Poważna rywalizacja między europejskimi potęgami zaznaczyła się pod koniec XIX i na początku XX wieku. Siła narodu była mierzona zakresem jego bogactwa i zasobów, ilością posiadanych ziem oraz wielkością armii i marynarki. Przywódcy wielu krajów wierzyli, że naród może osiągnąć swoje cele polityczne i gospodarcze tylko wtedy, gdy będzie miał silną armię – przekonanie to znane jest jako militaryzm. W większości krajów rosły armie poborowe, w których młodzi mężczyźni musieli przejść roczne lub dwuletnie szkolenie wojskowe, a następnie byli odsyłani do domów jako rezerwiści, którzy byli mobilizowani lub wzywani do akcji w razie potrzeby. Budżety marynarki wojennej rosły każdego roku, zwłaszcza w Wielkiej Brytanii i Niemczech. Żaden kraj nie chciał pozostać bez sojuszników w razie wybuchu wojny, dlatego zawiązały się dwa główne sojusze wojskowe. Niemcy, obawiając się, że zostaną osaczone przez wrogów ze wschodu i zachodu, podpisały porozumienie z Austro-Węgrami o wzajemnym wsparciu w wojnie europejskiej. Rosja i Francja zawarły podobne porozumienie.
Militarianie coraz częściej postrzegali siły zbrojne swoich narodów jako ponad wszelką krytykę. Wielu podziwiało takie wartości wojskowe, jak poświęcenie, dyscyplina i posłuszeństwo. Wojna była coraz częściej postrzegana jako przygoda, okazja do walki, a nawet śmierci za swój kraj. Karl Pearson, ówczesny pisarz brytyjski, twierdził, że wojny są konieczne. Utrzymywał, że narody mogą ustalić swoją prawowitą pozycję w świecie „poprzez rywalizację, głównie za pomocą wojny z niższymi rasami, a z równymi rasami poprzez walkę o szlaki handlowe oraz o źródła surowców i żywności „1
Inni wyznawali podobne poglądy. Hrabia Theobald von Bethmann Hollweg, kanclerz Niemiec na przełomie XIX i XX wieku, twierdził, że „stare powiedzenie wciąż jest aktualne, że słabi staną się ofiarami silnych. Kiedy naród nie chce lub nie może nadal wydawać wystarczająco dużo na zbrojenia, by móc się wybić na świecie, wtedy spada do drugiego szeregu „2
Dla Pearsona, Hollwega i innych Europejczyków naród był czymś więcej niż tylko państwem. Dla nich członkowie narodu nie tylko dzielili wspólną historię, kulturę i język, ale także wspólnych przodków, cechy charakteru i cechy fizyczne. Wielu wierzyło więc, że naród jest wspólnotą biologiczną i że przynależność do niego jest przekazywana z pokolenia na pokolenie. Innymi słowy, wiara w naród była podobna do tego, co wielu sądziło o rasie.
Niektórzy historycy określają Europę na początku lat 1910 jako beczkę prochu. Narody europejskie były chętne do wojny, aby udowodnić swoją wyższość nad innymi narodami. Miały rosnące armie. I połączyły się w przeciwstawne sojusze wojskowe, zobowiązując się do wspierania swoich partnerów w razie wojny. Jak w beczce prochu, najmniejsza iskra mogła sprawić, że wszystko wybuchnie.
Iskra, która wywołała I wojnę światową, pojawiła się 28 czerwca 1914 roku, kiedy młody serbski patriota zastrzelił w Sarajewie arcyksięcia Franciszka Ferdynanda, dziedzica Austro-Węgier (Austrii). Zamachowiec był zwolennikiem Królestwa Serbii, a w ciągu miesiąca armia austriacka najechała na Serbię. W wyniku sojuszy wojskowych, które zawiązały się w całej Europie, cały kontynent został wkrótce pogrążony w wojnie. Ponieważ narody europejskie posiadały liczne kolonie na całym świecie, wojna wkrótce stała się globalnym konfliktem.