Opinia: The Oxford 250’s Promise is One of Normalcy

Ten sezon miał się zacząć od lodołamacza.

Miał się zacząć od lodołamacza, a następnie przejść do Super Late Models w Loudon i zrobić po drodze wiele przystanków, z wielkimi finałami sezonu w NHMS, Thompson i Seekonk. Miały być wycieczki do stanu Nowy Jork, na wybrzeże Connecticut i do kanadyjskiej prowincji Quebec. Miało to podsycić ogień od dawna palących się rywalizacji i być może rozpalić kilka nowych.

Wtedy mały wirus z globalnymi konsekwencjami zawładnął wszystkim, a „niby to” zostało zamienione na odwołania i plany awaryjne.

Ale gdy ta długa, dziwna podróż, jaką jest rok 2020, zbliża się do końca, wciąż wiedzie przez miasto Oxford w stanie Maine, prosto drogą nr 26, obok kasyna, domów modułowych, przed siebie po prawej stronie.

W niedzielę wieczorem Oxford Plains Speedway będzie gospodarzem 47. dorocznego wyścigu Oxford 250.

A w Oxford 250, tym, czego zawodnicy i fani z Nowej Anglii mogą szukać najbardziej, jest poczucie normalności.

Normalność była w tym roku niewystarczająca. Jest to szczególnie prawdziwe w wyścigach. Wyścigi, jak każdy inny sport, to katharsis, okazja do odsunięcia na bok trosk życia codziennego nawet na kilka krótkich godzin. Ale pod chmurą globalnego kryzysu zdrowotnego, nawet ostoja wyścigów nie została oszczędzona.

Dla promotorów i właścicieli torów oznaczało to przygotowanie propozycji i polityk, aby udobruchać lokalne władze i dostosować się do ciągle zmieniających się wytycznych dotyczących bezpieczeństwa publicznego. Dla promotorów i właścicieli torów oznaczało to opracowywanie propozycji i zasad, aby przypodobać się lokalnym władzom i dostosować się do ciągle zmieniających się wytycznych dotyczących bezpieczeństwa publicznego. Dla zawodników oznaczało to elastyczność, gotowość do ścigania się w każdej chwili, podążanie za możliwościami danej trasy lub toru, gdy stają się one dostępne. Fani nie zostali oszczędzeni, albo, oglądając wyścigi z daleka na Pay-Per-View transmisji, lub walcząc o połowie pojemności trybun sprzedanych z wyprzedzeniem.

Sezon wyścigowy, który przeszedł w Nowej Anglii był pełen dziwności. Już i tak krótki sezon rozpoczął się z prawie dwumiesięcznym opóźnieniem, a Super Late Models ścigały się w cieniu pustych trybun. Tory w New Hampshire przywitały ograniczoną liczbę fanów, podczas gdy tory w innych stanach pozostały zamknięte dla publiczności. Fani i zawodnicy czekali, aż promotorzy, którym powierzono zadanie niemożliwe do wykonania, spróbują zadowolić zawodników, fanów i lokalne władze, jednocześnie zarabiając wystarczająco dużo pieniędzy, aby otworzyć bramy w przyszłym tygodniu.

Nawet arkusze wyników do tej pory były pełne niespodzianek. Spośród trzech organizacji Touring Late Model w regionie, wszyscy trzej panujący mistrzowie nie odnieśli jeszcze zwycięstwa. Dwóch z nich już widziało, jak ich obrona tytułu została przerwana przez tragedię i kłopoty. Nowe gwiazdy stanęły na wysokości zadania, z takimi nazwiskami jak Sweet i Belsito, które zdobywają cotygodniowy szacunek. Tygodniowi zawodnicy wyruszyli w trasę, podczas gdy ich rodzime tory leżą uśpione. Inni znaleźli nowe tory do podbicia.

To był niezwykły rok, ale nie trzeba mówić, że mamy szczęście, że w ogóle mamy sezon wyścigów short track.

Jak sierpień zbliża się ku końcowi, harmonogram Pro All Stars Series był skrócony do ośmiu wyścigów w dużej mierze podzielonych pomiędzy dwa tory. Amerykańsko-Kanadyjski Tour trzymał się bliżej pierwotnego planu, choć z dużą ilością zmian i poprawek. Plan Granite State Pro Stock Series jest w trakcie realizacji, ponieważ nowy domowy tor tej serii nabrał większego znaczenia niż planowano. Nawet NASCAR’s Whelen Modified Tour rozegrał tylko pięć wyścigów: żaden w Connecticut, żaden w Loudon, a dwa na torze, który nie gościł wyścigów NASCAR od 1994 roku.

Ale jak sierpień zbliża się ku końcowi, Oxford 250 zbliża się, wciąż zakotwiczony w swoim pierwotnym miejscu w harmonogramie. Ścisłe ograniczenia Maine dotyczące frekwencji fanów dały początek krótkotrwałym spekulacjom, że wyścig może zostać przeniesiony na późniejszą część sezonu. Otwarte weekendy jesienią w Nowej Anglii są jednak trudne do zdobycia, a bez gwarancji, że ograniczenia frekwencji zostaną złagodzone za miesiąc lub dwa, pierwotna data miała największy sens.

I w sezonie pełnym niepewności i niewiadomych, ten weekend Oxford 250 oferuje chwilowy powrót do czegoś bliskiego normalności.

Nie, że tegoroczny Oxford 250 będzie normalny w każdym znaczeniu tego słowa. Rzut oka na trybuny na pierwszej linii toru powinien być wystarczającym dowodem. Ograniczenia w podróżowaniu na granicy kanadyjskiej spowodowały, że kilku potencjalnych uczestników pozostało w Quebecu i Maritimes. ISMA Supermodifieds, część oryginalnego sobotniego harmonogramu, wycofała się kilka tygodni temu ze zdziesiątkowanym planem sezonu. Deszcz już wymusił przeniesienie sobotniej karty wyścigów na wypełniony po brzegi niedzielny harmonogram, co sprawiło, że dzień będzie gorączkowy dla wszystkich. Dla większości fanów, najbogatszy jednodniowy wyścig short track w Northeast będzie doświadczany nie z wysokich trybun na frontstretch, ale na tablecie lub telewizorze niedaleko od ich kanapy w salonie.

Ale pomimo wszystkich różnic pomiędzy tym weekendem a poprzednimi, to wciąż ten sam Oxford 250.

To ta sama bitwa zasobów pomiędzy dobrze finansowanymi, dobrze przygotowanymi specjalistami od wyścigów touringowych i cotygodniowymi wojownikami z okrążeniami na okrążeniach doświadczenia.

To ta sama bitwa na spryty, w której strategia, zarządzanie oponami i fortuna wytyczą drogę dla zwycięzcy.

To ten sam kamień milowy w karierze, który pomógł zdefiniować takich sław wszech czasów jak Mike Rowe i „Dynamite” Dave Dion.

To ten sam kamień milowy w karierze, który sprawił, że zwycięzcy tacy jak Ricky Craven i Chuck Bown znaleźli się w narodowym centrum uwagi.

To ta sama gra losowa, która namaściła nieoczekiwanych zwycięzców i zaskoczyła wytrawnych weteranów.

To ten sam klejnot w koronie, za który kierowcy chętnie wymieniliby trofea i wyróżnienia warte lata.

Kiedy zespoły wyjeżdżają swoimi wozami do pit-stopu na pole, kiedy czterdziestu dwóch najlepszych zawodników dnia wjeżdża na przedpole w celu przedstawienia kierowców, kiedy PA toru gra „For Those About To Rock”, kiedy kierowcy i załogi przygotowują się w ostatniej chwili, czterdzieści sześć lat historii, spuścizny i legendy zostanie przywołanych na myśl.

Kilka godzin później, czterdziesty siódmy zwycięzca będzie świętowany na pierwszej linii toru w Maine, a jego nazwisko zostanie zapisane w bogatej historii Oxford 250.

W tych niepewnych czasach, Oxford 250 zapowiada się normalnie we wszystkich aspektach, które się liczą.

W tych niepewnych czasach, właśnie tego potrzebuje świat wyścigów.

Jeśli podoba Ci się to, co tu czytasz, zostań Patreonem Sceny Short Track i wspieraj dziennikarstwo short track!

  • Bob Bahre nigdy nie stracił z oczu swoich short-trackowych korzeni
  • Northeastern short-trackers znajdują potrzebne ujście w wyścigach symulatorów
  • kariera Mike’a Stefanika jest o wiele większa niż same liczby

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.