Ciemność wciąż spowijała miasto Charleston we wczesnych godzinach 13 maja 1862 roku, gdy lekka bryza niosła zapach bagien przez jego cichy port. Jedynie sporadyczne bicie dzwonu okrętowego konkurowało z odgłosami fal uderzających o drewniane nabrzeże, przy którym zacumowany był konfederacki parowiec o nazwie Planter. Nabrzeże znajdowało się kilka mil od Fortu Sumter, gdzie nieco ponad rok wcześniej padły pierwsze strzały wojny secesyjnej.
Gdy cienkie kłęby dymu unosiły się z komina statku wysoko nad sterówką, na pokładzie stanął 23-letni zniewolony mężczyzna o imieniu Robert Smalls. W ciągu następnych kilku godzin on i jego młoda rodzina albo znajdą wolność od niewoli, albo czeka ich pewna śmierć. Ich przyszłość, jak wiedział, zależała teraz w dużej mierze od jego odwagi i siły jego planu.
Jak wielu zniewolonych ludzi, Smallsa prześladowała myśl, że jego rodzina – żona Hannah, ich czteroletnia córka Elizabeth i niemowlęcy syn Robert Jr – zostanie sprzedana. Po rozdzieleniu członkowie rodziny często nie widzieli się już nigdy więcej.
Jedynym sposobem, w jaki Smalls mógł zapewnić, że jego rodzina pozostanie razem, była ucieczka z niewoli. Ta prawda zaprzątała jego umysł przez lata, kiedy szukał planu, który miałby szansę powodzenia. Ale ucieczka była wystarczająco trudna dla samotnego mężczyzny; ucieczka z młodą rodziną była prawie niemożliwa: zniewolone rodziny często nie mieszkały ani nie pracowały razem, a ucieczka z dziećmi znacznie spowolniłaby podróż i zwiększyłaby prawdopodobieństwo odkrycia. Podróżowanie z niemowlęciem było szczególnie ryzykowne; płacz dziecka mógł zaalarmować patrole niewolników. A kara w przypadku złapania była surowa; właściciele mogli legalnie skazać uciekinierów na biczowanie, zakucie w kajdany lub sprzedaż.
Teraz szansa Smallsa na wolność wreszcie nadeszła. Z planem równie niebezpiecznym, co genialnym, po cichu zaalarmował pozostałych zniewolonych członków załogi na pokładzie. Nadszedł czas, aby przejąć Planter.
Be Free or Die: The Amazing Story of Robert Smalls’ Escape from Slavery to Union Hero
„Be Free or Die” to wciągająca narracja, która oświetla niesamowitą podróż Roberta Smallsa od niewolnika do bohatera Unii i w końcu kongresmena Stanów Zjednoczonych.
Kup
**********
Planem Smallsa było przejęcie Plantera i dostarczenie go do imponującej floty statków Unii zakotwiczonych poza portem Charleston. Statki te były częścią blokady wszystkich głównych portów Południa, którą prezydent Abraham Lincoln rozpoczął wkrótce po upadku Fortu Sumter w kwietniu 1861 roku. Jako jeden z największych portów Konfederacji, Charleston był liną ratunkową dla Południa. Południe, będące w dużej mierze społeczeństwem agrarnym, było uzależnione od importu materiałów wojennych, żywności, lekarstw, towarów przemysłowych i innych dostaw. Gdy Marynarka Wojenna Stanów Zjednoczonych blokowała port, zuchwali biegacze blokadowi, chcąc osiągnąć duże zyski, przemycali te towary do Charleston i wywozili z miasta bawełnę i ryż na sprzedaż na rynkach europejskich. Po dotarciu dostaw do Charleston, miejskie połączenia kolejowe dostarczały je do wszystkich stanów Konfederacji.
Ale blokada tak ważnego portu była niezwykle trudnym zadaniem. Wiele żeglownych kanałów prowadzących do i z portu sprawiało, że zatrzymanie całego ruchu było prawie niemożliwe i doprowadziło do tego, że mieszkańcy Północy nazywali Charleston „szczurzą dziurą”. Chociaż wiele statków wyprzedziło i przechytrzyło blokadę, Unia była w stanie przechwycić niektóre z nich i albo je zdobyć, albo zniszczyć.
Mimo że nabrzeże i flota amerykańska były oddalone od siebie tylko o około dziesięć mil, Smalls musiał minąć kilka silnie uzbrojonych konfederackich fortyfikacji w porcie, jak również wiele baterii dział wzdłuż brzegu, nie podnosząc przy tym alarmu. Ryzyko wykrycia i schwytania było wysokie.
Planter wytwarzał tyle dymu i hałasu, że Smalls wiedział, iż przepłynięcie obok fortów i baterii niewykrytych będzie niemożliwe. Statek musiał sprawiać wrażenie, że wykonuje rutynową misję pod dowództwem swoich trzech białych oficerów, którzy zawsze byli na pokładzie, gdy statek był w drodze. Smalls wymyślił, jak to zrobić. Chroniony przez ciemność godziny, Smalls miał podszyć się pod kapitana.
Ten stosunkowo prosty plan wiązał się z wieloma niebezpieczeństwami. Po pierwsze, trzej biali oficerowie stanowili oczywistą przeszkodę, a Smalls i jego załoga musieliby znaleźć sposób, aby sobie z nimi poradzić. Po drugie, musieliby uniknąć wykrycia przez strażników na nabrzeżu, gdy zajęli „Plantera”. Następnie, ponieważ rodzina Smallsa i inne osoby zaangażowane w ucieczkę ukrywały się w innym parowcu, dalej w górę rzeki Cooper, Smalls i pozostała załoga musieliby cofnąć się od wejścia do portu, aby ich odebrać. Ruch Plantatora w górę rzeki i z dala od portu prawdopodobnie przyciągnąłby uwagę posterunków rozstawionych na nabrzeżach. Jeśli wszyscy dostali się na pokład, grupa 16 mężczyzn, kobiet i dzieci musiała przedostać się przez silnie strzeżony port. Jeśli wartownicy przy którejś z fortyfikacji lub baterii zorientowaliby się, że coś jest nie tak, mogliby łatwo zniszczyć „Plantera” w ciągu kilku sekund.
Po bezpiecznym przepłynięciu przez port, Smalls i spółka stanęli przed kolejnym dużym ryzykiem: zbliżenia się do statku Unii, który musiałby założyć, że konfederacki parowiec jest wrogo nastawiony. Jeśli Smalls nie zdołałby szybko przekonać załogi Unii, że jego grupa ma przyjazne zamiary, unijny statek podjąłby działania obronne i otworzyłby ogień, prawdopodobnie niszcząc „Plantera” i zabijając wszystkich na pokładzie.
Przebrnięcie przez którąkolwiek z tych przeszkód byłoby nie lada wyczynem, ale pokonanie ich wszystkich byłoby zdumiewające. Pomimo ogromnego ryzyka, Smalls był gotów iść naprzód dla dobra swojej rodziny i ich wolności.
**********
Przez ostatni rok Smalls był zaufanym i cenionym członkiem zniewolonej załogi Plantera. Chociaż Smalls stał się znany jako jeden z najlepszych pilotów w okolicy, Konfederaci odmówili nadania jemu, lub jakiemukolwiek zniewolonemu człowiekowi, tytułu pilota.
Smalls był częścią dziesięcioosobowej załogi, w skład której wchodziło trzech białych oficerów – kapitan, Charles J. Relyea, lat 47; pierwszy oficer, Samuel Smith Hancock, lat 28; i inżynier, Samuel Z. Pitcher, lat 34.
Oprócz Smallsa, reszta załogi składała się z sześciu innych zniewolonych czarnych mężczyzn, którzy byli w wieku od nastolatków do średniego wieku i pełnili funkcje inżynierów i pokładowych. John Small, bez związku, i Alfred Gourdine służyli jako inżynierowie, podczas gdy pokładowymi byli David Jones, Jack Gibbes, Gabriel Turner i Abraham Jackson.
Jako nowy kapitan Plantera, Relyea czasami zostawiał statek w rękach czarnej załogi na noc, aby on i jego oficerowie mogli zostać ze swoimi żonami i dziećmi w ich domach w mieście. Relyea mógł tak robić, ponieważ ufał swojej załodze, ale bardziej prawdopodobne jest, że podobnie jak wielu białych na Południu, a nawet na Północy, po prostu nie sądził, że zniewoleni ludzie będą w stanie wykonać tak niebezpieczną i trudną misję, jak przejęcie dowództwa nad okrętem Konfederacji. Byłoby prawie niemożliwe, aby ktokolwiek wziął parowiec w porcie tak dobrze strzeżonym i trudnym do nawigacji; niewielu białych w tym czasie mogło sobie wyobrazić, że zniewoleni Afroamerykanie będą w stanie to zrobić.
Pozostawiając statek pod opieką załogi, Relyea naruszył ostatnie konfederackie rozkazy wojskowe, General Orders, nr 5, które wymagały od białych oficerów i ich załogi pozostania na pokładzie, dzień i noc, podczas gdy statek był zadokowany przy nabrzeżu, aby mogli być gotowi do akcji w każdej chwili. Ale nawet poza decyzją o pozostawieniu załogi samej ze statkiem, sam Relyea był kluczowym elementem planu Smallsa.
Kiedy Smalls opowiedział Hannah o swoim pomyśle, chciała wiedzieć, co się stanie, jeśli zostanie złapany. Nie ukrywał prawdy. „Zostanę zastrzelony” – powiedział. Podczas gdy wszystkich mężczyzn na pokładzie prawie na pewno czekałaby śmierć, kobiety i dzieci zostałyby surowo ukarane i być może sprzedane innym właścicielom.
Hannah, która miała miłą twarz i silnego ducha, pozostała spokojna i zdecydowana. Powiedziała swojemu mężowi: „To ryzyko, kochany, ale ty i ja, i nasze małe dzieci musimy być wolni. Pójdę, bo tam, gdzie ty zginiesz, zginę i ja”. Oboje byli gotowi zrobić wszystko, aby wywalczyć wolność dla swoich dzieci.
Smalls, oczywiście, musiał również zwrócić się do swoich kolegów z załogi. Podzielenie się z nimi swoim planem było samo w sobie ogromnym ryzykiem. W konfederackim Charlestonie nawet rozmowa o ucieczce była niesłychanie niebezpieczna. Smalls nie miał jednak zbyt wielkiego wyboru w tej sprawie. Jego jedynym wyjściem było zwerbowanie ludzi i zaufanie im.
Załoga spotkała się potajemnie ze Smallsem pod koniec kwietnia lub na początku maja i przedyskutowała pomysł, ale ich indywidualne decyzje nie mogły być łatwe. Wszyscy wiedzieli, że cokolwiek postanowią w tym momencie, będzie miało wpływ na resztę ich życia. Wciąż było całkiem możliwe, że Konfederacja wygra wojnę. Jeśli tak się stanie, pozostanie z tyłu oznaczało życie w niewoli. Obietnica wolności była tak silna, a myśl o pozostaniu w niewoli tak odrażająca, że te względy ostatecznie przekonały mężczyzn do przyłączenia się do Smallsa. Zanim spotkanie dobiegło końca, wszyscy zgodzili się wziąć udział w ucieczce i być gotowymi do działania, gdy tylko Smalls uzna, że nadszedł czas.
**********
Był to niezwykły wyczyn. Większość zniewolonych mężczyzn i kobiet próbujących dotrzeć do flot Unii blokujących południowe porty wiosłowała do statków w kajakach. Żaden cywil, czarny czy biały, nigdy nie przejął tak dużego konfederackiego statku i nie przekazał go Unii. Żaden cywil nigdy też nie dostarczył tylu bezcennych dział.
Już kilka tygodni wcześniej grupa 15 niewolników w Charleston zaskoczyła miasto, porywając barkę z nabrzeża i kierując ją do floty Unii. Barka należała do generała Ripleya, tego samego dowódcy, który używał Plantera jako swojej łodzi dyspozycyjnej. Kiedy okazało się, że jej nie ma, Konfederaci byli wściekli. Byli również zakłopotani, że zostali przechytrzeni przez niewolników. Mimo to nie podjęli żadnych dodatkowych środków ostrożności przy zabezpieczaniu innych statków przy nabrzeżu.
Smalls po cichu dał znać mężczyznom o swoich zamiarach. Gdy dotarła do nich rzeczywistość tego, co mają zrobić, ogarnął ich strach przed tym, co może się wydarzyć. Mimo to parli naprzód.
**********
Kiedy Smalls uznał, że nadszedł odpowiedni moment, nakazał parowcowi odpłynąć. Mgła się przerzedzała, a załoga podniosła dwie flagi. Jedną z nich była pierwsza oficjalna flaga Konfederacji, znana jako Stars and Bars, a drugą była niebiesko-biała flaga stanowa Karoliny Południowej, na której widniało drzewo Palmetto i półksiężyc. Obie pomogłyby statkowi zachować przykrywkę jako statek konfederacki.
Strażnik konfederacki stacjonujący około 50 jardów od Plantera widział, że statek odpływa, a nawet zbliżył się, by go obserwować, ale założył, że oficerowie statku dowodzą i nigdy nie podniósł alarmu. Detektyw policyjny również zauważył, że statek odpływa i przyjął to samo założenie. Szczęście zdawało się być po stronie Smallsa, przynajmniej na razie.
Następnym zadaniem Plantatora było zatrzymanie się przy nabrzeżu Północnoatlantyckim, by odebrać rodzinę Smallsa i pozostałych. Załoga wkrótce dotarła do North Atlantic Wharf i nie miała problemów z podejściem do mola. „Łódź poruszała się tak wolno aż do jej miejsca, że nie musieliśmy rzucać deski ani wiązać liny” – powiedział Smalls.
Wszystko poszło zgodnie z planem i byli teraz razem. Z 16 osobami na pokładzie oraz kobietami i dziećmi pod pokładem, „Planter” ruszył na południe w kierunku konfederackiego Fortu Johnson, zostawiając za sobą Charleston i ich niewolnicze życie.
Około 4:15 rano „Planter” zbliżył się do potężnego Fortu Sumter, którego masywne mury wznosiły się złowieszczo 50 stóp nad wodą. Ci na pokładzie Plantera byli przerażeni. Jedyną osobą, która nie odczuwała strachu na zewnątrz, był Smalls. „Kiedy zbliżyliśmy się do fortu, każdy mężczyzna oprócz Roberta Smallsa poczuł, że kolana mu się ugięły, a kobiety zaczęły płakać i modlić się ponownie” – powiedział Gourdine.
Jak Planter zbliżył się do fortu, Smalls, noszący słomkowy kapelusz Relyea, pociągnął za sznurek gwizdka, oferując „dwa długie uderzenia i jedno krótkie”. Był to sygnał Konfederatów wymagany do przejścia, który Smalls znał z wcześniejszych podróży jako członek załogi Plantera.
Wysłannik krzyknął: „Rozwalcie tych d-d Jankesów do diabła, albo przyprowadźcie jednego z nich”. Smalls musiał mieć ochotę odpowiedzieć czymś wrogim, ale zachował charakter i odpowiedział po prostu: „Aye, aye.”
Z parą i dymem buchającymi z kominów i kołami łopatkowymi mknącymi po ciemnej wodzie, parowiec skierował się prosto w stronę najbliższego statku Unii, podczas gdy jego załoga pospiesznie zdjęła flagi Konfederacji i Karoliny Południowej i wywiesiła białe prześcieradło na znak kapitulacji.
W międzyczasie szybko pojawiła się kolejna ciężka mgła, która przesłoniła parowiec i jego flagę w świetle poranka. Załoga unijnego statku, do którego się zbliżali, 174-stopowego, trzymasztowego klipera o nazwie Onward, była teraz jeszcze mniej prawdopodobna, by dostrzec flagę na czas i mogła założyć, że konfederacka fregata planuje ich taranować i zatopić.
Podczas gdy parowiec płynął w kierunku Onward, ludzie na pokładzie Plantera zaczęli zdawać sobie sprawę, że ich improwizowana flaga została dostrzeżona. Ich wolność była bliżej niż kiedykolwiek.
Oba statki znajdowały się teraz w zasięgu sygnału wywoławczego, a kapitan Onwarda, pełniący obowiązki porucznika ochotnika John Frederick Nickels, krzyknął o podanie nazwy parowca i jego zamiarów. Po tym, jak mężczyźni udzielili odpowiedzi, kapitan rozkazał statkowi podejść do burty. Czy to z powodu ulgi, że Onward nie strzelał, czy też dlatego, że Smalls i jego załoga byli jeszcze dość roztrzęsieni, nie usłyszeli polecenia kapitana i zaczęli okrążać rufę. Nickels natychmiast krzyknął: „Stójcie, albo wysadzę was z wody!”
Te ostre słowa przykuły ich uwagę, a mężczyźni manewrowali parowcem obok okrętu wojennego.
Jak załoga poradziła sobie ze statkiem, ci na pokładzie Plantera zdali sobie sprawę, że trafili na statek Unii. Niektórzy z mężczyzn zaczęli skakać, tańczyć i krzyczeć w zaimprowizowanej uroczystości, podczas gdy inni zwrócili się w stronę Fortu Sumter i przeklinali go. Wszyscy 16 byli wolni od niewolnictwa po raz pierwszy w życiu.
Smalls przemówił wtedy triumfalnie do kapitana Onwarda: „Dzień dobry, sir! Przyniosłem panu kilka starych dział Stanów Zjednoczonych, sir! – które były przeznaczone dla Fortu Sumter, sir!”