The Alligator In The Sewer: Evidence Behind NYC’s Urban Legend

W chłodny dzień 2010 roku stanąłem na schodach ratusza, aby zorganizować konferencję prasową. Wyposażony w proklamację od Manhattan Borough President i powiększony wycinek z NY Times, byłem tam, aby ogłosić Pierwszy Doroczny Dzień Aligatora w Kanale, pseudo święto, które obchodzę co roku od tego czasu.

Dokładnie 75 lat wcześniej, 9 lutego 1935 roku, narodziła się największa miejska legenda Nowego Jorku, a artykuł NYT, który ukazał się następnego dnia, udowodnił, że legenda była prawdziwa.

„Aligator znaleziony w kanale ściekowym Uptown” – czytamy w nagłówku. Artykuł opowiadał o tym, jak kilku nastolatków ze wschodniego Harlemu odśnieżało kanał burzowy, kiedy jeden z nich zauważył ruch w dole. Zerknął w ciemność i był oszołomiony tym, co zobaczył. „Szczerze mówiąc, to aligator!” – oznajmił swoim kumplom.

Historia ta nie skończyła się dobrze, przynajmniej dla zwierzęcia. Chłopcy złapali go na lasso, wyciągnęli na ulicę, a kiedy kłapnął szczękami, zabili go łopatami. Tusza ważyła 125 funtów i mierzyła od siedmiu do ośmiu stóp długości. Niezwykła relacja, ale czy naprawdę prawdziwa?

Badając historyczne oszustwa, wiedziałem, że stare gazety były pełne wymyślnych opowieści. Reporterzy dali się omamić, a wydawcy nie stronili od fabrykowania historii, aby zwiększyć nakład. Na przykład w 1874 roku The New York World przeraził czytelników zmyśloną historią o człowiekożernej roślinie na Madagaskarze. A w 1835 roku The New York Sun opublikował sfałszowane depesze słynnego astronoma Sir Johna Herschela, twierdząc, że zauważył skrzydlatych księżycowych ludzi, wysokie na sześć stóp dwunożne bobry i inne osobliwe widoki na powierzchni Księżyca.

Jak bardzo ufałem Timesowi, tak niedorzeczna historia, bez żadnego nagłówka, zdjęcia czy artykułów uzupełniających, wydała mi się „fake news”. Postanowiłem więc ponownie przyjrzeć się temu incydentowi, aby sprawdzić, czy znajdę więcej dowodów potwierdzających lub obalających to spotkanie z 1935 roku. I tak się stało, znalazłem więcej dowodów, niektóre z nich są pewne, a niektóre poszlakowe. Zebrane razem, myślę, że tworzą przekonujący przypadek, że aligator ze Wschodniego Harlemu był prawdziwy.

Argument #1: Istniały potwierdzające artykuły w gazetach.


Wiadomości z (L-R): The Herald-Tribune, the Brooklyn Eagle, and the Herald-Tribune

Konto NY Times, odkryłem, nie było jedyną gazetą metro area, która pisała o aligatorze. Przynajmniej dwa inne niezależne papiery wspomniały o tym. Jeden, New York Herald-Tribune, opublikował historię bardzo podobną do tej w Timesie. To samo w sobie nie jest dowodem na potwierdzenie. Gazety dzielą się historiami poprzez serwisy informacyjne, takie jak Associated Press – w ten sposób Chicago Tribune, The Boston Globe, The Baltimore Sun i The Toronto Star otrzymały tę historię – więc nadal mógł być tylko jeden nieuczciwy lub niewiarygodny pisarz u źródła. Ale historia Herald-Tribune różniła się od historii Timesa w kilku godnych uwagi szczegółach, takich jak dokładna pisownia nazwisk chłopców i jak zdobyli swoje lasso. Oczywiste jest, że artykuły te zostały napisane przez różnych autorów, a to eliminuje możliwość, że reporter naciągał swojego redaktora, lub że gazeta naciągała swoich czytelników.

Drugą potwierdzającą gazetą był Brooklyn Daily Eagle. Około półtora tygodnia po tym, jak historia o aligatorze ukazała się w gazetach na Manhattanie, The Eagle opublikował artykuł o tym, jak niektórzy pracownicy spalarni na Barren Island, gdzie zabrano zwłoki zwierzęcia, zachowali na pamiątkę kilka skrawków skóry aligatora. (Cóż za kusząca możliwość: gdzieś na strychu w Brooklynie wciąż może istnieć fizyczna pozostałość po nowojorskim legendarnym aligatorze kanałowym!)

Argument #2 – Aligatory były wszędzie!


Gator w East River! (The Herald-Tribune)

Jakkolwiek dziwacznie to brzmi, obserwacje aligatorów na obszarze metra nie były aż tak rzadkie w latach trzydziestych. W 1932 roku dwa aligatory, jeden mierzący trzy stopy, zostały znalezione w pobliżu rzeki Bronx w Westchester. A w 1937 roku prawie pięciostopowy, 100-funtowy aligator został złapany na lasso przez kapitana barki przy Molo 9 na East River. Zgodnie z relacją w Herald-Tribune, „Kapitan Fisk zaoferował swojego aligatora policji, ale ta odrzuciła prezent. 'Cóż,’ powiedział filozoficznie kapitan Fisk, 'nie mogę go wyrzucić tutaj, gdzie chłopcy chodzą pływać. Chyba mam sobie zwierzątko.” Zdumiewające zdjęcie kapitana i jego zwierzęcia zostało wydrukowane obok tej historii.

Już sześć dni później dwustopowy aligator został znaleziony czołgający się na peronie metra w Brooklynie. Został on schwytany przez policję.

Argument #3 – Małe aligatory były tanie i łatwe do zdobycia


Reklama, która ukazała się w Popular Mechanics

Więc jak te wszystkie tropikalne stworzenia dostały się do naszych północnych szerokości geograficznych? Artykuł w Timesie spekuluje, że aligator z East Harlem uciekł z przepływającej łodzi. Ale bardziej prawdopodobne jest, moim zdaniem, że był to porzucony zwierzak.

W czasie obserwacji kanału tylne strony magazynów dla chłopców były wypełnione reklamami wysyłkowych sztuczek magicznych, praktycznych żartów i, tak, małych aligatorów! Kosztowały one około 1,50 dolara za zaliczeniem pocztowym. Z reklamy w Popular Mechanics: „Czy chcesz małego aligatora? Pewnie, że tak. A który chłopiec by nie chciał?” (Ten obrazek pokazuje kobiety pakujące aligatory do wysyłki.)

Przesyłanie małych, żywych aligatorów pocztą było – i jest – legalne. To nie jest tak szalone, jak się wydaje. Naukowcy, rolnicy, opiekunowie zwierząt i właściciele sklepów zoologicznych potrzebują taniej i niezawodnej metody transportu małych, nieszkodliwych, żywych zwierząt. System nie obył się bez wpadek. Gazety w całym kraju obfitowały w historie urzędników pocztowych zmagających się z uciekającymi aligatorami w swoich magazynach.

Byli też urlopowicze z wielkiego miasta, którzy jeździli na południe, gdzie kupowali słodkie aligatory jako zwierzęta domowe lub prezenty od miejscowych i na farmach aligatorów. Ale aligatory nie pozostają słodkie na zawsze, i w przeciwieństwie do złotych rybek, ich wzrost nie jest ograniczony wielkością ich pojemnika. Jak poradzić sobie z tym, co w zasadzie było rosnącym zwierzęcym dinozaurem? Według artykułu z 1937 roku w The Eagle, rozwiązaniem dla Catherine Fitzgerald z Ridgewood, Queens, której aligator o imieniu Oscar przerastał jej wannę, był telefon do ASPCA.

Rozwiązaniem dla innych, jak podejrzewam, było wyrzucenie go do rzeki. Albo zostawić w metrze. Albo zsunąć do kanału.

Pan Miscione jest historykiem dzielnicy Manhattan od 2006 roku.

Pan Miscione jest historykiem dzielnicy Manhattan od 2006 roku.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.