Jeśli słuchałeś uważnie w tym tygodniu, za przerażającym zgrzytem Covid-19 przetaczającym się przez planetę, mogłeś usłyszeć dźwięk wojny prawie wybuchającej ponownie między Stanami Zjednoczonymi a Iranem.
W środę, w dniu urodzin zamordowanego irańskiego gen. Qassima Sulejmaniego, zapora rakiet uderzyła w bazę lotniczą Camp Taji na północ od stolicy Iraku, Bagdadu. W wyniku ataku zginęło dwóch Amerykanów i Brytyjczyk, a 14 innych osób zostało rannych. Dzień później siły amerykańskie w Iraku odpowiedziały atakiem lotniczym na Kata’ib Hezbollah, wspieraną przez Iran iracką milicję, którą obwiniono o ten atak. Można się założyć, że na tym przemoc między Stanami Zjednoczonymi a Iranem się nie skończy. Już w sobotę rano pojawiły się doniesienia o kolejnym ataku w tej samej bazie, w którym rannych zostało trzech kolejnych członków amerykańskich służb.
Pomimo przerażającej pandemii, która ogarnęła całe miasta w Iranie, a teraz zawisła nad Stanami Zjednoczonymi, kryzys między dwoma krajami, który rozpoczął się, gdy administracja Trumpa wyszła z irańskiego porozumienia nuklearnego z 2015 roku, nie wykazuje oznak słabnięcia. Możliwość wybuchu wojny w samym środku globalnego kryzysu zdrowia publicznego jest, delikatnie mówiąc, oburzająca. Uważa się, że Irańczycy są jednymi z najliczniejszych ofiar pandemii Covid-19. Decyzja ich rządu, aby zaryzykować konflikt w tym momencie, jest zarówno tajemnicza, jak i irytująca.
Ale ponura determinacja Iranu, aby uderzyć przeciwko Stanom Zjednoczonym bez względu na cierpienie swoich ludzi, ilustruje ważny punkt. W ten sposób administracja Trumpa usprawiedliwia kontrowersyjne zabójstwo Sulejmaniego w styczniowym dronie: odstraszanie.
Bezpośrednio po zabiciu Sulejmaniego sekretarz stanu Mike Pompeo powiedział w programie CBS „Face the Nation”, że „cała strategia polegała na odstraszaniu”, twierdząc, że uderzenie drona w generała wysłało decydujący komunikat do irańskiego rządu, który zmusi go do powstrzymania się od przyszłych aktów agresji.
Ale jeśli odstraszanie naprawdę było strategią, to poniosło ono spektakularną porażkę. Nawet przed śmiertelnymi atakami w tym tygodniu, rakiety nadal okresowo spadały na bazy amerykańskie w Iraku, jak również na ambasadę USA w Bagdadzie. Iran w publicznych wypowiedziach dał do zrozumienia, że planuje w wybranym przez siebie czasie dokonać tego, co uważa za pełną zemstę za zabicie szefa Quds Force Suleimaniego. Śmiertelny atak na Camp Taji sugeruje, że nie blefują.
Jest też kontekst historyczny, który należy wziąć pod uwagę. Od czasu rewolucji w 1979 roku, która wyniosła do władzy obecny rząd, Iran pokazał, że jest gotów ponieść ogromną karę, aby osiągnąć swoje strategiczne cele.
Podczas wojny Iranu z Irakiem w latach 80. ówczesny Najwyższy Przywódca Iranu ajatollah Ruhollah Chomeini kontynuował walkę z Saddamem Husajnem długo po tym, jak jego próba inwazji na Iran została odparta. Setki tysięcy ludzi po obu stronach zginęło w latach wyczerpującej wojny okopowej w stylu I wojny światowej, a wszystko to w wytrwałym dążeniu do celu Chomeiniego, jakim było odsunięcie od władzy Baatystów i ustanowienie w Bagdadzie rządu przyjaznego Iranowi. (Irańczycy musieli czekać aż do 2003 roku, kiedy to Stany Zjednoczone łaskawie osiągnęły ten cel za nich.)
Dzisiaj, nawet pośród kataklizmicznego kryzysu zdrowia publicznego, który podobno zabił setki Irańczyków, w tym kilku czołowych przywódców politycznych i wojskowych, Irańczycy nie wykazują żadnych oznak ustępstw w kwestii tego, co uważają za swoje podstawowe interesy geopolityczne. Ich ciągłe ataki na amerykańskie cele w Iraku sugerują, że posuwają się naprzód w kierunku swojego głównego celu strategicznego: wyrzucenia amerykańskich wojsk z Iraku.
W artykule na temat ostatniej przemocy, Afshon Ostovar, profesor w Naval Postgraduate School i autor książki „Vanguard of the Imam: Religion, Politics, and Iran’s Revolutionary Guards”, napisał, że wspierany przez Iran atak milicji na Camp Taji i odpowiedź militarna USA „wpisuje się w cele Kata’ib Hezbollahu i Iranu”. Ataki amerykańskich samolotów pomagają zwiększyć gniew opinii publicznej w Iraku przeciwko amerykańskiej aktywności wojskowej w tym kraju i kładą podwaliny pod szerszą konfrontację, która może zmusić Stany Zjednoczone do opuszczenia kraju na dobre.
Iran i jego iraccy sojusznicy „mają więcej irackich śmierci i zniszczeń, aby napędzić ich wysiłki w celu wydalenia sił amerykańskich z kraju” – napisał Ostovar. „Mają również powód do dalszej odpowiedzi, jeśli chcą, aby przynęcić USA do dodatkowych agresywnych działań na irackiej ziemi. Jednak takie działanie zmusiłoby Stany Zjednoczone do odpowiedzi w podobny sposób, a cykl eskalacji trwałby dalej w kierunku pewnego konfliktu.”
Mimo przytłaczającej przewagi militarnej, byłby to konflikt, który Stany Zjednoczone miałyby słabą pozycję do wygrania. Amerykańska opinia publiczna jest już wyczerpana i rozczarowana latami pozornie bezsensownych walk na Bliskim Wschodzie. Większość Amerykanów jest również zaniepokojona skutkami Covid-19 w kraju i raczej nie będzie zachwycona pomysłem przeznaczenia kolejnych zasobów na walkę w kolejnej wojnie bez wyraźnych celów końcowych.
W przeciwieństwie do Iranu, gdzie rząd sprawuje autorytarną, a czasem brutalną władzę w celu stłumienia społecznego sprzeciwu, Stany Zjednoczone są ograniczone w swoich możliwościach ignorowania życzeń własnych obywateli. Dlatego amerykańscy urzędnicy, tacy jak Pompeo, uparcie przedstawiają zabójstwo Sulejmaniego jako sposób na stłumienie przemocy w Iraku, a nie jej eskalację. Jest to nieszczere twierdzenie, które coraz trudniej obronić.
Wojna proxy między Stanami Zjednoczonymi a Iranem wygląda na pewną kontynuację. Wydaje się, że nawet globalny kryzys zdrowotny nie jest w stanie jej powstrzymać. Jedna rzecz jest jednak jasna: Zwykli Irańczycy, Irakijczycy i Amerykanie nie mogą sobie teraz pozwolić na taki rodzaj przemocy.
Nawet przed zniszczeniami dokonanymi przez Covid-19, Iran zmagał się z konsekwencjami amerykańskich sankcji. Dziś jest w jeszcze gorszej kondycji. Tymczasem Stany Zjednoczone pod rządami Donalda Trumpa wydają się być źle przygotowane na wstrząsy społeczne i ekonomiczne, które będą towarzyszyć dużej pandemii na amerykańskiej ziemi. Nie wydaje się, aby można było prosić przywódców amerykańskich i irańskich o odłożenie na później wyrównywania rachunków do czasu opanowania zagrożenia pandemią, które stoi przed nami wszystkimi. Ale nawet ta skromna nadzieja może być poza zasięgiem.