy się dzwony, których śmiałe tony zaskoczyły ciszę. Wkrótce pojawili się mnisi, a ich głosy rozbrzmiały w ciemnej przestrzeni. Przepełniona wdzięcznością, wdychałam ten spokój.
Medytacja i Mindfulness
Illustration by Mary Ann Smith
Lato jest zawsze gorączkowe, pomiędzy wymaganiami pracy (mój pracowity sezon nadchodzi) i zabawą rodzinnych wakacji, ale udało mi się zaplanować dwie krótkie ucieczki od szaleństwa w sierpniu i wrześniu.
Podczas półdniowego mini-odosobnienia w winnicy Hidden Hills Farm & Vineyard niedaleko Frederick, Maryland, nauczycielka mindfulness Linda Naini poprowadziła nas przez trzy oddzielne medytacje. (Spotkanie zostało zorganizowane przez Insight Meditation Community of Washington, która również oferuje cotygodniowe zajęcia medytacyjne w różnych miejscach w rejonie D.C.). Dla pierwszej medytacji, nasza grupa około 20 osób siedziała w kręgu krzeseł, gdy spokojny głos Naini prowadził nas przez ćwiczenie centrujące, z refleksjami na temat wersów z XIII-wiecznego perskiego poety Rumiego.
Dla drugiej, pieszej medytacji, spacerowaliśmy po falujących zielonych wzgórzach stadniny koni do bujnej sekcji winorośli, gdzie Naini zachęciła nas do uważnego stąpania i wchłaniania zawiłości naszego otoczenia. Dostroiłam swoje zmysły do prawie czarnych kiści winogron… brzęczenia owada… chrzęstu trawy pod stopami… i pogłębiłam swój oddech.
Trzecia i ostatnia medytacja wymagała przejścia na mały pagórek, gdzie Naini ułożyła grube koce w koło na 30-minutową sesję leżenia. Na początku byłam nieco sceptyczna, ale szybko się odprężyłam, gdy chłodna bryza zbiegła się z jej cichą recytacją wiersza o pasikoniku. Nieprawdopodobnie – a może zupełnie przypadkowo – poczułam, jak ciężar przypominający konika polnego ląduje na moim torsie, a potem na nodze, zanim ruszył dalej. Ostatnia linijka wiersza Mary Oliver „The Summer Day” zapadła mi w serce: „Powiedz mi, co planujesz zrobić / ze swoim jednym dzikim i cennym życiem?”
A potem zwinęliśmy nasze koce i poszliśmy skosztować kilku doskonałych win, wykonanych lokalnie. Więcej tego, pomyślałem. To jest to, co planuję zrobić!
W Slow Motion
Illustration by Mary Ann Smith
Trzy tygodnie później znalazłem się w Bon Secours Retreat & Conference Center w Marriottsville, Maryland (około 23 mile na zachód od Baltimore), próbując T’ai Chi Chih, które instruktorka Sharon Sirkis porównała do „brania prysznica dla swoich organów wewnętrznych.”
Nie należy mylić z bardziej wymagającym tai chi-który ma komponent sztuk walki-T’ai Chi Chih jest opisany jako „radość poprzez ruch” i koncentruje się na pomaganiu uczestnikom poczuć „chi” lub energię życiową. Dyscyplina składa się z 19 ruchów – z opisami od „Przechodzenia przez chmury” do „Ciągnięcia tafli” – które można wykonywać w dowolnej kolejności. W ciągu dwóch godzin nasza dziewięcioosobowa grupa omówiła ogólną filozofię praktyki i skoncentrowała się na opanowaniu trzech ruchów.
„Uziemienie jest antidotum na niepokój” – powiedział nam Sirkis, były zarejestrowany pielęgniarz i instruktor karate, kiedy balansowaliśmy w „Ruchu Kołyszącym”, delikatnie przenosząc ciężar ciała z palców na pięty i podnosząc ręce na wysokość ramion przed sobą. Na początku nasze ruchy wydawały się absurdalnie slo-mo jak na ten dzień i wiek, ale w ciągu kilku minut moje ciało i oddech dostosowały się i zaczęłam cieszyć się tempem. Świat i mój wirujący umysł zwolniły, gdy skoncentrowałem się na świadomym poruszaniu się w powietrzu wokół mnie.
Do czasu, gdy wykonaliśmy „Bird Flaps Its Wings” w synchronizacji, byłem zdumiony. Stwierdziłem, że niemożliwe jest odczuwanie niepokoju lub gniewu podczas powolnego powtarzania każdego spokojnego gestu. Sugestia Sirkisa, żeby „po prostu spróbować przez minutę dziennie” brzmiała dla mnie rozsądnie. Teraz, gdyby wszyscy inni też to praktykowali…
Planuj swoją ucieczkę
Ilustracja autorstwa Mary Ann Smith
Bon Secours Retreat & Centrum Konferencyjne w Marriottsville, Maryland (rccbonsecours.com), organizuje kreatywne wydarzenia, takie jak całodniowe rekolekcje poetyckie i kontemplacyjne rekolekcje fotograficzne, a także rekolekcje z noclegiem. Na terenie ośrodka znajduje się labirynt do chodzenia, staw i ogród Zen. Odosobnienie T’ai Chi Chih kosztowało 20$ za dwie godziny.
Ease Yoga & Café w dzielnicy Alexandria’s Del Ray (easeyogacafe.com) oferuje miesięczne kąpiele Full Moon Gong Baths (20$ za godzinę). W tej formie terapii dźwiękowej nie ma wody – tylko głęboko kojące wibracje gongu, które przenikają przez kończyny, wyzwalając serię mrowień.
Recharj, studio medytacji (recharj.com), oferuje również cotygodniowe kąpiele w gongu (18$ za 35 minut) w swojej lokalizacji w Waszyngtonie. i miesięczną „medytację kąpieli dźwiękowej” z tybetańskimi misami śpiewającymi ($35 za godzinę) w nowym studiu w Bethesda.
Hidden Hills Farm & Winnica w Frederick, Maryland (hiddenhillsfarmandvineyard.com), szczyci się „winami, winoroślami i końmi” i wyprodukowała nagradzane butelki, w tym Bay Roan Cabernet Sauvignon. Wycieczki i degustacje są po wcześniejszym umówieniu się. Półdniowe odosobnienie zorganizowane tam przez Insight Meditation Community of Washington kosztowało 45 dolarów.
Holy Cross Abbey w Berryville, Virginia (virginiatrappists.org), gości ciche odosobnienia i ma 16 pokoi dla wizyt w dni powszednie lub weekendy. Nie ma opłat, ale sugerowana darowizna ($200-$350 za weekend; $350-$600 za tydzień) pokrywa koszty wyżywienia i zakwaterowania. Księgarnia oferuje szeroki wybór katolickich tytułów, jak również lokalnie pozyskiwany miód kremowy i ciasta owocowe.
Insight Meditation Community of Washington (imcw.org) oferuje cotygodniowe zajęcia medytacyjne w lokalizacjach wokół obszaru D.C., w tym Arlington i Bethesda. Grupa także oferuje mnóstwo dzieńlong, weekend lub tydzieńlong odosobnienia w różnych miejscach w całym regionie. Większość z nich zawiera medytacje z przewodnikiem w pięknym otoczeniu. Dzienne odosobnienia kosztują $75-$95. Tygodniowe odosobnienie kosztuje $1,750 za pokój jednoosobowy lub $1,250 za dwuosobowy.
Centrum Mindfulness w Bethesda (themindfulnesscenter.org) oferuje miesięczny kurs jogi w blasku świec ($20), wraz z pobytami i weekendowymi odosobnieniami mindfulness.
Sanctuary Retreat Center w Beallsville, Maryland (sanctuaryretreatcenter.com), jest dobrym miejscem dla tych, którzy chcą zorganizować własne odosobnienia. Posiadłość o powierzchni 28 akrów w górnej części hrabstwa Montgomery zawiera dom, pensjonat i koszerną kuchnię, jak również kaplicę, ogród medytacyjny, labirynt, lasy i miejsca na ogniska.
Veritas Vineyards & Winiarnia w Afton, Virginia (veritasretreat.com), około 23 mile na zachód od Charlottesville, oferuje jednodniowe mini-wycieczki z jogą, brunchem, wędrówkami i degustacją wina (150$). Osoby pragnące dłuższego pobytu mogą zarezerwować cztery dni i trzy noce w eleganckim domu na farmie z 1839 r., który zawiera wszystkie powyższe atrakcje oraz lekcje gotowania, rodzinne posiłki i kolację z winem (1000 USD za osobę, przy podwójnym obłożeniu).
Yogaworks, dawniej Tranquil Space, z lokalizacjami w Arlington i D.C. (yogaworks.com), oferuje sezonową, 90-minutową sesję jogi nidry – innego rodzaju głębokiego relaksu, który wielu uważa za medytacyjny i sprzyjający snu (30$).
Jako nowy pusty starzec, Amy Brecount White docenia posiadanie czasu i przestrzeni, aby zbadać lokalne opcje odosobnienia.