Używane głównie do poszukiwań i ratownictwa w początkowym okresie wojny koreańskiej, śmigłowce stały się podstawowym narzędziem pola walki pod koniec konfliktu.
Pod koniec lata 1950 roku, gdy siły ONZ z trudem utrzymywały obwód Pusan, amerykańska 1. Tymczasowa Brygada Piechoty Morskiej została wcielona do akcji, aby wesprzeć wojska armii amerykańskiej i Republiki Korei (ROK) broniące tej niepewnej kieszeni w południowo-wschodnim rogu Korei Południowej. Słabo obsadzony 5 Pułk Piechoty Morskiej USA i jego jednostki wsparcia ledwo dotarły do Pusan, kiedy zostały przetransportowane pożyczonymi ciężarówkami wojskowymi, aby powstrzymać północnokoreańskie natarcie w pobliżu Chindong-ni, na zachodnim skraju obwodu. Dowódca brygady generał brygady Edward A. Craig niewiele wiedział o terenie, przez który będą musieli przejść jego marines, więc wsiadł do śmigłowca Sikorsky HO3S-1 i wzbił się w powietrze, aby zbadać trasę, przekazać wskazówki batalionowi dowodzącemu, wybrać miejsce na swoje stanowisko dowodzenia i spotkać się z przełożonymi wojskowymi. Wracając ze spotkania z generałem porucznikiem Waltonem H. Walkerem, dowódcą Ósmej Armii, Craig zatrzymywał się jeszcze trzy razy, aby naradzić się z dowódcami swoich jednostek. Ta kluczowa podróż na pokładzie śmigłowca z Morskiej Eskadry Obserwacyjnej 6 (VMO-6) 3 sierpnia 1950 r. była zapowiedzią coraz bardziej istotnej roli, jaką samoloty rotacyjne odegrają w ciągu trzech lat ciężkich walk w Korei.
„Na szczęście śmigłowce Marines dołączone do VMO-6 były zawsze dostępne do obserwacji, komunikacji i kontroli”, wspomina Craig. „Te samoloty uczyniły mój dzień. Bez nich nie wierzę, że odnieślibyśmy taki sukces, jaki odnieśliśmy”. Śmigłowce VMO-6 wkrótce zostały wciśnięte do służby, by dostarczać wodę i inne krytycznie potrzebne zapasy żołnierzom zmagającym się z górzystym terenem. Często też przewoziły rannych Marines podczas lotów powrotnych.
Major General John T. Selden, dowódca 1 Dywizji Piechoty Morskiej, wyrusza na wycieczkę inspekcyjną na pokładzie Bell HTL-4 w maju 1952 roku. (National Archives)
Podczas gdy Marines inaugurowali użycie słabych śmigłowców Sikorsky do dowodzenia i kontroli, lekkiego zaopatrzenia i ewakuacji medycznej, Marynarka Wojenna latała tymi samymi śmigłowcami z lotniskowców i kilku dużych okrętów wojennych operujących na Morzu Japońskim. Helikoptery Marynarki Wojennej były początkowo używane do wyławiania z morza zestrzelonych lotników i podejmowania krótkich misji logistycznych pomiędzy okrętami. Szybko jednak przejęły dodatkowe zadania, takie jak obserwacja ostrzału okrętów wojennych. W dalszej części konfliktu stały się kluczowymi elementami w długotrwałym wysiłku oczyszczania wód przybrzeżnych z min.
Jednostki Lotniczego Pogotowia Ratunkowego Sił Powietrznych USA wkrótce zaczęły latać podobnymi śmigłowcami, oznaczonymi jako H-5, z baz lądowych, aby podnosić zestrzelonych pilotów, często za liniami wroga. W ciągu kilku miesięcy śmigłowce Sił Powietrznych dołączyły do śmigłowców Marynarki Wojennej, przewożąc ciężko rannych leathernecków z frontowych punktów pomocy do szpitali polowych, a następnie na okręt szpitalny Marynarki Wojennej, co znacznie zmniejszyło opóźnienia w dostarczaniu ratującej życie opieki medycznej.
Wcześniej w 1951 r. śmigłowce Armii również zaczęły latać na misjach medevac, oszczędzając ciężko rannym żołnierzom katorżniczych podróży ambulansami po zniszczonych koreańskich drogach. Dzięki ratowaniu zestrzelonych lotników i odizolowanych wojsk lądowych oraz misjom ambulansowym, helikoptery amerykańskie przyczyniły się do uratowania dziesiątek tysięcy istnień ludzkich w czasie wojny. „Niewiele innowacji technicznych miało takie samo znaczenie jak rosnące wykorzystanie śmigłowców do ewakuacji medycznej”, głosi jedna z historii armii. Wraz z pojawieniem się większych, bardziej wydajnych śmigłowców w późniejszej fazie konfliktu, Marines i Armia zademonstrowały przydatność samolotów pionowego unoszenia w taktycznym przemieszczaniu wojsk i zaopatrzenia – rolę, która stała się znakiem rozpoznawczym innej wojny azjatyckiej dekadę później.
Korea nie była właściwie pierwszym przypadkiem użycia samolotów obrotowych w walce. Marines przetestowali – i odrzucili jako nieprzydatny – autogyro Pitcairn OP-1, hybrydowy samolot z czterołopatowym wirnikiem, do misji łącznikowych i ewakuacyjnych w 1932 roku, podczas walki z partyzantami w Nikaragui. Armia zakupiła swój pierwszy śmigłowiec, Vought-Sikorsky XR-4, 10 stycznia 1941 r., a w późniejszych etapach II wojny światowej eksploatowała kilka ulepszonych modeli tego samolotu w Europie i Azji. Pierwsze odnotowane użycie amerykańskiego śmigłowca w walce miało miejsce w maju 1944 roku, kiedy to śmigłowiec wojskowy uratował czterech zestrzelonych lotników za liniami wroga w Birmie.
A U.S. Marine Corps Pitcairn XOP-1 autogyro został wysłany do Nikaragui w czerwcu 1932 roku. Choć sprawował się dobrze, jego zasięg i niewielki udźwig znacznie osłabiały samolot typu hybird. (Naval History and Heritage Command)
Wojsko kupiło cztery ulepszone samoloty Sikorsky’ego w 1942 do oceny, ale wkrótce przekazało odpowiedzialność za rozwój śmigłowców i szkolenie pilotów Straży Przybrzeżnej. Marynarka Wojenna wznowiła swoje własne programy śmigłowcowe po zakończeniu II wojny światowej, tworząc 28 grudnia 1945 roku 3 Eskadrę Eksperymentalną (VX-3). Piloci i personel pomocniczy z tej jednostki zasilili eskadry śmigłowców HU-1 i HU-2 jako eskadry szkoleniowe i wsparcia floty.
Powojenne testy bomby atomowej zmusiły Marines do ponownego rozważenia tradycyjnej formy lądowań amfibijnych. W rezultacie 1 grudnia 1947 r. utworzono 1 Morski Dywizjon Śmigłowców (HMX-1), którego zadaniem było przetestowanie zastosowania samolotów rotacyjnych do przerzucania wojsk z okrętu na brzeg. Kiedy siły północnokoreańskie zaatakowały Koreę Południową 25 czerwca 1950 r., cztery śmigłowce HO3S-1 i 37 marines zostało przeniesionych z HMX-1 do VMO-6, która wyruszyła do Korei w lipcu na pokładzie lotniskowca eskortowego Badoeng Strait.
Cztery śmigłowce eskadry i osiem stałopłatów Stinson OY-1 (oznaczenie marynarki wojennej USA dla L-5) przyleciały do obwodu Pusan 2 sierpnia, kiedy przybywały tam wojska lądowe Tymczasowej Brygady. Śmigłowce szybko udowodniły swoją wartość, pomagając generałowi Craigowi i dowódcom jego batalionów przezwyciężyć brak znajomości terenu działań. „Śmigłowce uratowały nam życie, gdyż dzięki nim nawet dowódcy małych jednostek mogli szybko wzbić się w powietrze z niemal każdego miejsca i zidentyfikować drogi, wioski i kluczowe punkty przed przerzuceniem swoich wojsk” – wspominał Craig.
Śmigłowce dodały do swoich obowiązków ratowanie pilotów 3 sierpnia, kiedy to HO3S wiozący Craiga skierował się po pilota Marine Vought F4U-4 Corsair, który został zestrzelony podczas misji bliskiego wsparcia powietrznego. Morskie śmigłowce będą pełniły tę rolę jeszcze wiele razy w nadchodzących miesiącach. Major Robert J. Keller, dowódca VMF-214, słynnej eskadry myśliwskiej „Czarne Owce”, powiedział później: „Śmigłowce wykonały wspaniałą pracę, ratując zestrzelonych pilotów pod samą bronią wroga.”
W miarę jak śmigłowce zmieniały swoje zadania, ich załogi wprowadzały różne modyfikacje. Kiedy poproszono ich o przeniesienie ofiar do tyłu, Marines stwierdzili, że nosze nie zmieszczą się w małej kabinie HO3S. Usunęli więc tylną szybę z jednej strony i wsadzili rannego do środka głową do przodu, pozostawiając jego stopy wystawione na działanie warunków atmosferycznych. Niekiedy nowatorskie załogi śmigłowców wspierały piechotę, kładąc polowe przewody telefoniczne pomiędzy jednostkami, kładąc w ciągu kilku minut linie w trudnym terenie, których pokonanie zajęłoby piechurom wiele dni.
Wyposażone jedynie w najbardziej podstawowe przyrządy, śmigłowce nie były certyfikowane do lotów nocnych. Jednak przy tak wielkiej liczbie ofiar, Marines wkrótce zaczęli ewakuować poszkodowanych po zachodzie słońca. Piloci z innych służb również przeciwstawiali się zakazowi latania nocą. W końcu załogi śmigłowców przeprowadziły setki niebezpiecznych nocnych misji medevac.
Sikorsky HO2S-1 przenosi Marine z LCVP (jednostka desantowa, pojazd, personel) na okręt dowodzenia Mount McKinley podczas desantu amfibijnego w Inchon 16 września 1951 roku. (Bettmann/Corbis)
Aby sprostać rosnącemu zapotrzebowaniu na ich usługi, w sierpniu wysłano z Japonii dodatkowe śmigłowce i pilotów Marines. Generał Craig zażądał większych śmigłowców, które mogłyby przenosić cięższe ładunki, a dowództwo Marines odpowiedziało na to w ciągu roku. Śmigłowce VMO-6 nie odegrały bezpośredniej roli w brawurowym desancie amfibijnym 1 Dywizji Piechoty Morskiej w Inczon 15 września, ale śmigłowce wkroczyły do akcji następnego dnia, kiedy jeden ze śmigłowców eskadry lecąc z LST (okrętu desantowego, czołgu) uratował pilota Corsaira, który utknął w porcie. Wiele z misji ratunkowych okazało się niebezpiecznych, a jednostki śmigłowcowe VMO-6 poniosły własne straty. Dwa śmigłowce zostały zestrzelone, a jeden z pilotów zginął podczas próby ratowania innych lotników w czasie przejścia z Inchon do Seulu.
Śmigłowce odegrały kluczową rolę w czasie przejścia Marines nad zbiornik Chosin i wycofania się z masowej chińskiej ofensywy, utrzymując kontakt pomiędzy rozdzielonymi jednostkami. Wciąż latały z zaopatrzeniem medycznym i najważniejszymi materiałami, a także przenosiły ofiary z małych lądowisk w wąskich dolinach Korei Północnej. Dwa kolejne śmigłowce zostały zestrzelone, a kolejny pilot zginął podczas tego niepewnego odwrotu.
Późnym rokiem 1950, kiedy liczba HO3S kurczyła się z powodu strat, VMO-6 zaczęły przechodzić na Bell HTL-4, śmigłowce rozsławione przez scenę otwierającą serial M*A*S*H. Bell’e mogły przewozić dwóch poszkodowanych w miotłach przypiętych po obu stronach, dwa razy więcej niż HO3S.
Śmigłowce Marynarki Wojennej znalazły się w strefie działań wojennych na krótko przed Marines, kiedy jednostki Siódmej Floty USA, w tym lotniskowce Valley Forge i Philippine Sea, dotarły na wybrzeże, aby wesprzeć wycofujące się wojska amerykańskie i radzieckie. Na każdym z lotniskowców znajdował się oddział śmigłowców z HU-1, który pełnił rolę strażnika samolotu lub „anioła” wyciągającego pilotów z wody. Emerytowany komandor marynarki Harold R. Gardiner, wówczas porucznik, dowodził oddziałem HU-1 na Valley Forge pod koniec 1950 roku, a drugim pilotem był szef lotnictwa Dan Fridley.
Gardinier opisał HO3S jako „dość prymitywny” samolot, ale zauważył, że „w tamtym czasie to było wszystko, co mieliśmy”. Ludzie, którzy nimi latali powiedzieli, że te wczesne helikoptery były niestabilnymi samolotami, które wymagały od pilota pełnego użycia obu rąk i obu stóp na drążku, kolektywie i pedałach steru. „Jeśli puściłeś drążek, śmigłowiec chciał podążać za łopatkami po okręgu i uderzał cię w kolana” – wspominał emerytowany komandor Charles C. Jones, weteran HU-1. Środek ciężkości śmigłowców był tak wrażliwy, że piloci czasami zabierali ze sobą żelazne pręty, ciężkie kamienie lub tratwy ratunkowe, aby wyregulować równowagę, gdy nie mieli pasażerów z tyłu.
Podczas akcji ratunkowych piloci zazwyczaj latali z członkiem załogi, który obsługiwał podnośnik ratunkowy i często musiał wskakiwać do lodowatej wody, aby pomóc pilotom w umieszczeniu ich w zawiesiu „końskiego kołnierza”. Raymond Swanecamp, który latał z oddziałem HU-1 na Valley Forge jako radiotelegrafista 3 klasy, wyjaśnił, że załoganci byli szkoleni w ratownictwie wodnym w szkole Underwater Demolition Team (UDT) w Coronado, Calif.
Śmigłowce zostały również przydzielone do niektórych krążowników i pancerników, a ich piloci wkrótce zaczęli eksperymentować z dostosowaniem ognia do dużych dział. Emerytowany komandor porucznik Earl Bergsma, który latał z USS St. Paul, wspomina kilka misji, kiedy próbował skierować 8-calowe działa ciężkiego krążownika na pociągi i tunele kolejowe wzdłuż wybrzeża Korei Północnej, będąc jednocześnie ostrzeliwanym przez oddziały wroga.
A Sikorsky HO3S-1 ląduje na pokładzie wtórnym USS Saint Paul po zauważeniu ostrzału morskiego w Wonsan, Korea Północna. (Naval History and Heritage Command)
Jones, który latał z kilku krążowników w latach 1950-51, powiedział, że załogi śmigłowców otrzymały bardzo krótki kurs w Coronado na temat wykrywania broni przed rozmieszczeniem. Ale głównie, jak wspomina, „uczyliśmy się na bieżąco”. Rezultaty były często zadziwiające. Raport Marynarki Wojennej z 1950 roku stwierdzał, że „okręt korzystający z własnego helikoptera i posiadający własnego celowniczego posiada jeden z najlepszych atutów do celnego strzelania, jaki może mieć okręt.”
Śmigłowce Marynarki Wojennej zadebiutowały jako część sił rozminowujących podczas próby desantu amfibijnego w Wonsan we wrześniu 1950 roku. Ich możliwości zostały zademonstrowane nieumyślnie, gdy pilot helikoptera krążownika Helena, porucznik Harry W. Swineborne, sfotografował dwie zacumowane miny podczas poszukiwania rozbitków z zatopionego trałowca w porcie Wonsan. Lecąc z krążownika Worchester, główny pilot lotniczy B.D. Pennington zauważył kilka dni później więcej min i wkrótce śmigłowce stały się kluczową częścią operacji usuwania min w Wonsan i innych koreańskich portach. Niektórzy załoganci śmigłowców próbowali niszczyć pływające miny ogniem karabinowym, ale zniechęcono ich do tego po tym, jak eksplodujące miny prawie strąciły śmigłowiec z nieba, wspomina Bergsma.
Śmigłowce uratowały kilka okrętów trałowych, dostrzegając miny na ich drodze lub kierując je z otaczającego je pola minowego. „Śmigłowce miały wielu przyjaciół w trałowcach” – powiedział komandor porucznik I.M. Laird, sternik trałowca Dextrous, który był jednym z tych, których poprowadzono w bezpieczne miejsce. Podczas gdy operacje przeciwminowe na Wosan przeciągały się, śmigłowce Marynarki Wojennej bazowały na LST, które zostały wyposażone w platformę desantową. „W miarę upływu czasu nasze śmigłowce coraz bardziej wcielały się w rolę ratowników”, powiedział porucznik T.E. Houston, kapitan LST-799. Śmigłowce Sił Powietrznych również zaczęły działać w Korei w lipcu 1950 roku, kiedy to 3 Dywizjon Lotniczego Pogotowia Ratunkowego wysłał z Japonii oddział H-5, aby przeprowadzić coś, co historia Sił Powietrznych określiła jako „źle zdefiniowaną bojową misję poszukiwawczo-ratowniczą”. Jeden z historyków napisał: „Używając kombinacji czystej odwagi, szczęścia i mentalności „learn-as-you-go”, ARS odnotowała setki uratowanych akcji bojowych i była odpowiedzialna za ewakuację 9,898 osób do końca wojny.”
Podobnie jak VMO-6, 3rd ARS była mieszanką samolotów stacjonarnych i wirnikowych. Jednak w surowym terenie Korei śmigłowce szybko zaczęły odgrywać większą rolę zarówno w przydzielonej im misji ratowania załóg samolotów, jak i improwizowanej ewakuacji ofiar. W ciągu kilku dni od przybycia śmigłowców Sił Powietrznych do Korei, chirurg generalny Ósmej Armii poprosił o ich pomoc w ewakuacji krytycznie rannych żołnierzy z frontu. Odtąd, gdy śmigłowce nie wykonywały misji poszukiwawczo-ratowniczych, oddział pomagał w dostarczaniu rannych do szpitali. Tylko w ciągu następnego miesiąca śmigłowce Lotniczego Pogotowia Ratunkowego ewakuowały 83 krytycznie rannych żołnierzy, z których połowa, jak powiedział chirurg generalny Ósmej Armii, zmarłaby, gdyby nie transport lotniczy.
30 sierpnia 3. ARS formalnie zorganizowała Detachment F, z sześcioma H-5 na lotnisku K-1, niedaleko Pusan. Pięć dni później 1. porucznik Paul W. Van Boven wyleciał poza granice Pusan, by zabrać kapitana Roberta E. Wayne’a, co było pierwszą z wielu takich akcji.
W 3 Eskadrze Lotniczego Pogotowia Ratunkowego latały Sikorsky H-5 wyposażone w dwie kapsuły po obu stronach kadłuba. Każdy z nich mógł przewozić jednego poszkodowanego przypiętego do noszy. (U.S. Air Force)
Jak siły ONZ wyszły z Pusan po lądowaniu w Inczon, Oddział F przeniósł się na północ do Seulu K-16, ale musiał wycofać się na K-37 na południe od Taegu, kiedy chińskie ataki zmusiły aliantów do odwrotu. W lutym śmigłowce Dywizji F wielokrotnie wykonywały loty w celu dostarczenia koców, osocza krwi i środków medycznych, a także w celu zabrania rannych, gdy część 2 Dywizji została otoczona w Chipyong-ni. W ciągu dwóch dni załogi śmigłowców uratowały 52 żołnierzy, nieraz stawiając czoła 40-węzłowemu wiatrowi i oślepiającemu śniegowi.
W odpowiedzi na wezwania o bardziej wydajne samoloty, w marcu 1951 roku zespół Air Proving Ground przywiózł do Korei dwa Sikorsky H-19. Dzień po ich przybyciu, jeden z nich został użyty do pomocy mniejszym H-5 w ewakuacji spadochroniarzy ze strefy zrzutu w Mussan-ni.
Pod koniec wiosny 1951 roku, kiedy siły ONZ zatrzymały chińską ofensywę, misje oddziału uległy zmianie. Walki przeniosły się do okopów, Ósma Armia poniosła mniej ofiar, a śmigłowce wojskowe przejęły większą część zadań medevac. W czerwcu Siły Powietrzne zmieniły nazwę jednostki na Detachment 1, 3rd ARS i otworzyły ośrodek koordynacji poszukiwań i ratownictwa w centrum kontroli lotów taktycznych Piątych Sił Powietrznych w Seulu. W lutym 1952 r. Detachment 1 zaczął wymieniać swoje H-5 na H-19. Większe śmigłowce miały promień lotu 120 mil, w porównaniu do 85 mil w przypadku H-5, i mogły przenosić dziewięć miotów zamiast jednego. W ramach ogólnoświatowej reorganizacji w latach 1952-53, 3 Eskadra Lotniczego Pogotowia Ratunkowego przekształciła się w grupę, a Oddział 1 stał się 2157 Eskadrą Lotniczego Pogotowia Ratunkowego.
Pomimo wczesnej pracy ze śmigłowcami, Armia była ostatnią z amerykańskich służb, która wprowadziła do Korei jednostki wirnikowców. Pierwsza jednostka armii, 2nd Helicopter Detachment, przybyła tam 22 listopada 1950 r. z czterema Bellami H-13B (te same samoloty co morskie HTL). Po dodatkowych szkoleniach jednostka rozpoczęła służbę 1 stycznia 1951 roku. W tym samym miesiącu dołączyły do niej 3 i 4 Dywizja Śmigłowców z czterema Bellami. Wykorzystując procedury opracowane przez Siły Powietrzne, H-13 zaczęły przejmować znaczną część zadań medycznych.
W maju oddziały zostały przemianowane na 8191-szą, 8192-szą i 8193-cią jednostkę wojskową. W powojennym raporcie stwierdzono, że piloci wojskowi i oddziały naziemne, którym służyli, musieli metodą prób i błędów nauczyć się, co ich śmigłowce mogą, a czego nie mogą robić podczas misji medevac. Na przykład, jednostki naziemne wzywające medevac musiały zostać nauczone, jak ważne jest podanie dokładnych współrzędnych miejsca zbiórki i jak oznaczyć miejsca lądowania za pomocą paneli lub kolorowego dymu. Dowódcom naziemnym powiedziano, aby prosili o ewakuację śmigłowcem tylko żołnierzy z ranami głowy, klatki piersiowej lub jamy brzusznej, licznymi złamaniami i dużą utratą krwi, lub jeśli żadna karetka nie była dostępna lub transport naziemny prawdopodobnie pogorszyłby poważne obrażenia pacjentów.
Dowódcy naziemni nie zdawali sobie sprawy z „ekstremalnej podatności śmigłowców” na ostrzał naziemny wroga z powodu ich powolnej prędkości, małej wysokości i wrażliwości na uszkodzenia, powiedział raport. W wyniku tych zagrożeń i niedoboru helikopterów, Ósma Armia zabroniła ich użycia w misjach, w których istniało niebezpieczeństwo ostrzału przez wroga. Ograniczenia te jednak „nie uniemożliwiły pilotom ewakuacji pacjentów z jednostek otoczonych przez wroga, ani nie zapobiegły ewakuacji ofiar poniesionych przez patrole działające przed linią frontu.”
„Faktyczne operacje naruszyły każdą z ogólnych zasad, obalając standardowe procedury operacyjne i ujawniając szerokie możliwości”, zgodnie z historią Armii. Na przykład 18 sierpnia 1951 roku kapitan Arne H. Eliasson, dowódca 8192-ej, wielokrotnie stawiał czoła ostrzałowi moździerzowemu wroga, aby ewakuować 14 rannych żołnierzy z patrolu przed linią frontu.
Pod koniec 1951 roku historyk Lynn Montross zauważył, że „ewakuacje ofiar przez śmigłowce nie były już specjalnością Korpusu Piechoty Morskiej. Stało się to amerykańskim sposobem”. Podczas pierwszych 12 miesięcy działania w 1951 roku, śmigłowce Armii przewiozły 5,040 rannych. W połowie 1953 roku, pomimo niedociągnięć wczesnych śmigłowców, śmigłowce Armii ewakuowały 1,273 poszkodowanych w ciągu jednego miesiąca. „Kosztowny, eksperymentalny i upierdliwy, śmigłowiec mógł być usprawiedliwiony tylko tym, że ci, których przewoził, prawie wszyscy zginęliby bez niego”, podsumował historyk Armii.
Dowódcy Armii szybko odkryli, podobnie jak Marines, że biorąc pod uwagę górzysty teren i słabą komunikację, która nękała siły sojusznicze, śmigłowce były cenną pomocą w dowodzeniu i kontroli. W jednym z raportów Armii stwierdzono, że śmigłowce „zostały uznane za niezwykle użyteczne taktyczne narzędzie dowodzenia w walce, a ich użycie pozwoliło dowódcom na posiadanie bardziej szczegółowej wiedzy o warunkach panujących w ich dowództwie, niż było to kiedykolwiek wcześniej możliwe.”
Jakkolwiek użyteczne były małe Sikorki i Dzwony, wszystkie służby dostrzegły potrzebę posiadania większych śmigłowców. Śmigłowce transportowe, o które Craig prosił, przybyły do Korei 2 września 1951 roku, kiedy to Morski Dywizjon Śmigłowców Transportowych 161 przyleciał do Pusan z 15 HRS-1 (oznaczenie Korpusu Piechoty Morskiej dla H-19). HRS-1 „przewyższały jakością oryginalne helikoptery”, powiedział emerytowany pułkownik John F. Carey, który latał z HMR-161 w latach 1952-53. „Mogły przewozić 10 lub więcej Koreańczyków i około ośmiu w pełni wyposażonych Marines.”
Dywizjon przeprowadził pierwszą masową misję zaopatrzeniową z użyciem śmigłowców 13 września podczas operacji Windmill I. W trakcie 28 lotów przetransportował 18,848 funtów sprzętu i 74 Marines na pozycję na linii grzbietowej w rejonie Punchbowl. Tydzień później HMR-161 przeprowadził pierwszy transport bojowy, Operację Summit, szybko przerzucając 224 Marines z Kompanii Rozpoznawczej dywizji i 17,772 funtów zaopatrzenia na odległe wzgórze w tym samym rejonie.
Mniej niż miesiąc po przybyciu do Korei, HMR-161 spróbował nocnej misji zaopatrzeniowej, Operacji Blackbird. Urządzenia użyte do oznaczenia strefy lądowania okazały się niezadowalające, w wyniku czego eksperyment ten nigdy nie został powtórzony. Jednak eskadra dołączyła do VMO-6 w ewakuacji ofiar w nocy, mimo że śmigłowce miały niewiele przyrządów i nie posiadały elektronicznych pomocy nawigacyjnych.
11 listopada eskadra poleciała z batalionem 5. piechoty morskiej na górzystą linię frontu i zlikwidowała batalion 1. piechoty morskiej w operacji Switch. „Myśleli, że to o wiele lepsze niż branie ciężarówek” – powiedział Carey o transportowanych z powietrza leatherneckach. Potem nastąpiły jeszcze większe ruchy wojsk i zaopatrzenia, w tym podniesienie 1,6 miliona funtów ładunku w celu zaopatrzenia dwóch pułków w operacji Haylift II, w dniach 23-27 lutego 1953 roku. Choć działali wzdłuż linii frontu, żadna z misji HMR-161 nie dotyczyła gorących stref lądowania i nie stracili żadnego śmigłowca w wyniku ostrzału wroga.
Carey wyjaśnił, że dowodził pierwszą misją, w której użyto śmigłowców do szybkiego przemieszczenia baterii wyrzutni rakietowych, aby uniknąć kontrataku wroga. „Wystrzeliwały one strasznie dużo pyłu” – powiedział. „Musieliśmy je stamtąd zabrać i tak też zrobiliśmy”. Przenieśli baterię dwa razy w ciągu jednego dnia, przenosząc cztery wyrzutnie i dodatkowe rakiety zawieszone pod śmigłowcami i załogami w środku, powiedział Carey. „Wprowadzili nową technikę piechoty, taktykę 'uderz i uciekaj'”.
Wojenne wykorzystanie nowego pojazdu powietrznego przez Korpus Piechoty Morskiej jasno dowiodło, że śmigłowce stały się niezbędnym i integralnym komponentem współczesnych zrównoważonych sił wojskowych” – czytamy w historii Piechoty Morskiej.
Chociaż wszystkie wczesne misje przerzutu oddziałów były starannie zaplanowane, eskadra wkrótce była w stanie przeprowadzać je w krótkim czasie. Po jednej z takich szybko reagujących operacji oficjalny raport określił HMR-161 mianem „narzędzia taktycznego na zawołanie.”
Trooperzy z Ósmej Armii USA wsiadają do śmigłowca Sikorsky UH-19D z 6. Kompanii Śmigłowców Transportowych, aby szybko ruszyć na front. H-19 był pierwszym na świecie operacyjnym śmigłowcem transportowym. (National Archives)
Wojsko wysłało swoje pierwsze H-19 do Korei na początku 1953 roku z 6 Kompanią Transportową (Helikopterową). Kompania otrzymała swoją pierwszą misję 20 marca, aby zaopatrzyć wysunięte elementy 3 Dywizji, które zostały odcięte przez powodzie. Dziesięć śmigłowców wykonało łącznie 30 lotów w obie strony, przewożąc 33 925 funtów żywności, amunicji i węgla drzewnego do miejsc lądowania 300 jardów za główną linią oporu.
1 maja 13 Kompania Transportowa (Śmigłowców) przybyła do Inchon, po czym dziewięciu jej pilotów zostało wysłanych do 6 Kompanii Transportowej (Śmigłowców) na orientację i szkolenie. Razem z załogami z 6. kompanii latali na 16 H-19 w celu zaopatrzenia trzech czołowych pułków 25. Dywizji Piechoty w operacji Skyhook w dniach 22-24 maja.
Aby usprawnić kontrolę administracyjną, 15 czerwca obie kompanie połączono w 1. W czerwcu jednostki śmigłowców transportowych Marines i Armii połączyły się w największej operacji śmigłowcowej wojny, wykorzystując łącznie 45 samolotów do przetransportowania 800 żołnierzy Republiki Korei. Obie służby dzieliły się również obowiązkami w zakresie powrotu alianckich jeńców wojennych na wolność, począwszy od operacji „Little Switch” w dniach 20-26 kwietnia 1953 r., a następnie przyspieszonej operacji „Big Switch” po zawarciu 27 lipca zawieszenia broni. Tysiące amerykańskich i alianckich jeńców wojennych zostało przewiezionych helikopterami na wolność z punktu wymiany w Panmunjom.
Aczkolwiek pierwsze szerokie zastosowanie helikopterów w walce było utrudnione przez ograniczone możliwości wczesnych samolotów i konieczność opracowania procedur pod presją czasu wojny, zostały one powszechnie uznane za narzędzia, które będą niezbędne w przyszłych konfliktach. Na podstawie swoich doświadczeń w Korei, dowódca Ósmej Armii gen. broni Maxwell Taylor powiedział: „Śmigłowiec transportowy, zastosowany masowo, może rozszerzyć taktyczną mobilność armii daleko poza jej normalne możliwości. Mam nadzieję, że Armia Stanów Zjednoczonych poczyni odpowiednie przygotowania do pełnego wykorzystania śmigłowców w przyszłości.”
Do czasu, gdy Stany Zjednoczone ponownie wyruszyły na wojnę w Wietnamie, dekadę później, śmigłowce przeszły drogę od użytecznej nowości do symbolu amerykańskiego sposobu walki.