Hotel Lungarno

„Elegancja i komfort nie są ze sobą sprzeczne, a ktokolwiek twierdzi inaczej, po prostu nie wie, o czym mówi”. Projektant butów dla gwiazd, Salvatore Ferragamo, mógł mówić o wysokich obcasach, ale buszując po naszym apartamencie w Hotelu Lungarno, z radością zauważamy, że jego zasady projektowania są prawdziwe w całym rodzinnym biznesie hotelarskim.

Chwilę wcześniej, po wyboistej jeździe taksówką przez zgiełk tego w dużej mierze zamkniętego dla ruchu kołowego miasta, dotarliśmy do hotelu, gdzie przywitano nas serdecznie we Włoszech i usłyszeliśmy trzy słodkie słowa, które z radością usłyszy każdy zmęczony podróżnik: „podnieśliśmy standard”. Nasz apartament Studio z widokiem na rzekę jest uosobieniem włoskiej elegancji z balkonem Juliet zawieszonym nad rzeką Arno. Widok jest magiczny, a pan Smith jest lekko zafascynowany gwiazdą, a raczej „zafascynowany” widokiem z pierwszego rzędu na most we Florencji, legendarny Ponte Vecchio.

Więc, po przetestowaniu naszego ekspresu do kawy Lavazza, podziwiając ogromne łóżko, czystą pościel, pluszową aksamitną sofę i marmurową łazienkę, wyrywamy się w pogoni za świeżym powietrzem i słynnymi freskami. Zarówno ja, jak i pan Smith jesteśmy po raz pierwszy w Firenze, a mamy tylko 36 godzin, by oddać sprawiedliwość temu miejscu. Plan jest więc taki: zobaczyć tyle i zjeść tyle, ile tylko możliwe. Miasto jest ciasno upakowane i łatwo się po nim poruszać pieszo, więc ruszamy w kierunku pomarańczowej korony Duomo, latarni na tle błękitnego nieba.

Naszym pierwszym przystankiem jest Borgo Antico, trattoria polecana przez naszego uprzejmego konsjerża jako najlepsze miejsce do obserwowania ludzi podczas pałaszowania toskańskich specjałów. Jedna karafka Montepulciano później i już mamy zamiar zjeść stek Tomahawk tak duży jak nasz stół, z pyszną sałatką panzanella na boku.

Po obiedzie przedzieramy się przez piazza do Gelateria della Passera, gdzie lista organicznych żelków w ofercie jest prawie tak długa, jak kolejka przed Uffizi. Po wielu umming, ahhing i uciążliwym podejmowaniu decyzji, dostaję moje usta wokół ich fig i ricotta gelato. Lody już nigdy nie będą takie same.

Florencja ma potężną listę rzeczy do zrobienia: galerie, ogrody, muzea i pałace, które sprawiają, że turyści wracają tłumnie. My jednak decydujemy się na bardziej swobodne podejście do zwiedzania i tracimy godziny w plątaninie romantycznych, brukowanych uliczek, zaglądając na dziedzińce pałaców, kolorowe warsztaty rzemieślnicze i oświetlone świecami kaplice, które zostały ledwie tknięte od czasów Dantego.

Gdy wybija godzina aperitivo, wpadamy do La Ménagère 1896, pierwotnie pierwszego sklepu z artykułami gospodarstwa domowego w Firenze, a teraz, ponad sto lat później, czarującego domu dla eksperymentalnej kwiaciarni, sklepu chi-chi, industrialnej restauracji i piwnicznego baru jazzowego. Zapomnijcie o jakichkolwiek zakurzonych wyobrażeniach o Florencji, tutaj panuje bardziej hipsterski klimat Shoreditch.

Zanim położymy się na wieczór, rozgościmy się w przytulnym kącie salonu Lungarno na koktajl nad rzeką. W samym sercu miasta i w zasięgu ręki od Arno pod nami, czujemy się szczęśliwi, że mamy idealny zakątek na nocny kieliszek, zaledwie kilka schodów od naszego marshmallowego łóżka. Bar w salonie, podobnie jak reszta hotelu, jest luksusowy i dostojny, ale nie przesadzony. Rodzinna miłość do Firenze i sztuki widoczna jest wszędzie; ponad 400 dzieł sztuki wypełnia 63-pokojowy hotel. Oryginalne arcydzieła Picassa i Cocteau znajdują się w tytułowym PicTeau Lounge.

Wszystkie szanujące się sępy kulturowe i łamacze miast wiedzą, że Florencja jest miejscem narodzin renesansu – ale jak wielu wie, że jest to również miejsce narodzin Negroni? Cóż, ja na pewno wiem (teraz), i okazuje się, że nie ma bardziej kreatywnych niż wybór w Lungarno. Omijam ciekawie brzmiące napary z szałwii i kawy, decydując się na Earl Grey, który przybywa w filiżance z odwodnioną torebką Campari.

Dziś rano mój Earl Grey jest pozbawiony alkoholu, ale to chyba najlepiej, bo znowu słuchamy rad naszego mądrego konsjerża i pędzimy do Uffizi przed śniadaniem, żeby ominąć kolejki. Prosto przez drzwi, gdy otwierają się na cały dzień, jesteśmy oszołomieni podekscytowaniem, że mamy to miejsce prawie dla siebie. To może być poranek, ale to wszystko sprawia wrażenie Nocy w Muzeum. Robimy linię do Botticelli’s nadzieję uzyskać spojrzenie przed hordami przyjechać. Narodziny Wenus to prawdziwy ulubieniec tłumów, a my jesteśmy wystarczająco wcześnie, aby mieć chwilę sam na sam z boginią miłości.

Caravaggio, Michał Anioł, Donatella – po porannym spacerze po największej włoskiej galerii sztuki wracamy do Lungarno wygłodniali i gotowi, by naprawdę cieszyć się obfitym hotelowym śniadaniem. Zainspirowane włoskim urokiem lat 50-tych, ściany restauracji ozdobione są szkicami mody i zdjęciami Salvatore Ferragamo w czasach jego hollywoodzkiej świetności.

Podczas gdy my podziwiamy dzieła sztuki, nienagannie prezentujący się kelner zagląda do nas, uzupełniając nasze poranne mimoza i dając nam kilka cennych wskazówek na nadchodzący dzień. To prawda, że Salvatore zyskał sławę jako znakomity szewc, ale mogę z radością potwierdzić, że rodzina Ferrgamo z pewnością wie, jak robić gościnę.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.