Zabytki II Wojny Światowej

Podczas wycieczki do Międzynarodowego Muzeum II Wojny Światowej w Natick, Massachusetts, krzepki licealista zatrzymał się przy szklanej gablocie z rzeczami osobistymi Adolfa Hitlera: pigułkami, proszkami i maściami z jego apteczki, srebrnym lusterkiem z monogramem i skórzanym treserem do wąsów, noszonym w nocy, aby utrzymać w ryzach zabłąkane włoski.

„Powiedział: 'Ach, teraz to rozumiem!'” – relacjonuje dyrektor ds. edukacji Marshall W. Carter, Ed.M. ’97 – student połączył „osobistą próżność i megalomanię z dyktatorem”. To jest właśnie ten rodzaj wglądu, który muzeum – zwłaszcza w jego planowanej rozbudowie – powinno wzbudzać. „Szansą jest zrozumienie, że jednostki w historii miały temperamenty i wpływy, które były bardzo złożone,” dodaje Carter, „i że te cechy w końcu wpłynęły na miliony.”

Muzeum jest prostym, niskim budynkiem przy drodze nr 9, za sklepem Dick’s Sporting Goods. Posiada najbardziej wszechstronną kolekcję artefaktów z czasów II wojny światowej na świecie. „Inne miejsca mają kompletny zestaw broni lub mundurów,” mówi Carter, lub skupiają się na zaangażowaniu jednego narodu, lub wydarzeniach historycznych, takich jak Holocaust. „Ale my mamy najbardziej globalną kolekcję – materiały z każdego teatru, z frontów bitewnych i frontów domowych – i nikt inny nie próbował tego zrobić”. Na wystawie znajduje się około 8000 dokumentów i przedmiotów o zdumiewającej różnorodności: od projektu układu monachijskiego z 1938 roku (z marginesami narysowanymi ołówkiem przez Hitlera i Neville’a Chamberlaina) i kompletny zestaw planów D-Day (jak również mapa z oryginalnymi adnotacjami dotyczącymi lądowania i jednostek), do materiałów wybuchowych przebranych za bryły węgla, niemieckich maszyn enigmatycznych, francuskiego zestawu do szycia używanego do przekazywania wiadomości dla ruchu oporu i popiersia Hitlera z brązu, którego generał George S. Patton używał jako podpórki do drzwi. Patton używał jako podkładki pod drzwi.

Inne pół miliona przedmiotów znajduje się w magazynie, w tym najnowszy nabytek: najbardziej kompletny znany mobilny pomocniczy szpital chirurgiczny – 50-stopowy płócienny namiot, dwa stoły operacyjne, sprzęt do znieczulania, tysiące instrumentów. „To, co jest w nim niesamowite, to atmosfera, jaką tworzy” – zauważa Carter. „Ludzie wchodzili do tego namiotu zawieszeni na życiu. A dzięki innowacyjności MASH, która była nowością w czasie II wojny światowej, wielu ludzi, którzy by umarli, zostało uratowanych i wróciło do domu.” Ten mobilny szpital będzie prawdopodobnie ustawiony w oczekującej reinkarnacji muzeum jako dwupiętrowa, 62 000-stopowa struktura (sześć razy większa niż jej obecny rozmiar), która ma zostać zbudowana i w pełni otwarta dla publiczności w ciągu trzech lat.

Kenneth W. Rendell, który zbudował swoją karierę jako dealer w historycznych dokumentach, rozpoczął kolekcję w wieku 16 lat. Urodzony w 1943 r. mieszkaniec Somerville był niezwykle wrażliwy na zmieniające się kulturowe postrzeganie wojny. „W latach 40. pamiętam, jak sąsiedzi i przyjaciele moich rodziców wracali, głównie medycy z Pacyfiku, i opowiadali o okropnościach” – mówi – „ale w latach 50. wszyscy mówili o chwale wojny; nikt nie mógł sobie pozwolić na wspominanie okropności, bo były zbyt niszczące. Uderzyło mnie to i zaniepokoiło, mimo że byłem tylko dzieckiem”. Jego celem w gromadzeniu efemeryd, wtedy i teraz, jest „ocalenie rzeczywistości wojennej, która odzwierciedla bardzo osobiste i złożone przyczyny i konsekwencje, które były straszne dla wszystkich.”

Do 1999 roku jego prywatna kolekcja została skonsolidowana w obiekcie w Natick, ale była otwarta tylko dla przyjaciół, naukowców, weteranów wojennych i ich rodzin oraz personelu wojskowego. (Wieloletni powiernicy to m.in. emerytowany czterogwiazdkowy generał George W. Casey Jr, historyk Doris Kearns Goodwin, Ph.D. ’68, oraz dyrektor Muzeum Churchilla i Cabinet War Rooms w Londynie, Phil Reed). Muzeum non-profit zostało założone w 2011 roku, kiedy to zaczęło przyjmować członków społeczeństwa po uprzednim umówieniu się. Ostatniej jesieni, Rendell i jego żona i partner biznesowy, Shirley McNerney Rendell, niegdyś reporter wiadomości lokalnej telewizji, zatrudnili profesjonalny personel wyższego szczebla: Cartera, wcześniej dyrektora K-8 w Milton Academy, oraz Samanthę Heywood, która odeszła z Imperial War Museums, by zostać dyrektorem założycielem i dyrektorem eksponatów. Muzeum ma pozostać otwarte przez cały czas trwania budowy, która może rozpocząć się już wiosną przyszłego roku; odwiedź stronę museumofworldwarii.org/visit.html lub wyślij e-mail na adres [email protected], aby umówić się na spotkanie.

Jakie kształty przybierze zawartość nowego muzeum, jego design i struktury narracyjne, to wciąż kwestia interpretacji kuratorskiej. W tej chwili eksponaty prezentowane są chronologicznie w około dwóch tuzinach działów – od „Niemiec w latach 20.” do „Procesów wojennych”

Białe ściany są w dużej mierze pokryte pomysłowymi i często wściekłymi plakatami propagandowymi wyprodukowanymi przez wszystkie walczące strony; pomieszczenia są po prostu oświetlone. Brak dramatycznej inscenizacji i tego, co kuratorzy nazywają „dydaktyką” (teksty objaśniające, które kierują doświadczeniem), pozwala zwiedzającym na swobodę myślenia i przyswajania oszałamiającej ilości materiałów we własnym tempie i na miarę własnych możliwości psychologicznych. Na pierwszą wizytę zaleca się trzy godziny.

Jak zachować „intymność obiektów i dokumentów”, biorąc pod uwagę znacznie większą przestrzeń i tłumy, „to jedno z wyzwań”, zauważa Heywood. Większą kreatywną i intelektualną zagadką jest jednak ustalenie, w jaki sposób złożony zakres II wojny światowej zostanie skonceptualizowany i namacalnie przedstawiony. Czego można, lub należy, uczyć? Co jest najbardziej istotne dla szerokiej współczesnej publiczności, zwłaszcza dla młodych ludzi, i co wojna może oznaczać dla nich w przyszłości?

Dla Cartera siła edukacyjna muzeum leży właśnie w tym osobistym kontakcie i potencjale połączenia z pierwotnymi materiałami historycznymi, w tym pozornymi śmieciami, takimi jak kawałek taśmy z napisem „THE WAR IS OVER”. Wie on, że w miarę jak żywa pamięć o wojnie zaciera się, to właśnie efemerydy utrzymują historię i jej lekcje przy życiu. Dlatego muzeum, w nietypowy sposób, pozwala uczniom i nauczycielom dotykać przedmiotów: poczuć „plecak żołnierza, ciężar karabinu, przejechać palcem wzdłuż blizny po czołgu Sherman, który został trafiony ogniem, lub spojrzeć przez lornetkę, która była na pokładzie USS Arizona w Pearl Harbor”. Rozpoczął już tworzenie programów edukacyjnych i spodziewa się, że do czerwca oprowadzi po kolekcji ponad 1500 uczniów.

Nawet dokumenty pisane ręcznie pod szkłem oddają ludzki dotyk, dodaje, „z tuszem i pętlami kursywy… i z wydrapywaniem i poprawkami”. Spośród muzealnego zbioru osobistych dzienników, notatek i rękopisów, listy Dwighta D. Eisenhowera do jego żony, Mamie, są szczególnie emocjonalne, biorąc pod uwagę powszechne postrzeganie tego człowieka jako chłodno myślącego najwyższego dowódcy sił alianckich w Europie. 16 kwietnia 1944 roku pisał: „To strasznie smutne, gdy każdego dnia sumuje się ofiary”. „Matkom, ojcom, braciom, siostrom, żonom i przyjaciołom musi być trudno zachować jakąkolwiek pocieszającą filozofię… Wojna wymaga wielkiej twardości włókien – nie tylko u żołnierzy, którzy muszą wytrwać, ale i w domu, który musi poświęcić to, co najlepsze”. Ujawniając wielowymiarowość i słabości wielkich przywódców, Carter ma nadzieję, że uczniowie chętniej będą odkrywać własne charaktery – i działać zgodnie ze swoimi zdolnościami do empatii, odwagi, a nawet heroizmu.

Heywood uważa, że wojna nie jest nieunikniona: „Dzieje się tak, ponieważ mężczyźni i kobiety dokonują wyborów” – twierdzi. „Większość z nas radzi sobie w życiu bez konfliktów na każdym kroku, a 'pokój’ jest normą dla większości z nas na naszej planecie”. Ale przyznaje również, że wojny „prawdopodobnie zawsze będą się zdarzać” i dlatego każde poważne muzeum wojenne powinno zająć się tym, „dlaczego i jak doszło do wojen, oraz jak i dlaczego można ich uniknąć?”

W tym kontekście najnowsza wystawa muzeum, poświęcona antysemityzmowi w latach 1919-1939, otwarta 8 kwietnia w New-York Historical Society, ilustruje stopniowy wzrost uprzedzonej nienawiści. Na uwagę zasługują rzadkie dokumenty, ale także takie przedmioty jak pamflety, szyldy sklepowe, popielniczki i pocztówki, które zdaniem Heywood „pomogły 'unormować’ antysemityzm w niemieckim społeczeństwie”. Aby stworzyć tę wystawę, spędziła miesiące na przeglądaniu archiwów. „Przygnębiające zadanie” – dodaje. „Ale umożliwienie dzisiejszym ludziom obejrzenia takich materiałów, wiedząc do czego doprowadziły one w czasie wojny, może skłonić ich do nowego myślenia o dyskryminacji lub o dzisiejszej polityce.”

Rendell chce, aby muzeum odzwierciedlało ciągłe „znaczenie tego okresu, 1920-1945”. Na froncie krajowym zauważa podobieństwa między nastrojami politycznymi Niemiec lat 20. a „oszałamiającą liczbą niezadowolonych Amerykanów… Mamy ludzi, którzy są załamani i upokorzeni, którzy nie mają pracy i nie mają poczucia nacjonalizmu” – mówi. „I to jest bardzo niebezpieczne.”

W jego opinii, obecne podziały i dysfunkcje polityczne w kraju przypominają impas widoczny w 1940 roku w Waszyngtonie, kiedy prezydent Franklin Roosevelt „utknął między izolacjonistami a interwencjonistami”. Decydujące działania podjęto dopiero po ataku na Pearl Harbor i po tym, jak Hitler i jego zwolennicy dokonali już bezprecedensowych zniszczeń. „Bardzo mnie irytuje, kiedy ludzie mówią o tym, jak wygraliśmy wojnę, kiedy zginęło ponad 400 tys. amerykańskich żołnierzy” – mówi. „To nie jest wygrana. Nie przegraliśmy tak bardzo jak inni – ale nikt nie wygrywa wojny”. Im bardziej muzeum może uświadomić ludziom, że wojna jest prawdziwa, że ma bardzo poważne konsekwencje, tym lepiej.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.