The Everygirl

Wspólne spotkanie z koleżankami przy kawie nieodmiennie staje się hasz-festem na temat naszego życia miłosnego. Nie wahamy się zanurzyć w soczystych sprawach: kto-lubi-kobiety, kto zerwał, lub – jak się wydaje ostatnio wszyscy robią – kto się zaręczył. Jak każda dziewczyna, mdleję na widok moich przyjaciół, którzy znaleźli Pana Właściwego i żyją na Chmurce 9 i cieszę się, że dziewczyna spodziewa się swojego pierwszego syna. Z pierścionkami zaręczynowymi w moim news feedzie i przysięgami ślubnymi wymienianymi co miesiąc, długo utrzymywane piętno, że mężczyźni boją się zaangażowania, wydaje się passé. Ale podczas obsesji na punkcie drobnych szczegółów mojego własnego obecnego związku z różnymi gal-przyjaciółmi, zdałam sobie sprawę z zaskakującego faktu: Nie jestem jedyną kobietą na świecie, która ukrywa sekret. W moim życiu, mój facet nie jest tym, który waha się co do małżeńskiego zaangażowania. To ja jestem.

Po prostu, nadszedł czas, aby przestać dawać mężczyznom taki kredyt zaufania za ich stereotypowy strach przed zaangażowaniem. Z mojego punktu widzenia, nie są oni jedyni.

Jako osoba, która od lat mieszka na Manhattanie, uwielbiam aktywne życie singla, które jest możliwe dzięki tej betonowej dżungli. Daleko mi do martwienia się, kiedy mój facet ma zamiar umieścić pierścień na nim, lub spędzić bezsenne noce wyobrażając sobie przyszłość posiadania kotów i życia w pojedynkę. W pewnym sensie, jestem dumna z bycia „singielką i sensacją”. Nie unikam całkowicie zobowiązań, per se. Wręcz przeciwnie, staram się być głęboko kochająca i oddana jako dziewczyna, przyjaciółka, rodzeństwo, córka i podczas pracy z moimi klientami w mojej firmie.

Jeśli jednak chodzi o związanie się z kimś w małżeństwie, czuję głęboki węzeł niepokoju w żołądku. W końcu małżeństwo jest na całe życie.

W tych szczerych rozmowach z moimi przyjaciółkami, dzielimy się naszymi marzeniami o podróżach, o założeniu własnej firmy, o pisaniu. Ta sama wizja, napęd, niezależność i poczucie przygody, z jakimi poruszamy się po naszym życiu jako jednostki, jednocześnie sprawiają, że boimy się poświęcić jednej osobie w małżeństwie. Zadajemy sobie pytania w rodzaju: „Skąd mam wiedzieć, czy ten facet jest tym, któremu mogę oddać wszystko na zawsze?” lub „A co, jeśli się zmienimy?”. „A co, jeśli będę musiała wszystko oddać?”. Te pytania stawiają wyzwania, na które szukamy odpowiedzi.

Gdy przychodzi do zobowiązania się wobec kogoś w małżeństwie, czuję głęboki węzeł niepokoju w moim żołądku. Przecież małżeństwo jest na całe ŻYCIE.

„Potrzebujesz zdrowego strachu przed małżeństwem, tak jak potrzebujesz zdrowego strachu przed oceanem” – zauważyła pewnego dnia znajoma w przejmujący sposób. Nie prędzej skończyła to zdanie, niż mój umysł natychmiast powrócił do mojej pierwszej wizyty nad oceanem jako zuchwały gimnazjalista. Czułam się niezręcznie i niepewnie, nie wiedząc, jak poradzić sobie z falami. Patrzyłam, jak inni ludzie pływają wokół mnie, ale moje własne ciało czuło się jak szmaciana lalka w mikserze. Ostrzegano mnie, żeby unikać falowania, a ja wciąż upierałam się, że krab ugryzł mnie w palec. Bycie w tak obcym środowisku było ekscytujące i energetyzujące, ale też lekko przerażające. Dziś jednak mniej boję się oceanu. Nauczyłam się w nim pływać, a nawet surfować po falach. Jeśli małżeństwo można porównać do oceanu, nauczyłam się kilku lekcji na temat tego, jak my, kobiety, możemy pokonać nasz strach:

Nie żyjemy w środowisku małżeństwa. Chociaż wskaźnik rozwodów stale spada w ostatnich latach, a 70% absolwentów szkół wyższych pozostaje w związku małżeńskim po 10 latach, wskaźniki małżeństw wśród millenialsów są na najniższym poziomie i wynoszą zaledwie 26%. Średni wiek zawierania pierwszego małżeństwa nadal wznosi się na historyczne wyżyny, obecnie oscylując pomiędzy 27 lat dla kobiet i 29 lat dla mężczyzn. W dużych metropoliach, gdzie gromadzą się młodzi dorośli, nie jesteśmy otoczeni innymi osobami, które są w związkach małżeńskich. Z tego powodu trudno jest nam sobie wyobrazić, jak będzie wyglądało nasze życie po zawarciu związku małżeńskiego. Nasi żonaci przyjaciele stają się trudniej osiągalni przez telefon, SMS-y i e-maile, co wywołuje nasz lęk, że ci, którzy się pobrali, nie mają już życia poza swoimi nowymi małymi kokonami miłości. Aby rozwiązać ten problem, przydałoby się usłyszeć więcej historii od małżeństw o ich szczęściu i zostać zaproszonym do ich domów, aby poznać ich rodziny. Już dobrze radzimy sobie na scenie baru dla singli; musimy się nauczyć, jak poruszać się w nowym środowisku.

Potrzebujemy widzieć przykłady innych, którzy mają to, czego chcemy:

Kto nie kocha Kate Middleton i księcia Williama albo Beyoncé i JZ? Chociaż wiemy, że nasze małżeństwa nie będą całkowicie podobne do ich małżeństw, dla moich ambitnych przyjaciółek i mnie samej, cieszymy się widząc pary małżeńskie, które wciąż podróżują, które wciąż mają romantyczną iskrę i które wciąż są kulturalnie lub zawodowo zaangażowane. Myślę, że na pewnym poziomie, chcemy również małżeństw, które nie tylko wzbogacają naszą bezpośrednią społeczność, ale również odgrywają kluczową rolę w kulturze.

Ponieważ tych przykładów jest tak mało, osobiście przeszukałam wschodnie wybrzeże, aby ręcznie wybrać przykładowe pary, które inspirują mnie swoją pasją, celem i wspólnym romansem. Ustawienie mojego panelu „mentorów małżeństwa” z parami, które są małżeństwem od pięciu do 30 lat, przypomina mi, że taki rodzaj małżeństwa, jakiego pragnę, istnieje. Kiedy jestem gotowa zwariować z powodu drobnych nieporozumień z moim chłopakiem (i nie tylko!), wysyłam do nich e-maile z prośbą o radę lub raz w miesiącu odwiedzam ich, by posłuchać historii o ich szczęśliwych małżeństwach. Na wyciągnięcie ręki mam bogactwo mądrości i zachęty, co zmienia postać rzeczy.

Musimy się nauczyć, jak to zrobić:

Wreszcie, z tych samych powodów, które sprawiły, że ocean przerażał mnie jako młodą dziewczynę, mój strach przed małżeństwem bierze się z tego, że nie wiem dokładnie, jak „to zrobić”. Boję się, że będę niekompetentna. Zadaję sobie pytanie, jak poradzę sobie z burzami, które się pojawią, z przypływami i odpływami namiętności, które narastają, a potem zanikają po zakończeniu fazy miodowego miesiąca? Co jeśli nadejdzie małżeński przypływ, a ja nie będę miała pojęcia, jak się z niego wydostać? Tak jak ja potrzebowałam trenera pływania, tak czasem pomocne jest oddanie mojej niepewności komuś innemu. Jeśli jesteś taki jak ja, dobrze jest zwierzyć się z tych lęków profesjonaliście. Być może potrzebujemy tratwy ratunkowej. Może to być mentor małżeński, profesjonalny terapeuta, zajęcia z komunikacji lub odwaga, by być brutalnie szczerym w związku, w którym obie strony unikają rozmowy o pewnych sprawach. Kompetencja rodzi zaufanie, a czasami gromadzenie więcej umiejętności pomaga złagodzić strach.

Podjęcie zobowiązania do małżeństwa to ogromna decyzja i wielka niewiadoma. Podczas gdy wciąż jesteśmy samotni, warto zaaklimatyzować się w środowisku małżeństwa, znaleźć konkretne przykłady par małżeńskich, które mają taki rodzaj życia i miłości, jakiego pragniemy, i nauczyć się praktycznych umiejętności, które pomogą nam iść naprzód. As I do these things, I am confident it is just a matter of time before I am ready to go out into the deep.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.